czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 11

Znów budzę się myśląc co przyniesie ten dzień... 
Za oknem jest ciemno.
 Podniosłam się leniwie i poszłam do łazienki i ubrałam się w czarne spodnie ze skórzanymi detalami. Wybrałam jeszcze zwykłą koszulkę i bluzę z białymi sznurkami. Włosy związałam jak zwykle na czubku głowy. Ubrałam trampki i wyszłam z domu. Szłam szybko przed siebie. Nie czułam głodu , ludzka krew prosto ze źródła jest o wiele lepsza niż z woreczka. Wyczułam innego wampira. Skupiłam się by dowiedzieć się kto to... - nie zabijaj- teraz wiedziałam kto to. Zachrypnięty głos zdradzał go - weź sobie wolne to poćwiczymy- rzucił stając koło mnie. 
- ale ...- zaczęłam , jednak mi przerwał.
 - czekam na ławce - puścił mi oczko i poszedł w innym kierunku. Oni wszyscy mnie nie słuchają! Czym prędzej chciałam porozmawiać z Maxem o wolnym. Właściwie nie powinnam wierzyć Nateowi... Prawie go nie znam. A co jak to psychopatyczny wampir który morduje ? Tak , oczywiście - prychnęła moja druga strona.
 Max się zgodził ale wypytał o wszystko co było bardzo komiczne. Powiedziałam mu że muszę iść na zakupy i chyba uwierzył.
Po 15 minutach byłam w parku. Chłopak jak obiecał , tak czekał.
- pięknie - rzucił i szłam za nim w nie znane mi strony. Rozglądałam się. W końcu doszliśmy do małego budynku.
Weszliśmy. W środku było dość mało miejsca . Brązowo-szare ściany nadawały smutny wyraz mieszkaniu. Było tutaj ciepło. Okna zasłonięte były grubymi ciemnymi zasłonami. Pachniało... Trochę dziwnie. Nie znałam tego zapachu. Jednak chłopak się nie zatrzymał , szliśmy na górę. Mieszkanie nie wyglądało na dwupiętrowe. W końcu usiadł na fotelu. To był strych. Pokazał palcem na drugi. Zajęłam wyznaczone miejsce.

Przedstawił się i powiedział mi trochę o sobie. Nazywa się Nate Ashra . Nie pochodzi skąd. Nie należy też do żadnego z domów co okropnie mnie zdziwiło. Jego oczy nie były całe czarne - tak jak myślałam wczoraj - miały miodową nutę. W końcu zaczęliśmy 'ćwiczenia' .
 - skup się i spróbuj coś przewidzieć....- tłumaczył. Nic i nic.
Powtarzaliśmy to kilka razy ale nadal nic. W końcu podał mi swoją rękę i kazał to powtarzać. Nadal nic. Ja już się zdenerwowałam , ale on nie. Nadal był spokojny i to sprawiało że nie wybuchłam.
- spróbuj myśleć o mnie , dasz radę- i właśnie wtedy zobaczyłam coś. Właśnie Natea. Przytulał mnie ... Chyba. Wszystko było niewyraźne... A ja byłam zdziwiona ? Wystraszona ?Nie wiem... I koniec!
 - udało się, właściwie nic takiego ale w końcu !- ucieszyłam się. Potem zaczęliśmy ćwiczyć jego umiejętności a właściwie każdego umiejętności bo to miał każdy wampir - perswazja.
- wstań- patrzył na mnie . Jego oczy zmieniły kolor na żółty. Podniosłam się- nie tak. Masz to zrobić wbrew swojej woli. Siedź i patrz mi w oczy. To wszystko- uśmiechnął się.
 -wstań- powtórzył. Siedziałam dalej.
- wstań!- jego głos był wyraźniejszy i głośniejszy a moje ciało uniosło się automatycznie. Otworzyłam oczy szerzej. To działa! Chłopak się nie uśmiechnął. - wcześniej zwykłe komendy działały na wszystkich od razu...- myślał.
 - emm... Uderz pięścią w ścianę. Uderz - znów nic nie mogłam zrobić. Wzięłam rozmach i uderzyłam w ścianie zrobiła się dziura ! Dom był dość stary...Więc nawet lżejszy atak mógł spowodować uszkodzenie - wow! Chyba ćwiczysz - zaśmiał się. Zrobiłam jeszcze kilka podobnych ćwiczeń i mogłam iść , na pożegnanie dodał :
 - Twoje umiejętności coś blokuje , jakiś inny psychiczny dar. Widzimy się jutro- i wyszłam.

W domu wzięłam prysznic i poszłam spać ten dzień też był męczący,nawet bardzo. Nie myślałam że moje życie potoczy się właśnie tak....


_____

Jak zawsze liczę na jakieś komy :)

2 komentarze:

  1. Wow super rozdział!!!! :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj... Dawno mnie tu nie było xD
    JAK ZAWSZE ZAJEBISTY ♥
    Kocham tego bloga i ty o tym wiesz ♥
    Weny i czekam na nn ;33

    OdpowiedzUsuń