piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 6

Odsunęłam się.
 - To nie powinno się zdążyć- zrobiłam kilka kroków w przód ale on zagroził mi drogę.
 -nie?- patrzył na mnie z kamiennym wyrazem twarzy.
 -nie - wymknęłam go .
 - mógłbym dać ci więcej. Wejścia. Podwyżkę. Władzę . Wszystko stałoby przed tobą otworem...
 - Czy ty... - nie mogłam zrozumieć - właśnie proponujesz mi bycie twoją kochanką ?- zarzucałam . Zamyślił się.
 - Tak - nic nie mogłam odpowiedzieć. Oszołomienie ogarnęło mnie całą.
 - o Boże ! - nie mogłam uwierzyć .
 - czy to znaczy 'tak'?
 -nie , z całą pewnością nie! Mam większy szacunek do swojego ciała.
- Bycie nałożnicą Mistrza to zaszczyt Nowicjuszko*
- nie dla mnie - szłam do drzwi.
 - jeszcze zmienisz zdanie - powiedział na koniec. Weszłam na salę , chciałam wyjść ale zgarnęła mnie Mer.
 - chodź ! - rozkazała.
 - ale...- zaczęłam . Nie dała mi dokończyć . Pociągnęła mnie w stronę środka sali. Chciałam już być w domu , normalna .... Znów wyszedł na środek ten starszy mężczyzna. Zaczął coś mówić ale nie słuchałam. Stałam  tam , ale myślami byłam gdzie indziej. W swoim dawnym życiu. Analizowałam wszystko , każde większe przeżycie. Całe dzieciństwo. Wszystko....
***
Z odrętwienia wywarły mnie oklaski. Max stał na środku , nawet nie dostrzegłam kiedy wchodził...
- co się właśnie stało ? - zapytałam cicho Mer. Zdziwiona spojrzała na mnie.
 - Maximilian właśnie stał się naszym Panem - szepnęła na ucho. Patrzyłam przed siebie.
 - Teraz nastąpi nawiązanie i odpowiednie więzi - powiedział Max. Wszyscy nowicjusze wyszli na środek. Ja nie , patrzyłam na wyjście. Może by uciec ... Nie wypadało. Ktoś chrząknął , dziewczyna popchnęła mnie w przód. Wampiry po kolei podchodziły do niego . Ja też.... Nie patrzyłam na niego. Czułam obrzydzenie. Zachował się jak dupek . Przepraszam . Usłyszałam w swojej głowie jego głos. Podniosłam wzrok. Patrzył mi w oczy . Wyznaczałam mu . Tak , właśnie to robiłam. Szybko skierowałam się do wyjścia. Szłam do domu. Pieszo , po śniegu. Myśląc o nim najgorsze rzeczy. Próbowałam mu
tego nie wybaczyć ... Niestety to się działo samo czynnie. W domu od razu przebrałam się i położyłam do łóżka . Chwyciłam słuchawki i włączyłam muzykę na cały głośnik. Gdy już się zrelaksowałam chociaż trochę, wyłączyłam je i zasnęłam .


*następny dzień *

Nie miałam ochoty na nic...
 W końcu się podniosłam i zaczęłam ubierać . Wybrałam jeansy i koszulkę z padną. Schodząc na dół w głowie znów usłyszałam głos : Czym prędzej wyjdź przed dom. To miała być ta więź ? Ciekawe czy on mnie słyszy... Jeśli słyszysz to odpowiedz.. Nic. Jesteś pieprzonym dupkiem ! Ubrałam buty i wyszłam przed mieszkanie. Stała limuzyna . Drzwi otworzyły się. Miałam wsiąść ... Nie , stałam. Dalej - można to jakoś wyłączyć ?! Wsiadałam . Siedział tam nie kto inny jak Max. Spojrzał na mnie .
 - Lilian znajdzie ci odpowiednie ubranie- już mnie denerwował. Zacisnęłam zęby .
 - od jutra zaczynasz . Dzisiaj Michael pokaże ci co i jak - nie patrzył na mnie. Jeszcze bardziej mnie wpieniał ! Był tak poważny... Ehhhh !
 Drzwi znów się otworzyły. On się nie ruszył. Machnięciem dłoni nakazał mi wysiąść . Zrobiłam to. Od razu złapała mnie jakąś kobieta. Miała koło trzydziestu lat. Po chwili byłyśmy w jakimś pomieszczeniu. Usiadła na kanapie zostawiając mi miejsce. Usiadłam tam.
- Mów mi Li . Pokazuj co ci się podoba - zaśmiała się i pstryknęła palcami. Nie wiedziałam o co chodzi. Zmarszczyłam brwi. Nic z tego nie rozumiałam... Wszystko działo się zbyt szybko. Wyszła dziewczyna , ubrana na czarno. Modelka ? Pokaz mody czy coś...? Li spojrzała na mnie.
 - podoba ci się ?
 - nie , wolę kolorowe ubrania.
- właśnie widzę - prychnęła- trzeba zmienić twój gust. Czarne lub ciemne ubrania , tylko takie możesz nosić. Masz zbyt odpowiedzialną pracę. Nie rozumiem czemu właśnie ty...- weszła kolejna dziewczyna i następna... - no wybierz coś!- wrzasnęła kobieta. Lekko się wytrzymałam ale nie dałam po sobie tego poznać.
 - kiedy nic mi się nie podoba ! - odgryzłam się. Spojrzała na mnie krzywo.
 - wybierz coś -powiedziała miłym , udawanym tonem. Wyszła kolejna. Ubrana w skórzaną kurteczkę i spodnie , wszystko czarne . Ten zestaw spodobał mi się.
-to!-powiedziałam. Kobieta kiwnęła głową , zadowolona. Dziewczyna ustała na boku . Później poszło już szybciej. Wybrałam jeszcze około dwunastu zestawów. Potem kobieta kazała mi się przebrać w strój do ćwiczeń. Dresy i zwykła koszulka. Wciągnęłam moje buty. Nie mogłam uwierzyć że moje życie tak bardzo się zmienia ... Wyszłam. Nikogo. Kolejny raz tego dnia ogarnęło mnie zdziwienie. Wtedy kogoś wyczułam. Stał za mną . To musiał być Michael . Odwróciłam się.
 - cześć - przywitałam się.
- jesteś niezła ale do prawdziwego talentu dużo ci brakuje - mówił bardziej do siebie niż do mnie. - umiesz walczyć ? - zapytał. Kiwnęłam głową. Już po chwili stał za mną i trzymał mnie za gardło. - nie ufaj nikomu. Każdy może chcieć zaatakować Pana. On jest najważniejszy- kopnęłam go. Odwróciłam się i tym razem to ją stałam za nim. - całkiem nieźle...- uderzył  mnie z łokciem w brzuch. Znów złapał za szyję ale odwrotnie opierałam się plecami o jego klatkę. Zrobił dwa kroki w tył przez co znalazłam się bliżej ziemi . Z tej sytuacji nie wiedziałam wyjścia.
W końcu , po jakimś czasie udało mi się wydostać . Zaczął opowiadać o wszystkim . Szczególnie o używaniu kołka . Tego miał mnie nauczyć. Pokazywał mi wszystko na manekinie nie dając dotknąć przedmiotu. Około pół godziny później mogłam wziąć owy przedmiot do rąk. Jeszcze raz zaczął swoje tłumaczenia. Pokazywał mi co i jak. Kazał uderzyć w manekina . Zrobiłam to. Oczywiście wytykał mi masę błędów. Powtórzyłam polecenie kilkadziesiąt (jak nie kilkaset ) razy. W końcu uznał to jako 'wykonane poprawnie ' , jednak znów kazał powtórzyć. Kończyły mi się siły
 - przerwa - powiedziałam. Podszedł do torby i wyjął bidon . - masz- rzucił mi go. Tak jak można się było spodziewać w środku była krew. Wypiłam wszystko .
 - chodź - polecił . Wyszliśmy na zewnątrz . Byliśmy na bieżni ,tak. Bardzo długiej
bieżni. - zaczynasz - nakazał. Zaczęłam biec
- szybciej ! - krzyknął. Przyspieszyłam. Nie wiem ile czasu tak biegałam ale w końcu straciłam siły. Pozwolił mi wyjść do domu. W szatni czekały na mnie torby z ubraniami. Wzięłam wszystko i poszłam do domu.

W lodówce była już świeża dostawa krwi. Poszłam się umyć. Porozwieszałam ciuchy w szafach na wieszakach . Jutro o 23 masz być gotowa. Znów Max. Ciekawiło mnie czy on też mnie słyszy ale nie odpowiedział więc myślałam że nie. Położyłam się spać bo byłam tak zmęczona że oczy same mi się zamykały .


_______________________
Były komentarze - jest rozdział :)

2 komentarze:

  1. Heh fajne nawet bardzo jak ci napisałam na FB początek nie wiem czemu skojarzył mi się z "50 Twarzy Greya" ale okej nie?

    Poza tym nie mam zastrzeżen piszesz super i oby tak dalej ! =]

    Pozdrawiam =*

    OdpowiedzUsuń
  2. wow ale fajne a i również
    zapraszam na mojego bloga http://prisonerka.blogspot.com/ jesli ci sie spodoba dołącz do obserwatorów i NAPISZ KOMENTARZ będe bardzo wdzieczna‎

    OdpowiedzUsuń