niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 13

Obudziłam się i ogarnęłam poranną toaletę , byłam bardzo Szczęsława i  nie mogłam się doczekać !
Dopiero za półtorej godziny miałam wyjść z domu , ale postanowiłam znaleźć się tam szybciej. Wziełam torbę i myśląc o tym wszystkim co mnie czeka pisnełam z zachwytu.
***
- jesteś prędzej - stwierdził po tym gdy się przywitaliśmy. - to dobrze - powiedziałam za niego. Wtedy przed oczami pojawił mi się obraz. Ja i Max . Całujemy się i to wcale nie wyglądało tak niewinnie. Znikneło. Czułam że łapię buraka. To takie masz plany - pomyślałam. Przysunełam się do niego. On lekko zdziwiony przejechał palcami po moim policzku.
- powiedz kiedy przestać- powiedział po czyn nagle wpił się w moje usta. Jak ja tego chciałam. Moje ciało przeszedł dreszcz. Jego palce wsunęły się w moje włosy. Lekko się odsunął czekając na moją reakcję. 
- poprawka : ty mi powiesz kiedy przestać - tum razem ja go pocałowałam.
Chole*a ! On był zbyt perfekcyjny! Każdy jego ruch przyprawiał mnie o dreszcze , pocałunek o ścisk w brzuchu , od jego zapachu moje myśli wariowały , a oczy patrzyły w głąb mnie. Kiedy przywarł mnie do ściany, odpięłam (czytaj : zerwałam) jego koszulę. Ukazała mi się wspaniała klatka piersiowa. Wiedziałam że on czuje , iż moje serce przyspiesza. Uśmiechał się. Sytuacja między nami stawała się namiętniej sza. Przejechał ustami po mojej szyi. Spojrzał mi w oczy czekając na zgodę. Właśnie to w nich zobaczył. Jego oczy były już złote. Zresztą moje też. Moje od uczuć , jak to u młodego wampira który jeszcze tego nie kontroluje. U niego pojawiły się też kły. Przyłożył usta do mojej szyji i jego kły przebiły moją skore. Pamiętałam te cudowne uczucie gdy zrobił to Nate. Jednak teraz było lepiej. Później do Natea czułam odrazę.
 Wszystko zniknęło , zniknęła błogość. Powróciła rzeczywistość. Znów widziałam twarz Maxa. A jej wyraz był ... Straszny. Był wściekły! - jak mogłaś ?! Oddałaś się mu ! - Wyczuł to. Wiedział że Nate też mnie ugryzł. Chciałam coś powiedzieć . Nie mogłam. Nie potrafiłam sie wytłumaczyc Mężczyzna w bardzo szybkum tempie opuścił sale. Nie zdążyłam zareagować. Wiedziałam gdzie idzie i po co. Ten fakt był najgorszy. Szybko podeszłam do drzwi. Zamknięte. Uderzyłam , nic. Ponawiałam ataki przeklinając pod nosem. Ojien nie było. Po jakimś czasie zaczęłam krzyczeć. Po dobrych kilku minutach strasznej udręki ktoś otworzył drzwi , a ja jak poparzona popędziłam w stronę domu Natea. Bałam się i to bardzo , w głowie pojawiały mi się różne myśli. Szag! Pomyliłam drogę! Cofnęłam się i ... Jest! To ten dom. 
Weszłam do środka. Na górze nikogo nie było. Choler* gdzie oni są?! Jak to gdzie ? Tam gdzie byś nie pomyślała. W miejscu zbyt oczywistym. W miejscu gdzie Max mógł zrobić Nateowi coś złego bezkarnie Byli w Domu.
 I znów bardzo szybki bieg. Opadałam z sił ale nie mogłam się tak poddać. W myślach cały czas przeklinałam. W końcu dotarłam na miejsce. Wpadłam do sali jak burza. Od razu złapał mnie  jeden ze strażnikówk. Nate stał na środku. Po obu jego bokach byli strażnicy , a Max siedział. Nie okazywał uczuć , jednak wiedziałam co jest grane. 'Więzień' poruszył ustami w sposób taki , że zrozumiałam. Wypowiadał moje imię.
 - oh - westchnął Max na mój widok- Nowicjuszko , to jest Nathaniel Ashra . Zostanie zgładzony za popełnione przestępstwa - powiedział jakby nigdy nic. 
- co takiego mu zarzucasz , Panie?- zapytałam próbując ukryć kpinę w głosie. To było tak sztuczne aż poczułam odruch wymiotny.
 - śmierć strażnika oraz żywienie się prosto ze źródła - spojrzałam na chłopaka. 
- czy ty ... Serio zabijałeś ludzi ? - zapytałam go.
 - skąd ! - oburzył się - ale On musiał znaleźć jakiś pretekst - syknął.
 - przecież on nie jest z naszego Domu , nie możesz mu nic zrobić - rzuciłam zwycięsko.
 - mogę , on zabijał naszych ludzi- odpowiedział. 
- on jest cenny ! - krzyknęłam. 
- tak ? Dla ciebie czy dla mnie! ? - warknął. Tak , zdecydowanie chodziło o prywatne porachunki. Jeśli Nate nie rozumiał czemu tu jest , właśnie się domyślił.
- on umie rozwijać dary - wytłumaczyłam wszystko Maximilianowi.
 - ah ,tak ? Może się jednak przyda - odetchnęłam z ulgą gdy Mistrz wypowiedział te słowa. 
- mam Tobie służyć ? Kpina! - tym zdaniem Nate zaprzepaścił swoje szanse.
 - i tak to zrobisz - powiedział Max . Strażnicy nas puścili
. -Emily, pamiętaj jesteś wyjątkowa i nie zasługiwałaś na takie życie i takie tajemnice- jego oczy zrobiły się żółte - pamiętasz Izzy , pamiętasz to co zabrał mi Maximilian, pamiętasz - tu przerwał mu głośny rozkaz Maxa.
 -zamilcz ! - chłopak jednak kontynuował.
 - pamiętasz wszystko - i dokładnie w tej sekundzie pamiętałam to czego pamiętać nie mia lam. Nate zrobił to błyskawicznie. Chwycił na kołek który miał przy pasie strażnik i podszedł do mnie
. -dziękujè za wszystko - powiedział po czym wbił sobie drewno w pierś. Upadł ale zamiast jego krzyku salę przeszył mój. Złapałam się za pierś i również upadłam. To ja czułam jego bòl. To przez to że pił moją krew.
- jak mogłeś ?! - wrzasnęłam gdy ból minął a jakieś osoby chwyciły ciało Natea. 
- ja ?! Chyba ty !- też był ostro wkurzony. Mój smutek zmienił się w gniew. Podeszłam do niego bliżej.
 - jesteś pieprzonym dupkiem ! Nienawidzę cię! - warknęłam tak ostro , aż sama siebie zadziwiłam- gdybym mogła już dawno wynosili by twoje ciało - czy on się wystraszył? 
Cofnął się prawie potykając co u wampira z takim stażem było niespotykane. Bał się , tak widziałam przerażenie w jego oczach. Zdziwiłam się. Teraz już nic nie rozumiałam. Zdecydowanie nie chodziło o moją gtoźbę. Odwróciłam się by sprawdzić czy coś strasznego nie stoi za mną. Nic.
 - Tt-t-twoje wło-o-osy - wydukał. Gdy chciałam ich dotonąć krzyknął: - nie ! - ale zignorowałam to . Gdy och dotknełam przeszedł mnie dreszcz. Jakby otaczała mnie energiczna bariera.
 - zadzwoń po Enzo - nakazał Max jakiejś kobiecie. Nie zwracałam na nic uwagi bo właśnie w tej chwil Max pokazał mi moje odbicie w lustrze , po boku sali. Moje włosy płonęły.Dosłownie! Znajdował się na nich ogień. Potem wszytko działo się szybko. Szok który mną zawładnął nie odsunął się ani na chwilę . Pan próbował mnie uspokoić. Po dłuższym czasie udało mu się. Nie wiem w jakis sposób ale ogień zniknął.
 Do sali weszło dwóch mężczyzn z pełną obstawą. Maximilian ukłonił się a ja byłam zaszokowana. 
- więc? - odezwał się jeden z nich. Max tłumaczył całą sprawę , a ja przyglądałam się drugiemu przybyszowi. Ciemne włosy pozostawione w nieładzie idealnie pasowały do stroju który złożony był z jakiejś koszuli i ciemnych spodni. Moja uwagę przykuły jego oczy. Pięknie zielone. Jego mina wyrażała zaszokowanie gdy słuchał Mistrza , potem przeniu sł wzrok na mnie i zauważył że go obserwuję. 
- zabieramy ją - stwierdził starszy. Otrząsnęłam się.
 - co!? Nie możecie ! Nigdzie nie idę!- warknełam.
 -Melrose - zwrócił się proszącym i lekko rozkazującym tonem do Zielonookiego. Poczułam ciepło w środku , a potem senność !
 - przestań- syknęłam odrzucając od siebie falę senności. Jednak ta wróciła z podwojoną siłą gdy chłopak zmarszczył brwi . Zasnęłam , jednak nie upadłam. Słyszałam jeszcze że Max tez nie chciał by mnie zabrano. Jednak to zrobiono...

 ___________
TA TA TA DAM !
Więcej akcji :) Teraz już będzie ciekawie :3 ROZDZIAŁ SUPER DŁUGI :*

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 12

Wstałam jak zawsze , tylko trochę później byłam zmęczona treningiem z Natem ale ludzka krew którą piłam niedawno nadal była w moim orgazmie i dawała mi bardzo dużo energii. Mój telefon zawirował więc wzięłam go do ręki : 20 minut. Ławka. N.
I wiadomo o co chodzi. W 20 minut nie zdążę iść do Maxa a jeszcze muśże się ubrać ... Wiem! Dzisiaj też nie mogę , bardzo cię przepraszam.... Odpowiedź pojawiła się gdy układałam włosy : Ostatni raz ! Wykorzystałaś całe wolne do przyszłych wakacji. Zrobiłam duże oczy i dokończyłam przygotowania. Wyszłam z domu zamykając drzwi i od razu skierowałam się w stronę parku. Po drugiej strony ulicy szła jakaś kobieta . Poczułam pragnienie ale nie na tyle duże by stracić kontrolę. Przyspieszyłam kroku i w parku zobaczyłam Natea. Miał czarną koszulkę i tego samego koloru podarte spodnie. Wszystko bardzo dobrze wyglądało z kolczykiem w uchu . On był przystojny - zauważyłaś! Wow! - kpił ze mnie mój wewnętrzny głos.
-hej - rzucił i wstał , odpowiedziałam tym samym i szliśmy w stronę jego domu. Pytał jak się czuję i czy wszystko jest teraz okej . Odpowiedziałam że tak , i była prawda.
Ma miejscu znów pokazywał mi co i jak. Tłumaczył i kazał powtarzać. Dzisiejsza lekcja była trochę inna , pokazał mi więcej. Ciekawe co będzie gdy nauczę się jeszcze więcej. Kilka kolejnych lekcji i będzie lepiej , o wiele.
-podejdź do okna - powiedział mając żółte oczy. Moje ciało machinalnie się ruszyło i poszło w tamtym kierunku. Okno było duże- otwórz je - lekko się wystraszyłam a moje ręce się uniosły i otworzyły je - wyskocz - rzucił jakby nigdy nic. Zrobiłam krok , jedna ręka złapała ramę by pomóc mi wyjść.
 - Nate ! - rzuciłam wystraszona gdy jedna noga była na zewnątrz.
 - stój. Cofnij się - powiedział a moje ciało posłusznie wróciło do pomieszczenia. Odetchnęłam głęboko. Nie wiedziałam czy taki skok mógł mi coś zrobić. Usiadłam na łóżko.
- wiesz ...- zaczęłam po dłuższej chwili -... Musimy zmienić godzinę tym lekcji. Muszę pracować. Noc cała zajęta. Jedynie dzień- przypomniałam sobie że on nie może. On nie ma znaczka - przepraszam , nie chciałam cię urazić - dodałam szybko.
 - nic się nie stało - zamyśliliśmy się oboje
- czyli to ostatnia lekcja? - zapytał. Na to wychodziło , innej możliwości nie ma. W zasadzie ciekawe dlaczego on nie ma znaczka.. Kiwnęłam na tak. To nasza ostatnia lekcja. Nagle jego oczy znów zrobiły się żółte. - nie możesz się ruszyć , nie możesz krzyczeć ani się wyrywać- i wtedy zaczęłam się bać. Podszedł do mnie na niebezpiecznie bliską odległość. Przejechał dłonią po moim policzku i łapiąc mnie za kark pocałował. Nie tak jak Max , tylko gwałtowniej. Nie chciałam tego ale nic nie mogłam zrobić! Przypomniałam sobie słowa taty ' nie ufaj obcym ' jestem taka głupia... Przejechał ustami po mojej szyi i nagle , niespodziewanie dla mnie wgryzł się we mnie. Myślałam że poczuje ból odrazę ale było odwrotnie. Poczułam ciepło , przyjemność . Chciałam więcej , pragnęłam tego. Ciepło rozpłynęło się po moim ciele. Odchyliłam się i mimowolnie otworzyłam usta. To było tak przyjemne ale jednak czułam że złe. Kiedy tylko skończył i mogłam się ruszyć wystrzeliłam jak z procy. Biegłam jak najszybciej , zastanawiałam się co się właściwie stało . Po kilkunastu minutach byłam w swoim domu. Rzuciłam się na łóżko myśląc o całej tej sytuacji. O co w tym chodziło ? Ciepło nadal oblewało moje ciało. Poszłam pod prysznic by to z siebie zmyć. Czułam obrzydzenie ale i chce poczuć to znów. Nic więcej niż przyjaźń nas nie łączyło , może gdyby coś więcej ... Nie przerwała bym tego ? Wytarłam ciało ręcznikiem i podeszłam do lustra i przyjrzałam się swojej szyi . Była zwykła , jakby nic . Przechyliłam głowa lekko zdziwiona. W końcu wyszłam z łazienki i przebrałam się w piżamę. Usiadłam na fotelu przy oknie i myślałam o wszystkim. Nie tylko o dzisiejszym dniu. To wszystko dzieje się tak szybko , wszystko jest zakręcone i podejrzane. Czy tylko ja mam takie problemy ? Całe to życie jest zakręcone i ciężkie.



Potrzebuję odpoczynku , wytchnienia... Nie wiem kiedy ale zasnęłam w fotelu.
Jak długo mam czekać? Otworzyłam oczy. Gdy spojrzałam na zegarek sama się zdziwiłam byłam spóźniona . Szybko wstałam i wzięłam pierwsze lepsze ciuchy. W lustrze zauważyłam że mam lekko podkrążone oczy , po tym wczorajszym siedzeniu i sytuacji nie dziwiłam się. Gdy byłam na dole wypiłam na szybko krew z woreczka i szybko wybiegłam. Ta krew była o wiele gorsza niż ludzka.

***

 Wbiegłam do sali a wszyscy ( Max i Michael) spojrzeli na mnie. Gdy się zatrzymałam włosy poleciały mi na twarz. Szlag! Nie związałam ich! Poprawiłam je.
- No w końcu , Nowicjuszko- yh, znów nie mam imienia. Mam powiedzieć ' Panie ' ? No chyba nie ! Już się odzwyczaiłam. Nic nie odpowiedziałam . Chwile na mnie popatrzył i usiadł za biurko. Zaczął wypełniać papiery. Związałam włosy , gumkę miałam na nadgarstku.
 - Panie , skoro Emily już jest- zaczął - mógłbym iść do siebie? - Max podniósł na niego wzrok.
- Ahh oczywiście -powiedział
tak jakby o czymś zapomniał. Mich wyszedł
. - Co robiłaś przez ten czas ? - zapytał gdy drzwi się zamknęły. Jego głos był ciepły nie taki jak teraz.
 - ymm odpoczywałam- starałam się by mój głos był naturalny. Uśmiechnął się.
 - mam nadzieję że teraz będziesz miała siły - odwrócił się w moją stronę - bo jutro wyjeżdżamy - dokończył patrząc na mnie a ja się zdziwiłam.
- jak to ? Gdzie ? - przechyliłam głowę podobnie jak wczoraj przed lustrem...
- muszę z kimś porozmawiać , ważna sprawa. Powiedziałbym ci wcześniej ale ... Nie było jak. Jutro weź ze sobą jakieś rzeczy i dokumenty. Masz je? - lubiłam gdy się uśmiechnął.
 - Tak , ale gdzie jedziemy? - ponowiłam pytanie.
- jesteś zbyt ciekawska- zaśmiał się i wrócił do pracy. Próbowałam się skupić. I nagle nadeszła wizja : Stoję przed obrazem ale nie jestem zadowolona.
Zniknęło. Ten obraz ! Oczy mi się powiększyły to Mona Lisa! Luwr! Paryż! Już wiem gdzie chce jechać. Podskoczyłam zadowolona wydając z siebie okrzyk radości ! Jej! Podbiegłam do Mistrza i go przytuliłam.
 - czyli już wiesz gdzie jedziemy? - zaśmiał się. Potem już zaczęliśmy normalnie rozmawiać o wszystkim. Starałam się zapomnieć o wczorajszej sytuacji ale chyba powinnam porozmawiać z Natem. Byłam zbyt przepełniona radością by o tym teraz myśleć. Reszta dnia minęła spokojnie. Jak sie cieszę!
W domu posprzątałam trochę i ogarnęłam swoje rzeczy . Poukładałam je w szafie i wszystko było jak najlepiej! Znaczy : czyściej! Już wszystko mi się myli. Jestem taka zadowolona! Miałam kłopoty z zaśnięciem , ale w końcu się udało.



__________
Super długi urodzinowy rozdział :) Liczę na porządne komy , już w kolejnym rozdziale akcja przyspieszy :)

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 11

Znów budzę się myśląc co przyniesie ten dzień... 
Za oknem jest ciemno.
 Podniosłam się leniwie i poszłam do łazienki i ubrałam się w czarne spodnie ze skórzanymi detalami. Wybrałam jeszcze zwykłą koszulkę i bluzę z białymi sznurkami. Włosy związałam jak zwykle na czubku głowy. Ubrałam trampki i wyszłam z domu. Szłam szybko przed siebie. Nie czułam głodu , ludzka krew prosto ze źródła jest o wiele lepsza niż z woreczka. Wyczułam innego wampira. Skupiłam się by dowiedzieć się kto to... - nie zabijaj- teraz wiedziałam kto to. Zachrypnięty głos zdradzał go - weź sobie wolne to poćwiczymy- rzucił stając koło mnie. 
- ale ...- zaczęłam , jednak mi przerwał.
 - czekam na ławce - puścił mi oczko i poszedł w innym kierunku. Oni wszyscy mnie nie słuchają! Czym prędzej chciałam porozmawiać z Maxem o wolnym. Właściwie nie powinnam wierzyć Nateowi... Prawie go nie znam. A co jak to psychopatyczny wampir który morduje ? Tak , oczywiście - prychnęła moja druga strona.
 Max się zgodził ale wypytał o wszystko co było bardzo komiczne. Powiedziałam mu że muszę iść na zakupy i chyba uwierzył.
Po 15 minutach byłam w parku. Chłopak jak obiecał , tak czekał.
- pięknie - rzucił i szłam za nim w nie znane mi strony. Rozglądałam się. W końcu doszliśmy do małego budynku.
Weszliśmy. W środku było dość mało miejsca . Brązowo-szare ściany nadawały smutny wyraz mieszkaniu. Było tutaj ciepło. Okna zasłonięte były grubymi ciemnymi zasłonami. Pachniało... Trochę dziwnie. Nie znałam tego zapachu. Jednak chłopak się nie zatrzymał , szliśmy na górę. Mieszkanie nie wyglądało na dwupiętrowe. W końcu usiadł na fotelu. To był strych. Pokazał palcem na drugi. Zajęłam wyznaczone miejsce.

Przedstawił się i powiedział mi trochę o sobie. Nazywa się Nate Ashra . Nie pochodzi skąd. Nie należy też do żadnego z domów co okropnie mnie zdziwiło. Jego oczy nie były całe czarne - tak jak myślałam wczoraj - miały miodową nutę. W końcu zaczęliśmy 'ćwiczenia' .
 - skup się i spróbuj coś przewidzieć....- tłumaczył. Nic i nic.
Powtarzaliśmy to kilka razy ale nadal nic. W końcu podał mi swoją rękę i kazał to powtarzać. Nadal nic. Ja już się zdenerwowałam , ale on nie. Nadal był spokojny i to sprawiało że nie wybuchłam.
- spróbuj myśleć o mnie , dasz radę- i właśnie wtedy zobaczyłam coś. Właśnie Natea. Przytulał mnie ... Chyba. Wszystko było niewyraźne... A ja byłam zdziwiona ? Wystraszona ?Nie wiem... I koniec!
 - udało się, właściwie nic takiego ale w końcu !- ucieszyłam się. Potem zaczęliśmy ćwiczyć jego umiejętności a właściwie każdego umiejętności bo to miał każdy wampir - perswazja.
- wstań- patrzył na mnie . Jego oczy zmieniły kolor na żółty. Podniosłam się- nie tak. Masz to zrobić wbrew swojej woli. Siedź i patrz mi w oczy. To wszystko- uśmiechnął się.
 -wstań- powtórzył. Siedziałam dalej.
- wstań!- jego głos był wyraźniejszy i głośniejszy a moje ciało uniosło się automatycznie. Otworzyłam oczy szerzej. To działa! Chłopak się nie uśmiechnął. - wcześniej zwykłe komendy działały na wszystkich od razu...- myślał.
 - emm... Uderz pięścią w ścianę. Uderz - znów nic nie mogłam zrobić. Wzięłam rozmach i uderzyłam w ścianie zrobiła się dziura ! Dom był dość stary...Więc nawet lżejszy atak mógł spowodować uszkodzenie - wow! Chyba ćwiczysz - zaśmiał się. Zrobiłam jeszcze kilka podobnych ćwiczeń i mogłam iść , na pożegnanie dodał :
 - Twoje umiejętności coś blokuje , jakiś inny psychiczny dar. Widzimy się jutro- i wyszłam.

W domu wzięłam prysznic i poszłam spać ten dzień też był męczący,nawet bardzo. Nie myślałam że moje życie potoczy się właśnie tak....


_____

Jak zawsze liczę na jakieś komy :)

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 10

Wstawaj...- usłyszałam w swojej głowie. Max ? Wchodzę za 3 ...2 ... Poprawiłam kołdrę -Już. Słyszałam jak drzwi się otwierają.
 - wstaniesz ? - usłyszałam tym razem jego prawdziwy głos. Wtedy coś się zmieniło. Jego głos był... Tak cholernie boski ! Spojrzałam na niego. Był w skórzanej kurtce. To był 'mój' Max , Max nie Maximilian. Ten wesoły , normalny. Po chwili stałam przy nim. Parzyłam mu w oczy. Uwielbiałam je. Pachniał cytryną zmieszaną z wanilią... 
Nachylił się , łapiąc mnie w pasie. Całował tak zachłannie a ja chciałam tylko więcej. Oboje wiemy że to złe , wbrew zasadom . Pieprzyć to ! Nikt mi tego nie zabroni. Teraz zrozumiałam , kochałam do a on mnie... Tak - usłyszałam w głowie , nie to nie był jego głos. Wyobraźnia działa bez zarzutów. Lubiłam takiego Maxa. Ten dzień zapowiadał się pięknie ; Max , ja i sypialnia. Pociągnęłam go w stronę łóżka. Byliśmy na nim. Jego ręka złapała moje udo.
 Puf! Rozmył się i już był przy drzwiach. Położyłam głowę na łóżko i wydałam siebie ciche sapnięcie.
 - ubierz się , czekam na dole - otworzył drzwi - dzień dobry Słońce - uśmiech wrócił na moje usta. 
- dobry , mógłby być lepszy ... - przygryzłam usta. Na dole są strażnicy- wybałuszyłam oczy. Wyszedł. Wybrałam spodnie , bokserkę i tą boską kurtkę . Lubiłam ją. Włosy związałam , oczy lekko podmalowałam i gotowa chciałam wyjść gdy przed oczami zobaczyłam :
 jakiegoś chłopaka , rzucił się na mnie gdy wychodziłam z domu. Tym razem obraz był nie wyraźny i strasznie jasny. Lekko głowa mnie zabolała.
 Ubrałam trampki i zbiegłam na dół. W kuchni stała jakaś dziewczyna - strażniczka. 
Otworzyła mi drzwi a ja gotowa wyszłam. 
 Przygotowana na cios. Chłopak chciał zaatakować , zrobiłam to pierwsza. Przywaliłam z całej siły , miało być w nos , było w czoło. 
 -cholera Michael! Co ty robisz?!- zapytałam widząc chłopaka. Pacnęłam się w czoło i poszłam do auta. Gdy tylko wsiadłam usłyszałam śmiech Georga. On był boski. Opanuj! Normalnie i tu mogłabym się na niego rzucić.
 - bądź poważna - rzucił gdy byliśmy na miejscu - Voltaire jest ważny. Bardzo. Zrozum to ...
- nie tłumacz mi jak dziecku - jęknęłam. Otworzono mi drzwi. Przed nami był zwykły dom. 
- sprawdzam jak reagujesz na atak  znienacka- wyjaśnił (dopiero) Mich. Aha... Weszliśmy do środka. Przyszedł do nas chłopczyk . Miał może 10 lat. Moje serce zaczęło bić szybciej. To człowiek...a pachniał... Mmmm! Jeśli poczujesz pragnienie to mów od razu ! Nie możesz mu nic zrobić! On ma informacje o twojej mamie Od razu spojrzałam na Maxa. Nie patrzył w moją stronę. Ciągle myślałam o tym co powiedział... 
- zapraszam - powiedział od razu. Nic nie odpowiedziałam , szłam za nim. Usialiśmy do stołu. - potrzebuję imię osoby zmarłej - powiedział. Otworzyłam usta , ale nic nie powiedziałam... Poprosiłam w myślach Maxa by to zrobił. Kolejnie podałam rękę chłopakowi. Zaczął coś mówić , nie wytrzymałam. Ten temat był zbyt bolesny. Puściłam jego rękę i już byłam na dworze. 

                                                                    *Max* 

Wybiegła. Źle to zrobiłem... Razem z Michaelem wyszliśmy na zewnątrz. Była w aucie , płakała. Coś w sercu mnie zakuło. Gdy usiadłem
koło niej podniosłem jej brodę by patrzyła mi w oczy.
- zapomnisz o tym . Pamiętasz tylko że przyjechałem po ciebie i cały ten czas spędziliśmy na rozmowach - użyłem wpływu. Nie chciałem znowu robić tego na niej , jednak musiałem....

                                                              *Emily*

Zamrugałam. Nadal jechaliśmy... Ciekawe gdzie ?
 - o czym chciałeś pogadać ? - zapytałam.
 - o... Twoich wizjach ! - powiedział zadowolony i lekko... wystraszony ? Poranne przywitanie było piękne , nadal o tym myślę.
- ostatnio... Nie ma ich. Wydaje mi się że coś to blokuje...- rozmawialiśmy o tym dłuższy czas. W końcu auto się zatrzymało. Wysialiśmy. Max poszedł w jedną stronę a ja czekałam z Michaelem. Zmrużyłam oczy patrząc na niego.
 - o co ci chodziło pod domem ? -zapytałam 
- chciałem cię zaatakować , zobaczyć czy się obronisz i jestem pod wrażeniem - kiwnął głową. 
-czyli... Ja też mogę - nie zdążył odpowiedzieć. Zamachnęłam siè i... Złapał moją rękę. Mruknęłam coś pod nosem. 
Wtedy poczułam ten zapach. Piękny... Poszłam w tamtą stronę. Max. Plecy Maxa - pierwsze co
zauważyłam. Odwrócił się w moją stronę. Jego oczy były złote i miał kły... Dostrzegłam człowieka , był obok. Max miałby wydawać się straszny w takiej postaci ? Wręcz przeciwnie. Był cholernie seksowny. Dwóch mężczyzn odeszło. Wyczułam że i ja mam wydłużone przednie zęby. Ten zapach mącił mi w głowie , ogłupiał. Straciłam panowanie nad swoim ciałem.
 Już po chwili byłam przy Łysym. Patrzyłam na człowieka. Zerknęłam na Georga , uśmiechał się szerzej niż kiedykolwiek dotąd. Już po chwili wpiłam kły w szyję tego człowieka.
 To było lepsze niż... Niż wszystko!
- starczy , zabijesz go - nic nie dało , nadal piłam. Mężczyzna złapał mnie w pasie i odciągnął. Warknęłam na niego ! Warknęłam na Maxa ! A on tylko... Śmiał się!
 -oj ! Przestań ! - szturchnęłam go ale nieee on nadal dławił się śmiechem. Też zaczęłam się śmiać.
 Nagle on złapał moją twarz w dłonie i mnie pocałował , tak jak nigdy wcześniej...

***
Wracałam do domu. Przez park. Było około czwartej nad ranem.
 - Ward ! - usłyszałam za Odwróciłam się. Na ławce siedział chłopak. Ciemne włosy były postawione , gdy podeszłam bliżej spojrzałam na jego oczy. Były czarne , dosłownie. Dość ostro zakończona twarz pasowała idealnie . Jego głos był silny , chłodny i zachrypnięty. 
- znamy się?- zapytałam.
 - nie , ale możemy się poznać - usiadłam obok. 
-po co ? - nauczę cię kontrolować twój dar...
 - w zamian za ? - zaśmiał się gardłowo.
 - zobaczysz jutro ,dzisiaj muszę się zbierać - pokazał palcem w górę. Słońce. 
 - przyjdź jutro - rzucił i wstał - jestem Nate - puścił mi oczko i odszedł. Rozmowa była krótka ale treściwa.
 Myślałam o nim wracając do domu. Dziwny.. Jednak świat jest piękny.. Świat czy Max ? Śmiałam się do siebie.

 ___________________
Liczę na komy :)
 

środa, 26 marca 2014

Rozdział 9

i... Nic ! NIC ! Kompletnie nic ! Jak 'żyłam' tak 'żyję' ... Otworzyłam usta ze zdziwienia ... Nie mogłam uwierzyć... Nadal wszystko widziałam , jasne słońce ... Grzało mi skórę (albo tak mi się wydawało) . Wyciągnęłam ręce przed siebie. Wszystko było piękne , jakby w lepszej jakości ... Piękne. Uśmiechałam się , pierwszy raz tak szczerze . Pierwszy raz od ... Od tamtej nocy... Zaraz! Stop! Jak to możliwe ?! Może jednak nie żyję , a to jest Raj .. ? 
Odwróciłam się. Max nadal tam stał. Starał się nie pokazywać uśmiechu. Nie ruszyłam się , to on zbawił się przy mnie
 -Wiedziałeś ... - patrzyłam na niego , jego oczy były tak hipnotyzujące...- ... Wiedziałeś!- zaczęłam się śmiać. Na cały głos śmiałam się. Usiadłam na trawie , gdzieniegdzie leżał śnieg. Gdyby ktoś mnie zobaczył - pomyślał by że zwariowałam. Chodź - usłyszałam w głowie , a mężczyzna się oddalał. W końcu, po krótkim spacerku , doszliśmy do ławki. Tutaj było o wiele słoneczniej . Usiadłam i zamknęłam oczy. Pachniało pięknie. Tak bardzo tęskniłam za tym wszystkim... Jak to się stało ? O tym powiem ci ... Później. Powiedz mi co chciałabyś zrobić , co jest twoim marzeniem ? - musiałam się zastanowić. Zawsze chciałam zwiedzić Paryż , Luwr... - uwielbiam obrazy . Uśmiechnęłam się wspominając o tym wszystkim - A ty ? Ucichł. Dłuższa cisza. Może to głupie ale chciałbym być człowiekiem.. Poczuć to wszystko... Zrozumieć... Ja byłem z tobą szczery. Twoja kolej. Coś czego pragniesz. Coś ważnego ...- w moich oczach pojawiły się łzy a dostępność do moich myśli zamknęła się. Patrzeliśmy na siebie chwilę. 
- Bądź szczera - jego oczy zmieniły kolor na złoty , jedynie na sekundę. Wyglądały jeszcze piękniej. Szczególnie teraz , gdy po tym bólu zaczęłam patrzeć inaczej , dokładniej na wszystko.
 - Denerwujesz mnie - powiedziałam automatycznie. Jak on mógł użyć na mnie wpływu ?! - Chciałabym zobaczyć mamę. Porozmawiać z nią...- szybko zakryłam dłonią usta. Po policzku spłynęła mi łza , pierwszy raz to powiedziałam.
 -czy ona ...?- zaczął Max. Pokiwałam głową na 'nie' . Zaczęłam płakać.
 - Przepraszam. Bardzo cię przepraszam. Nie chciałem..- objął mnie. Po chwili już było dobrze. Ogarnęłam się.
 -obiecuję- zaczął- że zrobię wszystko żebyś z nią porozmawiała.
 - nie ma szans. Żadnych - powiedziałam cicho.
 - obiecałem - patrzył mi w oczy - więc słowa dotrzymam - przysunął się do mnie. Nie liczyłam że to zrobi bo w tym przypadku nie dało się nic zrobić. Patrzyłam w jego oczy. Były coraz bliżej... Zamknęłam swoje czekając aż poczuje jego wargi na swoich... Ktoś chrząknął . Ogarnęłam się a kilka metrów dalej stał Michael.
 - Daj nam jeszcze minutę- do Maxa wrócił TEN ton. Taki stanowczy , nie lubiłam go. 
- Czy ty też tak masz ? - zapytałam bo nadal nie mogłam przyzwyczaić się do zmienionych głosów innych osób. 
- jak ? - nie wytłumaczyłam mu.
 - że wszystko jest głośniejsze , wyraźne , lepiej widzisz...
 - nie przechodziłem przemiany ale z tego co wiem to wszystko zmienia się w dniu przemiany. 
- nie ,wszystko się zmieniło kiedy... Właśnie co mi zrobiłeś ? Od czego był ten cholerny ból?! - zapomniałam już o tym. 
- Właśnie ! - wstał i zaczął iść do środka , ja za nim. Byliśmy w jakimś pokoju. Przed nami stało lustro. Pokazał mi gestem dłoni abym podeszła. Stanął za mną i wolno podnosił moją koszulkę. Złapałam jego rękę i uniosłam brew. Nie bój się - yhhh , puściłam. Znów ją podnosił. Złapałam z przodu aby nie podniósł za wysoko. W końcu się zatrzymał. W lusterku które miał w dłoni zobaczyłam moją prawą łopatkę. Pod nią był znaczek : czarne kółko z odchodzącymi kreskami. 
- to przez to ? - zapytałam.
 - tak - lekki uśmiech był na jego twarzy.
 - a ty... ?- zaczęłam i tym razem ja stałam za nim. Podciągnęłam jego koszulkę. Nic. Zdziwiłam się. Odwrócił się przodem do mnie. I uniósł ją jeszcze wyżej. Po lewej stronie klatki miał znaczek. Jedną dłoń położyłam na jego ramię - jakbym bała się że ucieknie - a drugą lekko dotknęłam skóry obok znamienia. W końcu dotknęłam też znak. Był ...Wypalony ? Nagle odsunął się , już stał przy oknie. Wystraszyłam się że go zabolało , ale gdy wszedł Mich zrozumiałam. 
- Możemy ? - zapytał. 
- Oczywiście . Przebiorę się i możemy wyjeżdżać - odparł poważnie Max. Nie lubiłam go takiego - Możesz iść , do rozmów wrócimy jutro , bo masz mi jeszcze coś do wyjaśnienia - zwrócił się do mnie.
 Wyszłam i zadowolona wracałam do domu.
 Wypiłam dzienną dawkę krwi i zasnęłam bo byłam masakrycznie zmęczona.






________________
Jeden komentarz , ale boski ! Bardzo Ci za niego dziękuję <3 font="" nbsp="">

UWAGA !
Fioletowy kolor - myśli Emily przekazane Maxowi
Niebieski - Myśli Maxa przekazane Emily !
W poprzednim rozdziale tego nie zrobiłam ale od tego rozdziału jest taka zasada !

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 8

Otworzyłam oczy. Byłam w Domu. Co ja tutaj robię ?! Przypominałam sobie wszystko ... Cały wczorajszy dzień (a raczej noc ) . Weszło dwóch mężczyzn . Od razu do mnie podeszli. Jeden z nich to Michael . Nie zdążyłam nic zrobić , ten którego nie znałam wbił mi coś w rękę. Zaczęłam odpływać .... Ktoś mnie podniósł i szepnął : 
- nie martw się - próbowałam nie zasnąć. Wszystko się zamazało .
Zauważyłam Maxa , chyba...

*** 

Ogromny ból , gorszy niż ten od słońca. O wiele ! Co się działo ? Umierałam ? To koniec... Ból rozpływał się od strony prawej łopatki. Krzyczałam , w końcu jednak nie miałam siły. Przestałam. Czy Max właśnie tak chciał mnie ukarać ?

*perspektywa Michaela *

Siedziałem na krześle próbując zachować spokój. Ona tak strasznie krzyczała...
- Dajcie jej środki przeciwbólowe!- polecił Maximilian.

już to zrobiliśmy - powiedział chłopak
- jeszcze raz ! Już !- warknął . On od razu wyszedł .



*perspektywa Emily *




Nie bolało . Nadal było ciemno , nic nie czułam . Czy to właśnie śmierć ? Było cicho ... Dobijało mnie to! Próbowałam otworzyć oczy , ale nic z tego...

***

Wstałam , próbowałam zrobić krok do przodu . Nagle usłyszałam podmuch i Michael złapał mnie przed upadkiem. Odezwał się... Jego głos był inny ... Głośniejszy , barwniejszy ... Wspaniały. Patrzyłam na niego z przechyloną głową. Zapachy były wyraźniejsze . Wszystko dokładniejsze ... Szliśmy gdzieś a ja rozglądałam się , wszystko było inne... Stanęliśmy przez Panem. On też wyglądał inaczej... Lepiej. Rysy były wyraźniejsze , oczy jaśniejsze .... Mogłam z przekonaniem stwierdzić że był przystojny.
- więc ?- w końcu usłyszałam. Jego głos też się zmienił...
 -co ?- odpowiedziałam jakże elokwentnie...
  - nadal będziesz chciała się zabić ? - już nie żyje ... Myślałam . Odpowiedziałam całą prawdę.
 -tak.
 - więc proszę - złapał mnie za ramię . Jego dotyk był ciepły. Staliśmy przed bramą. Otworzyła się , słońce... - teraz nikt Ci nie przeszkodzi - miałam łzy w oczach -zrób co chcesz ...- wiedział co zrobię...
 Odwróciłam się w jego stronę . Patrzył na mnie z kamienną miną. Nie zdradzał żadnych uczuć. Jego malinowe usta były zaciśnięte w prostą kreskę . Musiałam to zrobić. Jeżeli to moje ostatnie chwile... Stałam przy nim. Spojrzałam w jego oczy które teraz ukazywały zdziwienie. Położyłam ręce na jego kark. Moje usta dotknęły jego. Wsunął swoje palce w moje włosy. Nie dało się tego opisać. Czułam jakby mini fajerwerki wystrzeliły wewnątrz mnie... W końcu odsunęliśmy się od siebie. 
Pewnie myślał że tego nie zrobię , że nie skończę swojego życia tu i za kilka sekund , a jednak... 
Patrzyłam mu w oczy i odsunęłam się w tył . Mocno. Znalazłam się za drzwiami i ...


_________________________________________
^^ więcej w następny rozdziale . Mam nadzieję że wam się podoba ....  Trochę krótki ale jest ;)
Piękny komentarz , dlatego rozdział z dedykiem dla Avalon Calder ^^