Odsunęłam się.
- To nie powinno się zdążyć- zrobiłam kilka kroków w
przód ale on zagroził mi drogę.
-nie?- patrzył na mnie z kamiennym wyrazem twarzy.
-nie - wymknęłam go .
- mógłbym dać ci więcej. Wejścia. Podwyżkę. Władzę
. Wszystko stałoby przed tobą otworem...
- Czy ty... - nie mogłam zrozumieć - właśnie proponujesz
mi bycie twoją kochanką ?- zarzucałam . Zamyślił się.
- Tak - nic nie mogłam odpowiedzieć. Oszołomienie
ogarnęło mnie całą.
- o Boże ! - nie mogłam uwierzyć .
- czy to znaczy 'tak'?
-nie , z całą pewnością nie! Mam większy szacunek do
swojego ciała.
- Bycie nałożnicą Mistrza to zaszczyt Nowicjuszko*
- nie dla mnie - szłam do drzwi.
- jeszcze zmienisz zdanie - powiedział na koniec. Weszłam
na salę , chciałam wyjść ale zgarnęła mnie Mer.
- chodź ! - rozkazała.
- ale...- zaczęłam . Nie dała mi dokończyć . Pociągnęła
mnie w stronę środka sali. Chciałam już być w domu , normalna
.... Znów wyszedł na środek ten starszy mężczyzna. Zaczął coś
mówić ale nie słuchałam. Stałam tam , ale myślami byłam
gdzie indziej. W swoim dawnym życiu. Analizowałam wszystko , każde
większe przeżycie. Całe dzieciństwo. Wszystko....
***
Z odrętwienia wywarły mnie oklaski. Max stał na środku , nawet
nie dostrzegłam kiedy wchodził...
- co się właśnie stało ? - zapytałam cicho Mer. Zdziwiona
spojrzała na mnie.
- Maximilian właśnie stał się naszym Panem - szepnęła
na ucho. Patrzyłam przed siebie.
- Teraz nastąpi nawiązanie i odpowiednie więzi -
powiedział Max. Wszyscy nowicjusze wyszli na środek. Ja nie ,
patrzyłam na wyjście. Może by uciec ... Nie wypadało. Ktoś
chrząknął , dziewczyna popchnęła mnie w przód. Wampiry po kolei
podchodziły do niego . Ja też.... Nie patrzyłam na niego. Czułam
obrzydzenie. Zachował się jak dupek . Przepraszam .
Usłyszałam w swojej głowie jego głos. Podniosłam wzrok. Patrzył
mi w oczy . Wyznaczałam mu . Tak , właśnie to robiłam. Szybko
skierowałam się do wyjścia. Szłam do domu. Pieszo , po śniegu.
Myśląc o nim najgorsze rzeczy. Próbowałam mu
tego nie wybaczyć ... Niestety to się działo samo czynnie. W
domu od razu przebrałam się i położyłam do łóżka . Chwyciłam
słuchawki i włączyłam muzykę na cały głośnik. Gdy już się
zrelaksowałam chociaż trochę, wyłączyłam je i zasnęłam .
*następny dzień *
Nie miałam ochoty na nic...
W końcu się podniosłam i zaczęłam ubierać . Wybrałam
jeansy i koszulkę z padną. Schodząc na dół w głowie znów
usłyszałam głos : Czym prędzej wyjdź przed dom. To miała
być ta więź ? Ciekawe czy on mnie słyszy... Jeśli
słyszysz to odpowiedz.. Nic. Jesteś pieprzonym dupkiem !
Ubrałam buty i wyszłam przed mieszkanie. Stała limuzyna . Drzwi
otworzyły się. Miałam wsiąść ... Nie , stałam. Dalej -
można to jakoś wyłączyć ?! Wsiadałam . Siedział tam nie kto
inny jak Max. Spojrzał na mnie .
- Lilian znajdzie ci odpowiednie ubranie- już mnie
denerwował. Zacisnęłam zęby .
- od jutra zaczynasz . Dzisiaj Michael pokaże ci co i jak -
nie patrzył na mnie. Jeszcze bardziej mnie wpieniał ! Był tak
poważny... Ehhhh !
Drzwi znów się otworzyły. On się nie ruszył.
Machnięciem dłoni nakazał mi wysiąść . Zrobiłam to. Od razu
złapała mnie jakąś kobieta. Miała koło trzydziestu lat. Po
chwili byłyśmy w jakimś pomieszczeniu. Usiadła na kanapie
zostawiając mi miejsce. Usiadłam tam.
- Mów mi Li . Pokazuj co ci się podoba - zaśmiała się i
pstryknęła palcami. Nie wiedziałam o co chodzi. Zmarszczyłam
brwi. Nic z tego nie rozumiałam... Wszystko działo się zbyt
szybko. Wyszła dziewczyna , ubrana na czarno. Modelka ? Pokaz mody
czy coś...? Li spojrzała na mnie.
- podoba ci się ?
- nie , wolę kolorowe ubrania.
- właśnie widzę - prychnęła- trzeba zmienić twój gust.
Czarne lub ciemne ubrania , tylko takie możesz nosić. Masz zbyt
odpowiedzialną pracę. Nie rozumiem czemu właśnie ty...- weszła
kolejna dziewczyna i następna... - no wybierz coś!- wrzasnęła
kobieta. Lekko się wytrzymałam ale nie dałam po sobie tego poznać.
- kiedy nic mi się nie podoba ! - odgryzłam się.
Spojrzała na mnie krzywo.
- wybierz coś -powiedziała miłym , udawanym tonem. Wyszła
kolejna. Ubrana w skórzaną kurteczkę i spodnie , wszystko czarne .
Ten zestaw spodobał mi się.
-to!-powiedziałam. Kobieta kiwnęła głową , zadowolona.
Dziewczyna ustała na boku . Później poszło już szybciej.
Wybrałam jeszcze około dwunastu zestawów. Potem kobieta kazała mi
się przebrać w strój do ćwiczeń. Dresy i zwykła koszulka.
Wciągnęłam moje buty. Nie mogłam uwierzyć że moje życie tak
bardzo się zmienia ... Wyszłam. Nikogo. Kolejny raz tego dnia
ogarnęło mnie zdziwienie. Wtedy kogoś wyczułam. Stał za mną .
To musiał być Michael . Odwróciłam się.
- cześć - przywitałam się.
- jesteś niezła ale do prawdziwego talentu dużo ci brakuje -
mówił bardziej do siebie niż do mnie. - umiesz walczyć ? -
zapytał. Kiwnęłam głową. Już po chwili stał za mną i trzymał
mnie za gardło. - nie ufaj nikomu. Każdy może chcieć zaatakować
Pana. On jest najważniejszy- kopnęłam go. Odwróciłam się i tym
razem to ją stałam za nim. - całkiem nieźle...- uderzył
mnie z łokciem w brzuch. Znów złapał za szyję ale odwrotnie
opierałam się plecami o jego klatkę. Zrobił dwa kroki w tył
przez co znalazłam się bliżej ziemi . Z tej sytuacji nie
wiedziałam wyjścia.
W końcu , po jakimś czasie udało mi się wydostać . Zaczął
opowiadać o wszystkim . Szczególnie o używaniu kołka . Tego miał
mnie nauczyć. Pokazywał mi wszystko na manekinie nie dając dotknąć
przedmiotu. Około pół godziny później mogłam wziąć owy
przedmiot do rąk. Jeszcze raz zaczął swoje tłumaczenia. Pokazywał
mi co i jak. Kazał uderzyć w manekina . Zrobiłam to. Oczywiście
wytykał mi masę błędów. Powtórzyłam polecenie kilkadziesiąt
(jak nie kilkaset ) razy. W końcu uznał to jako 'wykonane poprawnie
' , jednak znów kazał powtórzyć. Kończyły mi się siły
- przerwa - powiedziałam. Podszedł do torby i wyjął
bidon . - masz- rzucił mi go. Tak jak można się było spodziewać
w środku była krew. Wypiłam wszystko .
- chodź - polecił . Wyszliśmy na zewnątrz . Byliśmy na
bieżni ,tak. Bardzo długiej
bieżni. - zaczynasz - nakazał.
Zaczęłam biec
- szybciej ! - krzyknął. Przyspieszyłam. Nie wiem ile czasu tak
biegałam ale w końcu straciłam siły. Pozwolił mi wyjść do
domu. W szatni czekały na mnie torby z ubraniami. Wzięłam wszystko
i poszłam do domu.
W lodówce była już świeża dostawa krwi. Poszłam się umyć.
Porozwieszałam ciuchy w szafach na wieszakach . Jutro o 23 masz być
gotowa. Znów Max. Ciekawiło mnie czy on też mnie słyszy ale nie
odpowiedział więc myślałam że nie. Położyłam się spać bo
byłam tak zmęczona że oczy same mi się zamykały .
_______________________
Były komentarze - jest rozdział :)
Heh fajne nawet bardzo jak ci napisałam na FB początek nie wiem czemu skojarzył mi się z "50 Twarzy Greya" ale okej nie?
OdpowiedzUsuńPoza tym nie mam zastrzeżen piszesz super i oby tak dalej ! =]
Pozdrawiam =*
wow ale fajne a i również
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga http://prisonerka.blogspot.com/ jesli ci sie spodoba dołącz do obserwatorów i NAPISZ KOMENTARZ będe bardzo wdzieczna