i... Nic ! NIC ! Kompletnie nic ! Jak 'żyłam' tak
'żyję' ... Otworzyłam usta ze zdziwienia ... Nie mogłam
uwierzyć... Nadal wszystko widziałam , jasne słońce ... Grzało
mi skórę (albo tak mi się wydawało) . Wyciągnęłam ręce przed
siebie. Wszystko było piękne , jakby w lepszej jakości ... Piękne.
Uśmiechałam się , pierwszy raz tak szczerze . Pierwszy raz od ...
Od tamtej nocy... Zaraz! Stop! Jak to możliwe ?! Może jednak nie
żyję , a to jest Raj .. ?
Odwróciłam się. Max nadal tam stał. Starał się
nie pokazywać uśmiechu. Nie ruszyłam się , to on zbawił się
przy mnie
-Wiedziałeś ... - patrzyłam na niego , jego
oczy były tak hipnotyzujące...- ... Wiedziałeś!- zaczęłam się
śmiać. Na cały głos śmiałam się. Usiadłam na trawie ,
gdzieniegdzie leżał śnieg. Gdyby ktoś mnie zobaczył - pomyślał
by że zwariowałam. Chodź
- usłyszałam w głowie , a mężczyzna
się oddalał. W końcu, po krótkim spacerku , doszliśmy do ławki.
Tutaj było o wiele słoneczniej . Usiadłam i zamknęłam oczy.
Pachniało pięknie. Tak bardzo tęskniłam za tym wszystkim... Jak
to się stało ? O
tym powiem ci ... Później. Powiedz mi co chciałabyś zrobić , co
jest twoim marzeniem ? - musiałam się
zastanowić. Zawsze
chciałam zwiedzić Paryż , Luwr... -
uwielbiam obrazy . Uśmiechnęłam się wspominając o tym wszystkim
- A ty ?
Ucichł. Dłuższa cisza.
Może to głupie ale chciałbym być człowiekiem.. Poczuć to
wszystko... Zrozumieć... Ja byłem z tobą szczery. Twoja kolej. Coś
czego pragniesz. Coś ważnego ...- w
moich oczach pojawiły się łzy a dostępność do moich myśli
zamknęła się. Patrzeliśmy na siebie chwilę.
- Bądź szczera - jego oczy zmieniły kolor na złoty
, jedynie na sekundę. Wyglądały jeszcze piękniej. Szczególnie
teraz , gdy po tym bólu zaczęłam patrzeć inaczej , dokładniej na
wszystko.
- Denerwujesz mnie - powiedziałam
automatycznie. Jak on mógł użyć na mnie wpływu ?! - Chciałabym
zobaczyć mamę. Porozmawiać z nią...- szybko zakryłam dłonią
usta. Po policzku spłynęła mi łza , pierwszy raz to powiedziałam.
-czy ona ...?- zaczął Max. Pokiwałam głową
na 'nie' . Zaczęłam płakać.
- Przepraszam. Bardzo cię przepraszam. Nie
chciałem..- objął mnie. Po chwili już było dobrze. Ogarnęłam
się.
-obiecuję- zaczął- że zrobię wszystko
żebyś z nią porozmawiała.
- nie ma szans. Żadnych - powiedziałam cicho.
- obiecałem - patrzył mi w oczy - więc słowa
dotrzymam - przysunął się do mnie. Nie liczyłam że to zrobi bo w
tym przypadku nie dało się nic zrobić. Patrzyłam w jego oczy.
Były coraz bliżej... Zamknęłam swoje czekając aż poczuje jego
wargi na swoich... Ktoś chrząknął . Ogarnęłam się a kilka
metrów dalej stał Michael.
- Daj nam jeszcze minutę- do Maxa wrócił TEN
ton. Taki stanowczy , nie lubiłam go.
- Czy ty też tak masz ? - zapytałam bo nadal nie
mogłam przyzwyczaić się do zmienionych głosów innych osób.
- jak ? - nie wytłumaczyłam mu.
- że wszystko jest głośniejsze , wyraźne ,
lepiej widzisz...
- nie przechodziłem przemiany ale z tego co
wiem to wszystko zmienia się w dniu przemiany.
- nie ,wszystko się zmieniło kiedy... Właśnie co
mi zrobiłeś ? Od czego był ten cholerny ból?! - zapomniałam już
o tym.
- Właśnie ! - wstał i zaczął iść do środka ,
ja za nim. Byliśmy w jakimś pokoju. Przed nami stało lustro.
Pokazał mi gestem dłoni abym podeszła. Stanął za mną i wolno
podnosił moją koszulkę. Złapałam jego rękę i uniosłam brew.
Nie bój się - yhhh , puściłam.
Znów ją podnosił. Złapałam z przodu aby nie podniósł za
wysoko. W końcu się zatrzymał. W lusterku które miał w dłoni
zobaczyłam moją prawą łopatkę. Pod nią był znaczek : czarne
kółko z odchodzącymi kreskami.
- to przez to ? - zapytałam.
- tak - lekki uśmiech był na jego twarzy.
- a ty... ?- zaczęłam i tym razem ja stałam
za nim. Podciągnęłam jego koszulkę. Nic. Zdziwiłam się.
Odwrócił się przodem do mnie. I uniósł ją jeszcze wyżej. Po
lewej stronie klatki miał znaczek. Jedną dłoń położyłam na
jego ramię - jakbym bała się że ucieknie - a drugą lekko
dotknęłam skóry obok znamienia. W końcu dotknęłam też znak.
Był ...Wypalony ? Nagle odsunął się , już stał przy oknie.
Wystraszyłam się że go zabolało , ale gdy wszedł Mich
zrozumiałam.
- Możemy ? - zapytał.
- Oczywiście . Przebiorę się i możemy wyjeżdżać
- odparł poważnie Max. Nie lubiłam go takiego - Możesz iść , do
rozmów wrócimy jutro , bo masz mi jeszcze coś do wyjaśnienia -
zwrócił się do mnie.
Wyszłam i zadowolona wracałam do domu.
Wypiłam dzienną dawkę krwi i zasnęłam bo
byłam masakrycznie zmęczona.
________________
Jeden komentarz , ale boski ! Bardzo Ci za niego
dziękuję <3 font="" nbsp="">3>
UWAGA !
Fioletowy kolor - myśli Emily przekazane Maxowi
Niebieski - Myśli Maxa przekazane Emily !
W poprzednim rozdziale tego nie zrobiłam ale od
tego rozdziału jest taka zasada !
środa, 26 marca 2014
poniedziałek, 17 marca 2014
Rozdział 8
Otworzyłam oczy. Byłam w
Domu. Co ja tutaj robię ?! Przypominałam sobie wszystko ... Cały
wczorajszy dzień (a raczej noc ) . Weszło dwóch mężczyzn . Od razu do
mnie podeszli. Jeden z nich to Michael . Nie zdążyłam nic zrobić , ten
którego nie znałam wbił mi coś w rękę. Zaczęłam odpływać ....
Ktoś mnie podniósł i szepnął :
- nie martw się - próbowałam nie zasnąć. Wszystko się zamazało .
Zauważyłam Maxa , chyba...
Ogromny ból , gorszy niż ten od słońca. O wiele ! Co się działo ? Umierałam ? To koniec... Ból rozpływał się od strony prawej łopatki. Krzyczałam , w końcu jednak nie miałam siły. Przestałam. Czy Max właśnie tak chciał mnie ukarać ?
Siedziałem na krześle próbując zachować spokój. Ona tak strasznie krzyczała...
- Dajcie jej środki przeciwbólowe!- polecił Maximilian.
już to zrobiliśmy - powiedział chłopak
- jeszcze raz ! Już !- warknął . On od razu wyszedł .
*perspektywa Emily *
Nie bolało . Nadal było ciemno , nic nie czułam . Czy to właśnie śmierć ? Było cicho ... Dobijało mnie to! Próbowałam otworzyć oczy , ale nic z tego...
***
Wstałam , próbowałam zrobić krok do przodu . Nagle usłyszałam podmuch i Michael złapał mnie przed upadkiem. Odezwał się... Jego głos był inny ... Głośniejszy , barwniejszy ... Wspaniały. Patrzyłam na niego z przechyloną głową. Zapachy były wyraźniejsze . Wszystko dokładniejsze ... Szliśmy gdzieś a ja rozglądałam się , wszystko było inne... Stanęliśmy przez Panem. On też wyglądał inaczej... Lepiej. Rysy były wyraźniejsze , oczy jaśniejsze .... Mogłam z przekonaniem stwierdzić że był przystojny.
- więc ?- w końcu usłyszałam. Jego głos też się zmienił...
-co ?- odpowiedziałam jakże elokwentnie...
- nadal będziesz chciała się zabić ? - już nie żyje ... Myślałam . Odpowiedziałam całą prawdę.
-tak.
- więc proszę - złapał mnie za ramię . Jego dotyk był ciepły. Staliśmy przed bramą. Otworzyła się , słońce... - teraz nikt Ci nie przeszkodzi - miałam łzy w oczach -zrób co chcesz ...- wiedział co zrobię...
Odwróciłam się w jego stronę . Patrzył na mnie z kamienną miną. Nie zdradzał żadnych uczuć. Jego malinowe usta były zaciśnięte w prostą kreskę . Musiałam to zrobić. Jeżeli to moje ostatnie chwile... Stałam przy nim. Spojrzałam w jego oczy które teraz ukazywały zdziwienie. Położyłam ręce na jego kark. Moje usta dotknęły jego. Wsunął swoje palce w moje włosy. Nie dało się tego opisać. Czułam jakby mini fajerwerki wystrzeliły wewnątrz mnie... W końcu odsunęliśmy się od siebie.
Pewnie myślał że tego nie zrobię , że nie skończę swojego życia tu i za kilka sekund , a jednak...
Patrzyłam mu w oczy i odsunęłam się w tył . Mocno. Znalazłam się za drzwiami i ...
_________________________________________
^^ więcej w następny rozdziale . Mam nadzieję że wam się podoba .... Trochę krótki ale jest ;)
Piękny komentarz , dlatego rozdział z dedykiem dla Avalon Calder ^^
- nie martw się - próbowałam nie zasnąć. Wszystko się zamazało .
Zauważyłam Maxa , chyba...
***
Ogromny ból , gorszy niż ten od słońca. O wiele ! Co się działo ? Umierałam ? To koniec... Ból rozpływał się od strony prawej łopatki. Krzyczałam , w końcu jednak nie miałam siły. Przestałam. Czy Max właśnie tak chciał mnie ukarać ?
*perspektywa Michaela *
Siedziałem na krześle próbując zachować spokój. Ona tak strasznie krzyczała...
- Dajcie jej środki przeciwbólowe!- polecił Maximilian.
już to zrobiliśmy - powiedział chłopak
- jeszcze raz ! Już !- warknął . On od razu wyszedł .
Nie bolało . Nadal było ciemno , nic nie czułam . Czy to właśnie śmierć ? Było cicho ... Dobijało mnie to! Próbowałam otworzyć oczy , ale nic z tego...
***
Wstałam , próbowałam zrobić krok do przodu . Nagle usłyszałam podmuch i Michael złapał mnie przed upadkiem. Odezwał się... Jego głos był inny ... Głośniejszy , barwniejszy ... Wspaniały. Patrzyłam na niego z przechyloną głową. Zapachy były wyraźniejsze . Wszystko dokładniejsze ... Szliśmy gdzieś a ja rozglądałam się , wszystko było inne... Stanęliśmy przez Panem. On też wyglądał inaczej... Lepiej. Rysy były wyraźniejsze , oczy jaśniejsze .... Mogłam z przekonaniem stwierdzić że był przystojny.
- więc ?- w końcu usłyszałam. Jego głos też się zmienił...
-co ?- odpowiedziałam jakże elokwentnie...
- nadal będziesz chciała się zabić ? - już nie żyje ... Myślałam . Odpowiedziałam całą prawdę.
-tak.
- więc proszę - złapał mnie za ramię . Jego dotyk był ciepły. Staliśmy przed bramą. Otworzyła się , słońce... - teraz nikt Ci nie przeszkodzi - miałam łzy w oczach -zrób co chcesz ...- wiedział co zrobię...
Odwróciłam się w jego stronę . Patrzył na mnie z kamienną miną. Nie zdradzał żadnych uczuć. Jego malinowe usta były zaciśnięte w prostą kreskę . Musiałam to zrobić. Jeżeli to moje ostatnie chwile... Stałam przy nim. Spojrzałam w jego oczy które teraz ukazywały zdziwienie. Położyłam ręce na jego kark. Moje usta dotknęły jego. Wsunął swoje palce w moje włosy. Nie dało się tego opisać. Czułam jakby mini fajerwerki wystrzeliły wewnątrz mnie... W końcu odsunęliśmy się od siebie.
Pewnie myślał że tego nie zrobię , że nie skończę swojego życia tu i za kilka sekund , a jednak...
Patrzyłam mu w oczy i odsunęłam się w tył . Mocno. Znalazłam się za drzwiami i ...
_________________________________________
^^ więcej w następny rozdziale . Mam nadzieję że wam się podoba .... Trochę krótki ale jest ;)
Piękny komentarz , dlatego rozdział z dedykiem dla Avalon Calder ^^
czwartek, 13 marca 2014
Rozdział 7
Dziesięć minut przed 23 byłam gotowa . Wybrałam jeden z
zestawów który wczoraj otrzymałam. Straszne było to , że tak
szybko przyzwyczaiłam się do takiego życia ... Ding -Dong .
Otworzyłam drzwi. Jakiś mężczyzna. Otwierał usta ale mu przerwałam .
- wiem - Wiedziałam po co tu był więc nie było sensu by mi tłumaczył .wyszliśmy z domu.
Autem pojechaliśmy do celu. Max od razu wyjaśnił mi co mam robić ; moim zadaniem było jego bezpieczeństwo. Miałam być ciągle przy nim. Wraz z Michaelem . Oboje byliśmy jego ochroniarzami. Chyba trzy godziny spędziliśmy stojąc. Znaczy Mich stał a ja się oglądałam itp. Nie potrafię stać prosto. George rozmawiał z jakąś kobietą . Wyglądała na bardzo poważną . Wyłapałam tylko poszczególne słowa : nie ma , ofiar , zaszczyt , zwięzłe , wina. Nic z tego nie potrafiłam złożyć . W końcu , po tak długim czasie kobieta wyszła. Usiadłam na kanapie w kącie sali.
-Ciekawe jak to jest że ludzie nie wiedzą o wampirach ...- myślałam.
- Jeśli mamy podejrzenia że ktoś wie , wysyłamy odpowiednią osobę. Ta wmawia danemu człowiekowi że nic takiego nie wie.
-Jak to wyłączyć ?! Nie chcę by on siedział w mojej głowie!
- Po prostu pomyśl że nie chcesz bym słyszał twoje myśli. Skupiłam się. Jesteś poj***any - mówiłam w myślach. Jednak (chyba) tego nie słyszał . Nic , czyli już jest normalnie.
-Michael , sprawdzi się ? - kiwnął na mnie głową.
- Powinna. Jest niezła . Ma w sobie coś... Walecznego - odparł chłopak nawet nie zwracając na mnie uwagi. Ja. Nadal. Tu. Jestem!
- Reszty nauczy się z czasem - traktują mnie jak dziecko. Zaczęłam zęby . Drzwi otworzyły się . Wszedł Chris. Uśmiechnięta patrzałam na niego. Usiadł na miejscu kobiety , która była tu wcześniej. Michael wstał , rozmył się i zniknął. Zdziwiłam się.
- Nie będziesz rozmawiał z Emily , przychodził do niej , dotykał. Nic - nie rozumiałam - Rozumiesz ? - chłopak spojrzał na mnie. Myślałam tylko : Max nie mógł tego zrobić! Przecież to właśnie Brunet wszystko mi pokazał , wytłumaczył . Czemu ?! Wiedziałam że moje oczy zmieniły kolor. Nie mogłam nic powiedzieć. Szok ył zbyt wielki. Chłopak jeszcze chwilę na mnie patrzył po czym odwrócił się i odpowiedział :
-tak- coś w środku mnie zabolało.
-nie - szepnęłam. Spojrzał na mnie jedynie Chris.
- możesz się oddalić - odparł 'Mistrz' . On wyszedł a ja wstałam.
- nie możesz tego zrobić! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby .
- już to zrobiłem - nawet nie podniósł wzroku. Miałam dość. Prąd wściekłości przebiegł całe moje ciało.
- koniec - nie chciałam by to wszystko tak wyglądało . Teraz nic już nie miało sensu. Wyszłam. Czym prędzej chciałam być w domu. On nie mógł tak postąpić ! Nie mógł... Łza spłynęła po moim policzku . Mogło już być w miarę normalnie ale oczywiście wszystko musiało się zepsuć ! Już się przyzwyczajałam do takiego życia ale on ! Trzęsłam się ze wściekłości.
Wyszłam do mieszkania . Trzasnęłam drzwiami . Chodziłam trochę czasu po domu i nadal nie mogłam się uspokoić. Zawsze już zasypiałam o tej godzinie lub nawet wcześniej.... Przez to nerwy się nie zmniejszyły . Denerwowałam się tym ,
że się denerwuje. Koło się zamykało. Usiadłam na krześle w kuchni.
- uspokój się - powtarzałam . Przez kuchenne okno zaczynały wpadać promienie słońca. Pierwszy raz od tak dawna je widziałam ... Wyrwałam się w nie , lekko uśmiechnęłam się . Były hipnotyzujące .
Tęskniłam za normalnym życiem.... Właśnie wtedy przyszła mi do głowy taka myśl... Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i schowałam się za ścianą . Słońce automatycznie wpadło do pomieszczenia . Po co mi takie 'życie ' ? Nie miało już sensu... Odetchnęłam głęboko i zrobiłam krok.
Znalazłam się na słońcu. Całe moje ciało zaczęło piec . Gorzej niż jakikolwiek ból. Bolało bardzo mocno ,ale nie miałam zamiaru tego przerwać. Trwało to może sekundę. Poczułam mocne uderzenie . Odleciałam . Uderzyłam w szafkę . Wszystko zniknęło. Zamrugałam kilka razy. Obraz był zamazany . Nie miałam już sił . Spojrzałam w górę. Brązowe loki...
- Izzy ? - właściwie nie powiedziałam tego . Ruszyłam tylko ustami. Potem już była tylko ciemność...
___________________
Nie było komów <znaczy jeden był <3 > więc rozdział jest ale krótki ;)
Otworzyłam drzwi. Jakiś mężczyzna. Otwierał usta ale mu przerwałam .
- wiem - Wiedziałam po co tu był więc nie było sensu by mi tłumaczył .wyszliśmy z domu.
Autem pojechaliśmy do celu. Max od razu wyjaśnił mi co mam robić ; moim zadaniem było jego bezpieczeństwo. Miałam być ciągle przy nim. Wraz z Michaelem . Oboje byliśmy jego ochroniarzami. Chyba trzy godziny spędziliśmy stojąc. Znaczy Mich stał a ja się oglądałam itp. Nie potrafię stać prosto. George rozmawiał z jakąś kobietą . Wyglądała na bardzo poważną . Wyłapałam tylko poszczególne słowa : nie ma , ofiar , zaszczyt , zwięzłe , wina. Nic z tego nie potrafiłam złożyć . W końcu , po tak długim czasie kobieta wyszła. Usiadłam na kanapie w kącie sali.
-Ciekawe jak to jest że ludzie nie wiedzą o wampirach ...- myślałam.
- Jeśli mamy podejrzenia że ktoś wie , wysyłamy odpowiednią osobę. Ta wmawia danemu człowiekowi że nic takiego nie wie.
-Jak to wyłączyć ?! Nie chcę by on siedział w mojej głowie!
- Po prostu pomyśl że nie chcesz bym słyszał twoje myśli. Skupiłam się. Jesteś poj***any - mówiłam w myślach. Jednak (chyba) tego nie słyszał . Nic , czyli już jest normalnie.
-Michael , sprawdzi się ? - kiwnął na mnie głową.
- Powinna. Jest niezła . Ma w sobie coś... Walecznego - odparł chłopak nawet nie zwracając na mnie uwagi. Ja. Nadal. Tu. Jestem!
- Reszty nauczy się z czasem - traktują mnie jak dziecko. Zaczęłam zęby . Drzwi otworzyły się . Wszedł Chris. Uśmiechnięta patrzałam na niego. Usiadł na miejscu kobiety , która była tu wcześniej. Michael wstał , rozmył się i zniknął. Zdziwiłam się.
- Nie będziesz rozmawiał z Emily , przychodził do niej , dotykał. Nic - nie rozumiałam - Rozumiesz ? - chłopak spojrzał na mnie. Myślałam tylko : Max nie mógł tego zrobić! Przecież to właśnie Brunet wszystko mi pokazał , wytłumaczył . Czemu ?! Wiedziałam że moje oczy zmieniły kolor. Nie mogłam nic powiedzieć. Szok ył zbyt wielki. Chłopak jeszcze chwilę na mnie patrzył po czym odwrócił się i odpowiedział :
-tak- coś w środku mnie zabolało.
-nie - szepnęłam. Spojrzał na mnie jedynie Chris.
- możesz się oddalić - odparł 'Mistrz' . On wyszedł a ja wstałam.
- nie możesz tego zrobić! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby .
- już to zrobiłem - nawet nie podniósł wzroku. Miałam dość. Prąd wściekłości przebiegł całe moje ciało.
- koniec - nie chciałam by to wszystko tak wyglądało . Teraz nic już nie miało sensu. Wyszłam. Czym prędzej chciałam być w domu. On nie mógł tak postąpić ! Nie mógł... Łza spłynęła po moim policzku . Mogło już być w miarę normalnie ale oczywiście wszystko musiało się zepsuć ! Już się przyzwyczajałam do takiego życia ale on ! Trzęsłam się ze wściekłości.
Wyszłam do mieszkania . Trzasnęłam drzwiami . Chodziłam trochę czasu po domu i nadal nie mogłam się uspokoić. Zawsze już zasypiałam o tej godzinie lub nawet wcześniej.... Przez to nerwy się nie zmniejszyły . Denerwowałam się tym ,
że się denerwuje. Koło się zamykało. Usiadłam na krześle w kuchni.
- uspokój się - powtarzałam . Przez kuchenne okno zaczynały wpadać promienie słońca. Pierwszy raz od tak dawna je widziałam ... Wyrwałam się w nie , lekko uśmiechnęłam się . Były hipnotyzujące .
Tęskniłam za normalnym życiem.... Właśnie wtedy przyszła mi do głowy taka myśl... Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i schowałam się za ścianą . Słońce automatycznie wpadło do pomieszczenia . Po co mi takie 'życie ' ? Nie miało już sensu... Odetchnęłam głęboko i zrobiłam krok.
Znalazłam się na słońcu. Całe moje ciało zaczęło piec . Gorzej niż jakikolwiek ból. Bolało bardzo mocno ,ale nie miałam zamiaru tego przerwać. Trwało to może sekundę. Poczułam mocne uderzenie . Odleciałam . Uderzyłam w szafkę . Wszystko zniknęło. Zamrugałam kilka razy. Obraz był zamazany . Nie miałam już sił . Spojrzałam w górę. Brązowe loki...
- Izzy ? - właściwie nie powiedziałam tego . Ruszyłam tylko ustami. Potem już była tylko ciemność...
___________________
Nie było komów <znaczy jeden był <3 > więc rozdział jest ale krótki ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)