sobota, 24 maja 2014
niedziela, 11 maja 2014
Rozdział 13
Obudziłam się i ogarnęłam poranną toaletę , byłam bardzo Szczęsława i nie mogłam się doczekać !
Dopiero za półtorej godziny miałam wyjść z domu , ale postanowiłam znaleźć się tam szybciej. Wziełam torbę i myśląc o tym wszystkim co mnie czeka pisnełam z zachwytu.
***
- jesteś prędzej - stwierdził po tym gdy się przywitaliśmy. - to dobrze - powiedziałam za niego. Wtedy przed oczami pojawił mi się obraz. Ja i Max . Całujemy się i to wcale nie wyglądało tak niewinnie. Znikneło. Czułam że łapię buraka. To takie masz plany - pomyślałam. Przysunełam się do niego. On lekko zdziwiony przejechał palcami po moim policzku.
- powiedz kiedy przestać- powiedział po czyn nagle wpił się w moje usta. Jak ja tego chciałam. Moje ciało przeszedł dreszcz. Jego palce wsunęły się w moje włosy. Lekko się odsunął czekając na moją reakcję.
- poprawka : ty mi powiesz kiedy przestać - tum razem ja go pocałowałam.
Chole*a ! On był zbyt perfekcyjny! Każdy jego ruch przyprawiał mnie o dreszcze , pocałunek o ścisk w brzuchu , od jego zapachu moje myśli wariowały , a oczy patrzyły w głąb mnie. Kiedy przywarł mnie do ściany, odpięłam (czytaj : zerwałam) jego koszulę. Ukazała mi się wspaniała klatka piersiowa. Wiedziałam że on czuje , iż moje serce przyspiesza. Uśmiechał się. Sytuacja między nami stawała się namiętniej sza. Przejechał ustami po mojej szyi. Spojrzał mi w oczy czekając na zgodę. Właśnie to w nich zobaczył. Jego oczy były już złote. Zresztą moje też. Moje od uczuć , jak to u młodego wampira który jeszcze tego nie kontroluje. U niego pojawiły się też kły. Przyłożył usta do mojej szyji i jego kły przebiły moją skore. Pamiętałam te cudowne uczucie gdy zrobił to Nate. Jednak teraz było lepiej. Później do Natea czułam odrazę.
Wszystko zniknęło , zniknęła błogość. Powróciła rzeczywistość. Znów widziałam twarz Maxa. A jej wyraz był ... Straszny. Był wściekły! - jak mogłaś ?! Oddałaś się mu ! - Wyczuł to. Wiedział że Nate też mnie ugryzł. Chciałam coś powiedzieć . Nie mogłam. Nie potrafiłam sie wytłumaczyc Mężczyzna w bardzo szybkum tempie opuścił sale. Nie zdążyłam zareagować. Wiedziałam gdzie idzie i po co. Ten fakt był najgorszy. Szybko podeszłam do drzwi. Zamknięte. Uderzyłam , nic. Ponawiałam ataki przeklinając pod nosem. Ojien nie było. Po jakimś czasie zaczęłam krzyczeć. Po dobrych kilku minutach strasznej udręki ktoś otworzył drzwi , a ja jak poparzona popędziłam w stronę domu Natea. Bałam się i to bardzo , w głowie pojawiały mi się różne myśli. Szag! Pomyliłam drogę! Cofnęłam się i ... Jest! To ten dom.
Weszłam do środka. Na górze nikogo nie było. Choler* gdzie oni są?! Jak to gdzie ? Tam gdzie byś nie pomyślała. W miejscu zbyt oczywistym. W miejscu gdzie Max mógł zrobić Nateowi coś złego bezkarnie Byli w Domu.
I znów bardzo szybki bieg. Opadałam z sił ale nie mogłam się tak poddać. W myślach cały czas przeklinałam. W końcu dotarłam na miejsce. Wpadłam do sali jak burza. Od razu złapał mnie jeden ze strażnikówk. Nate stał na środku. Po obu jego bokach byli strażnicy , a Max siedział. Nie okazywał uczuć , jednak wiedziałam co jest grane. 'Więzień' poruszył ustami w sposób taki , że zrozumiałam. Wypowiadał moje imię.
- oh - westchnął Max na mój widok- Nowicjuszko , to jest Nathaniel Ashra . Zostanie zgładzony za popełnione przestępstwa - powiedział jakby nigdy nic.
- co takiego mu zarzucasz , Panie?- zapytałam próbując ukryć kpinę w głosie. To było tak sztuczne aż poczułam odruch wymiotny.
- śmierć strażnika oraz żywienie się prosto ze źródła - spojrzałam na chłopaka.
- czy ty ... Serio zabijałeś ludzi ? - zapytałam go.
- skąd ! - oburzył się - ale On musiał znaleźć jakiś pretekst - syknął.
- przecież on nie jest z naszego Domu , nie możesz mu nic zrobić - rzuciłam zwycięsko.
- mogę , on zabijał naszych ludzi- odpowiedział.
- on jest cenny ! - krzyknęłam.
- tak ? Dla ciebie czy dla mnie! ? - warknął. Tak , zdecydowanie chodziło o prywatne porachunki. Jeśli Nate nie rozumiał czemu tu jest , właśnie się domyślił.
- on umie rozwijać dary - wytłumaczyłam wszystko Maximilianowi.
- ah ,tak ? Może się jednak przyda - odetchnęłam z ulgą gdy Mistrz wypowiedział te słowa.
- mam Tobie służyć ? Kpina! - tym zdaniem Nate zaprzepaścił swoje szanse.
- i tak to zrobisz - powiedział Max . Strażnicy nas puścili
. -Emily, pamiętaj jesteś wyjątkowa i nie zasługiwałaś na takie życie i takie tajemnice- jego oczy zrobiły się żółte - pamiętasz Izzy , pamiętasz to co zabrał mi Maximilian, pamiętasz - tu przerwał mu głośny rozkaz Maxa.
-zamilcz ! - chłopak jednak kontynuował.
- pamiętasz wszystko - i dokładnie w tej sekundzie pamiętałam to czego pamiętać nie mia lam. Nate zrobił to błyskawicznie. Chwycił na kołek który miał przy pasie strażnik i podszedł do mnie
. -dziękujè za wszystko - powiedział po czym wbił sobie drewno w pierś. Upadł ale zamiast jego krzyku salę przeszył mój. Złapałam się za pierś i również upadłam. To ja czułam jego bòl. To przez to że pił moją krew.
- jak mogłeś ?! - wrzasnęłam gdy ból minął a jakieś osoby chwyciły ciało Natea.
- ja ?! Chyba ty !- też był ostro wkurzony. Mój smutek zmienił się w gniew. Podeszłam do niego bliżej.
- jesteś pieprzonym dupkiem ! Nienawidzę cię! - warknęłam tak ostro , aż sama siebie zadziwiłam- gdybym mogła już dawno wynosili by twoje ciało - czy on się wystraszył?
Cofnął się prawie potykając co u wampira z takim stażem było niespotykane. Bał się , tak widziałam przerażenie w jego oczach. Zdziwiłam się. Teraz już nic nie rozumiałam. Zdecydowanie nie chodziło o moją gtoźbę. Odwróciłam się by sprawdzić czy coś strasznego nie stoi za mną. Nic.
- Tt-t-twoje wło-o-osy - wydukał. Gdy chciałam ich dotonąć krzyknął: - nie ! - ale zignorowałam to . Gdy och dotknełam przeszedł mnie dreszcz. Jakby otaczała mnie energiczna bariera.
- zadzwoń po Enzo - nakazał Max jakiejś kobiecie. Nie zwracałam na nic uwagi bo właśnie w tej chwil Max pokazał mi moje odbicie w lustrze , po boku sali. Moje włosy płonęły.Dosłownie! Znajdował się na nich ogień. Potem wszytko działo się szybko. Szok który mną zawładnął nie odsunął się ani na chwilę . Pan próbował mnie uspokoić. Po dłuższym czasie udało mu się. Nie wiem w jakis sposób ale ogień zniknął.
Do sali weszło dwóch mężczyzn z pełną obstawą. Maximilian ukłonił się a ja byłam zaszokowana.
- więc? - odezwał się jeden z nich. Max tłumaczył całą sprawę , a ja przyglądałam się drugiemu przybyszowi. Ciemne włosy pozostawione w nieładzie idealnie pasowały do stroju który złożony był z jakiejś koszuli i ciemnych spodni. Moja uwagę przykuły jego oczy. Pięknie zielone. Jego mina wyrażała zaszokowanie gdy słuchał Mistrza , potem przeniu sł wzrok na mnie i zauważył że go obserwuję.
- zabieramy ją - stwierdził starszy. Otrząsnęłam się.
- co!? Nie możecie ! Nigdzie nie idę!- warknełam.
-Melrose - zwrócił się proszącym i lekko rozkazującym tonem do Zielonookiego. Poczułam ciepło w środku , a potem senność !
- przestań- syknęłam odrzucając od siebie falę senności. Jednak ta wróciła z podwojoną siłą gdy chłopak zmarszczył brwi . Zasnęłam , jednak nie upadłam. Słyszałam jeszcze że Max tez nie chciał by mnie zabrano. Jednak to zrobiono...
___________
TA TA TA DAM !
Więcej akcji :) Teraz już będzie ciekawie :3 ROZDZIAŁ SUPER DŁUGI :*
Dopiero za półtorej godziny miałam wyjść z domu , ale postanowiłam znaleźć się tam szybciej. Wziełam torbę i myśląc o tym wszystkim co mnie czeka pisnełam z zachwytu.
***
- jesteś prędzej - stwierdził po tym gdy się przywitaliśmy. - to dobrze - powiedziałam za niego. Wtedy przed oczami pojawił mi się obraz. Ja i Max . Całujemy się i to wcale nie wyglądało tak niewinnie. Znikneło. Czułam że łapię buraka. To takie masz plany - pomyślałam. Przysunełam się do niego. On lekko zdziwiony przejechał palcami po moim policzku.
- powiedz kiedy przestać- powiedział po czyn nagle wpił się w moje usta. Jak ja tego chciałam. Moje ciało przeszedł dreszcz. Jego palce wsunęły się w moje włosy. Lekko się odsunął czekając na moją reakcję.
- poprawka : ty mi powiesz kiedy przestać - tum razem ja go pocałowałam.
Chole*a ! On był zbyt perfekcyjny! Każdy jego ruch przyprawiał mnie o dreszcze , pocałunek o ścisk w brzuchu , od jego zapachu moje myśli wariowały , a oczy patrzyły w głąb mnie. Kiedy przywarł mnie do ściany, odpięłam (czytaj : zerwałam) jego koszulę. Ukazała mi się wspaniała klatka piersiowa. Wiedziałam że on czuje , iż moje serce przyspiesza. Uśmiechał się. Sytuacja między nami stawała się namiętniej sza. Przejechał ustami po mojej szyi. Spojrzał mi w oczy czekając na zgodę. Właśnie to w nich zobaczył. Jego oczy były już złote. Zresztą moje też. Moje od uczuć , jak to u młodego wampira który jeszcze tego nie kontroluje. U niego pojawiły się też kły. Przyłożył usta do mojej szyji i jego kły przebiły moją skore. Pamiętałam te cudowne uczucie gdy zrobił to Nate. Jednak teraz było lepiej. Później do Natea czułam odrazę.
Wszystko zniknęło , zniknęła błogość. Powróciła rzeczywistość. Znów widziałam twarz Maxa. A jej wyraz był ... Straszny. Był wściekły! - jak mogłaś ?! Oddałaś się mu ! - Wyczuł to. Wiedział że Nate też mnie ugryzł. Chciałam coś powiedzieć . Nie mogłam. Nie potrafiłam sie wytłumaczyc Mężczyzna w bardzo szybkum tempie opuścił sale. Nie zdążyłam zareagować. Wiedziałam gdzie idzie i po co. Ten fakt był najgorszy. Szybko podeszłam do drzwi. Zamknięte. Uderzyłam , nic. Ponawiałam ataki przeklinając pod nosem. Ojien nie było. Po jakimś czasie zaczęłam krzyczeć. Po dobrych kilku minutach strasznej udręki ktoś otworzył drzwi , a ja jak poparzona popędziłam w stronę domu Natea. Bałam się i to bardzo , w głowie pojawiały mi się różne myśli. Szag! Pomyliłam drogę! Cofnęłam się i ... Jest! To ten dom.
Weszłam do środka. Na górze nikogo nie było. Choler* gdzie oni są?! Jak to gdzie ? Tam gdzie byś nie pomyślała. W miejscu zbyt oczywistym. W miejscu gdzie Max mógł zrobić Nateowi coś złego bezkarnie Byli w Domu.
I znów bardzo szybki bieg. Opadałam z sił ale nie mogłam się tak poddać. W myślach cały czas przeklinałam. W końcu dotarłam na miejsce. Wpadłam do sali jak burza. Od razu złapał mnie jeden ze strażnikówk. Nate stał na środku. Po obu jego bokach byli strażnicy , a Max siedział. Nie okazywał uczuć , jednak wiedziałam co jest grane. 'Więzień' poruszył ustami w sposób taki , że zrozumiałam. Wypowiadał moje imię.
- oh - westchnął Max na mój widok- Nowicjuszko , to jest Nathaniel Ashra . Zostanie zgładzony za popełnione przestępstwa - powiedział jakby nigdy nic.
- co takiego mu zarzucasz , Panie?- zapytałam próbując ukryć kpinę w głosie. To było tak sztuczne aż poczułam odruch wymiotny.
- śmierć strażnika oraz żywienie się prosto ze źródła - spojrzałam na chłopaka.
- czy ty ... Serio zabijałeś ludzi ? - zapytałam go.
- skąd ! - oburzył się - ale On musiał znaleźć jakiś pretekst - syknął.
- przecież on nie jest z naszego Domu , nie możesz mu nic zrobić - rzuciłam zwycięsko.
- mogę , on zabijał naszych ludzi- odpowiedział.
- on jest cenny ! - krzyknęłam.
- tak ? Dla ciebie czy dla mnie! ? - warknął. Tak , zdecydowanie chodziło o prywatne porachunki. Jeśli Nate nie rozumiał czemu tu jest , właśnie się domyślił.
- on umie rozwijać dary - wytłumaczyłam wszystko Maximilianowi.
- ah ,tak ? Może się jednak przyda - odetchnęłam z ulgą gdy Mistrz wypowiedział te słowa.
- mam Tobie służyć ? Kpina! - tym zdaniem Nate zaprzepaścił swoje szanse.
- i tak to zrobisz - powiedział Max . Strażnicy nas puścili
. -Emily, pamiętaj jesteś wyjątkowa i nie zasługiwałaś na takie życie i takie tajemnice- jego oczy zrobiły się żółte - pamiętasz Izzy , pamiętasz to co zabrał mi Maximilian, pamiętasz - tu przerwał mu głośny rozkaz Maxa.
-zamilcz ! - chłopak jednak kontynuował.
- pamiętasz wszystko - i dokładnie w tej sekundzie pamiętałam to czego pamiętać nie mia lam. Nate zrobił to błyskawicznie. Chwycił na kołek który miał przy pasie strażnik i podszedł do mnie
. -dziękujè za wszystko - powiedział po czym wbił sobie drewno w pierś. Upadł ale zamiast jego krzyku salę przeszył mój. Złapałam się za pierś i również upadłam. To ja czułam jego bòl. To przez to że pił moją krew.
- jak mogłeś ?! - wrzasnęłam gdy ból minął a jakieś osoby chwyciły ciało Natea.
- ja ?! Chyba ty !- też był ostro wkurzony. Mój smutek zmienił się w gniew. Podeszłam do niego bliżej.
- jesteś pieprzonym dupkiem ! Nienawidzę cię! - warknęłam tak ostro , aż sama siebie zadziwiłam- gdybym mogła już dawno wynosili by twoje ciało - czy on się wystraszył?
Cofnął się prawie potykając co u wampira z takim stażem było niespotykane. Bał się , tak widziałam przerażenie w jego oczach. Zdziwiłam się. Teraz już nic nie rozumiałam. Zdecydowanie nie chodziło o moją gtoźbę. Odwróciłam się by sprawdzić czy coś strasznego nie stoi za mną. Nic.
- Tt-t-twoje wło-o-osy - wydukał. Gdy chciałam ich dotonąć krzyknął: - nie ! - ale zignorowałam to . Gdy och dotknełam przeszedł mnie dreszcz. Jakby otaczała mnie energiczna bariera.
- zadzwoń po Enzo - nakazał Max jakiejś kobiecie. Nie zwracałam na nic uwagi bo właśnie w tej chwil Max pokazał mi moje odbicie w lustrze , po boku sali. Moje włosy płonęły.Dosłownie! Znajdował się na nich ogień. Potem wszytko działo się szybko. Szok który mną zawładnął nie odsunął się ani na chwilę . Pan próbował mnie uspokoić. Po dłuższym czasie udało mu się. Nie wiem w jakis sposób ale ogień zniknął.
Do sali weszło dwóch mężczyzn z pełną obstawą. Maximilian ukłonił się a ja byłam zaszokowana.
- więc? - odezwał się jeden z nich. Max tłumaczył całą sprawę , a ja przyglądałam się drugiemu przybyszowi. Ciemne włosy pozostawione w nieładzie idealnie pasowały do stroju który złożony był z jakiejś koszuli i ciemnych spodni. Moja uwagę przykuły jego oczy. Pięknie zielone. Jego mina wyrażała zaszokowanie gdy słuchał Mistrza , potem przeniu sł wzrok na mnie i zauważył że go obserwuję.
- zabieramy ją - stwierdził starszy. Otrząsnęłam się.
- co!? Nie możecie ! Nigdzie nie idę!- warknełam.
-Melrose - zwrócił się proszącym i lekko rozkazującym tonem do Zielonookiego. Poczułam ciepło w środku , a potem senność !
- przestań- syknęłam odrzucając od siebie falę senności. Jednak ta wróciła z podwojoną siłą gdy chłopak zmarszczył brwi . Zasnęłam , jednak nie upadłam. Słyszałam jeszcze że Max tez nie chciał by mnie zabrano. Jednak to zrobiono...
___________
TA TA TA DAM !
Więcej akcji :) Teraz już będzie ciekawie :3 ROZDZIAŁ SUPER DŁUGI :*
piątek, 2 maja 2014
Rozdział 12
Wstałam jak zawsze , tylko trochę później byłam zmęczona
treningiem z Natem ale ludzka krew którą piłam niedawno nadal była
w moim orgazmie i dawała mi bardzo dużo energii. Mój telefon
zawirował więc wzięłam go do ręki : 20 minut. Ławka. N.
I wiadomo o co chodzi. W 20 minut nie zdążę iść do Maxa a jeszcze muśże się ubrać ... Wiem! Dzisiaj też nie mogę , bardzo cię przepraszam.... Odpowiedź pojawiła się gdy układałam włosy : Ostatni raz ! Wykorzystałaś całe wolne do przyszłych wakacji. Zrobiłam duże oczy i dokończyłam przygotowania. Wyszłam z domu zamykając drzwi i od razu skierowałam się w stronę parku. Po drugiej strony ulicy szła jakaś kobieta . Poczułam pragnienie ale nie na tyle duże by stracić kontrolę. Przyspieszyłam kroku i w parku zobaczyłam Natea. Miał czarną koszulkę i tego samego koloru podarte spodnie. Wszystko bardzo dobrze wyglądało z kolczykiem w uchu . On był przystojny - zauważyłaś! Wow! - kpił ze mnie mój wewnętrzny głos.
-hej - rzucił i wstał , odpowiedziałam tym samym i szliśmy w stronę jego domu. Pytał jak się czuję i czy wszystko jest teraz okej . Odpowiedziałam że tak , i była prawda.
Ma miejscu znów pokazywał mi co i jak. Tłumaczył i kazał powtarzać. Dzisiejsza lekcja była trochę inna , pokazał mi więcej. Ciekawe co będzie gdy nauczę się jeszcze więcej. Kilka kolejnych lekcji i będzie lepiej , o wiele.
-podejdź do okna - powiedział mając żółte oczy. Moje ciało machinalnie się ruszyło i poszło w tamtym kierunku. Okno było duże- otwórz je - lekko się wystraszyłam a moje ręce się uniosły i otworzyły je - wyskocz - rzucił jakby nigdy nic. Zrobiłam krok , jedna ręka złapała ramę by pomóc mi wyjść.
- Nate ! - rzuciłam wystraszona gdy jedna noga była na zewnątrz.
- stój. Cofnij się - powiedział a moje ciało posłusznie wróciło do pomieszczenia. Odetchnęłam głęboko. Nie wiedziałam czy taki skok mógł mi coś zrobić. Usiadłam na łóżko.
- wiesz ...- zaczęłam po dłuższej chwili -... Musimy zmienić godzinę tym lekcji. Muszę pracować. Noc cała zajęta. Jedynie dzień- przypomniałam sobie że on nie może. On nie ma znaczka - przepraszam , nie chciałam cię urazić - dodałam szybko.
- nic się nie stało - zamyśliliśmy się oboje
- czyli to ostatnia lekcja? - zapytał. Na to wychodziło , innej możliwości nie ma. W zasadzie ciekawe dlaczego on nie ma znaczka.. Kiwnęłam na tak. To nasza ostatnia lekcja. Nagle jego oczy znów zrobiły się żółte. - nie możesz się ruszyć , nie możesz krzyczeć ani się wyrywać- i wtedy zaczęłam się bać. Podszedł do mnie na niebezpiecznie bliską odległość. Przejechał dłonią po moim policzku i łapiąc mnie za kark pocałował. Nie tak jak Max , tylko gwałtowniej. Nie chciałam tego ale nic nie mogłam zrobić! Przypomniałam sobie słowa taty ' nie ufaj obcym ' jestem taka głupia... Przejechał ustami po mojej szyi i nagle , niespodziewanie dla mnie wgryzł się we mnie. Myślałam że poczuje ból odrazę ale było odwrotnie. Poczułam ciepło , przyjemność . Chciałam więcej , pragnęłam tego. Ciepło rozpłynęło się po moim ciele. Odchyliłam się i mimowolnie otworzyłam usta. To było tak przyjemne ale jednak czułam że złe. Kiedy tylko skończył i mogłam się ruszyć wystrzeliłam jak z procy. Biegłam jak najszybciej , zastanawiałam się co się właściwie stało . Po kilkunastu minutach byłam w swoim domu. Rzuciłam się na łóżko myśląc o całej tej sytuacji. O co w tym chodziło ? Ciepło nadal oblewało moje ciało. Poszłam pod prysznic by to z siebie zmyć. Czułam obrzydzenie ale i chce poczuć to znów. Nic więcej niż przyjaźń nas nie łączyło , może gdyby coś więcej ... Nie przerwała bym tego ? Wytarłam ciało ręcznikiem i podeszłam do lustra i przyjrzałam się swojej szyi . Była zwykła , jakby nic . Przechyliłam głowa lekko zdziwiona. W końcu wyszłam z łazienki i przebrałam się w piżamę. Usiadłam na fotelu przy oknie i myślałam o wszystkim. Nie tylko o dzisiejszym dniu. To wszystko dzieje się tak szybko , wszystko jest zakręcone i podejrzane. Czy tylko ja mam takie problemy ? Całe to życie jest zakręcone i ciężkie.
Potrzebuję odpoczynku , wytchnienia... Nie wiem kiedy ale zasnęłam w fotelu.
Jak długo mam czekać? Otworzyłam oczy. Gdy spojrzałam na zegarek sama się zdziwiłam byłam spóźniona . Szybko wstałam i wzięłam pierwsze lepsze ciuchy. W lustrze zauważyłam że mam lekko podkrążone oczy , po tym wczorajszym siedzeniu i sytuacji nie dziwiłam się. Gdy byłam na dole wypiłam na szybko krew z woreczka i szybko wybiegłam. Ta krew była o wiele gorsza niż ludzka.
***
Wbiegłam do sali a wszyscy ( Max i Michael) spojrzeli na mnie. Gdy się zatrzymałam włosy poleciały mi na twarz. Szlag! Nie związałam ich! Poprawiłam je.
- No w końcu , Nowicjuszko- yh, znów nie mam imienia. Mam powiedzieć ' Panie ' ? No chyba nie ! Już się odzwyczaiłam. Nic nie odpowiedziałam . Chwile na mnie popatrzył i usiadł za biurko. Zaczął wypełniać papiery. Związałam włosy , gumkę miałam na nadgarstku.
- Panie , skoro Emily już jest- zaczął - mógłbym iść do siebie? - Max podniósł na niego wzrok.
- Ahh oczywiście -powiedział
tak jakby o czymś zapomniał. Mich wyszedł
. - Co robiłaś przez ten czas ? - zapytał gdy drzwi się zamknęły. Jego głos był ciepły nie taki jak teraz.
- ymm odpoczywałam- starałam się by mój głos był naturalny. Uśmiechnął się.
- mam nadzieję że teraz będziesz miała siły - odwrócił się w moją stronę - bo jutro wyjeżdżamy - dokończył patrząc na mnie a ja się zdziwiłam.
- jak to ? Gdzie ? - przechyliłam głowę podobnie jak wczoraj przed lustrem...
- muszę z kimś porozmawiać , ważna sprawa. Powiedziałbym ci wcześniej ale ... Nie było jak. Jutro weź ze sobą jakieś rzeczy i dokumenty. Masz je? - lubiłam gdy się uśmiechnął.
- Tak , ale gdzie jedziemy? - ponowiłam pytanie.
- jesteś zbyt ciekawska- zaśmiał się i wrócił do pracy. Próbowałam się skupić. I nagle nadeszła wizja : Stoję przed obrazem ale nie jestem zadowolona.
Zniknęło. Ten obraz ! Oczy mi się powiększyły to Mona Lisa! Luwr! Paryż! Już wiem gdzie chce jechać. Podskoczyłam zadowolona wydając z siebie okrzyk radości ! Jej! Podbiegłam do Mistrza i go przytuliłam.
- czyli już wiesz gdzie jedziemy? - zaśmiał się. Potem już zaczęliśmy normalnie rozmawiać o wszystkim. Starałam się zapomnieć o wczorajszej sytuacji ale chyba powinnam porozmawiać z Natem. Byłam zbyt przepełniona radością by o tym teraz myśleć. Reszta dnia minęła spokojnie. Jak sie cieszę!
W domu posprzątałam trochę i ogarnęłam swoje rzeczy . Poukładałam je w szafie i wszystko było jak najlepiej! Znaczy : czyściej! Już wszystko mi się myli. Jestem taka zadowolona! Miałam kłopoty z zaśnięciem , ale w końcu się udało.
I wiadomo o co chodzi. W 20 minut nie zdążę iść do Maxa a jeszcze muśże się ubrać ... Wiem! Dzisiaj też nie mogę , bardzo cię przepraszam.... Odpowiedź pojawiła się gdy układałam włosy : Ostatni raz ! Wykorzystałaś całe wolne do przyszłych wakacji. Zrobiłam duże oczy i dokończyłam przygotowania. Wyszłam z domu zamykając drzwi i od razu skierowałam się w stronę parku. Po drugiej strony ulicy szła jakaś kobieta . Poczułam pragnienie ale nie na tyle duże by stracić kontrolę. Przyspieszyłam kroku i w parku zobaczyłam Natea. Miał czarną koszulkę i tego samego koloru podarte spodnie. Wszystko bardzo dobrze wyglądało z kolczykiem w uchu . On był przystojny - zauważyłaś! Wow! - kpił ze mnie mój wewnętrzny głos.
-hej - rzucił i wstał , odpowiedziałam tym samym i szliśmy w stronę jego domu. Pytał jak się czuję i czy wszystko jest teraz okej . Odpowiedziałam że tak , i była prawda.
Ma miejscu znów pokazywał mi co i jak. Tłumaczył i kazał powtarzać. Dzisiejsza lekcja była trochę inna , pokazał mi więcej. Ciekawe co będzie gdy nauczę się jeszcze więcej. Kilka kolejnych lekcji i będzie lepiej , o wiele.
-podejdź do okna - powiedział mając żółte oczy. Moje ciało machinalnie się ruszyło i poszło w tamtym kierunku. Okno było duże- otwórz je - lekko się wystraszyłam a moje ręce się uniosły i otworzyły je - wyskocz - rzucił jakby nigdy nic. Zrobiłam krok , jedna ręka złapała ramę by pomóc mi wyjść.
- Nate ! - rzuciłam wystraszona gdy jedna noga była na zewnątrz.
- stój. Cofnij się - powiedział a moje ciało posłusznie wróciło do pomieszczenia. Odetchnęłam głęboko. Nie wiedziałam czy taki skok mógł mi coś zrobić. Usiadłam na łóżko.
- wiesz ...- zaczęłam po dłuższej chwili -... Musimy zmienić godzinę tym lekcji. Muszę pracować. Noc cała zajęta. Jedynie dzień- przypomniałam sobie że on nie może. On nie ma znaczka - przepraszam , nie chciałam cię urazić - dodałam szybko.
- nic się nie stało - zamyśliliśmy się oboje
- czyli to ostatnia lekcja? - zapytał. Na to wychodziło , innej możliwości nie ma. W zasadzie ciekawe dlaczego on nie ma znaczka.. Kiwnęłam na tak. To nasza ostatnia lekcja. Nagle jego oczy znów zrobiły się żółte. - nie możesz się ruszyć , nie możesz krzyczeć ani się wyrywać- i wtedy zaczęłam się bać. Podszedł do mnie na niebezpiecznie bliską odległość. Przejechał dłonią po moim policzku i łapiąc mnie za kark pocałował. Nie tak jak Max , tylko gwałtowniej. Nie chciałam tego ale nic nie mogłam zrobić! Przypomniałam sobie słowa taty ' nie ufaj obcym ' jestem taka głupia... Przejechał ustami po mojej szyi i nagle , niespodziewanie dla mnie wgryzł się we mnie. Myślałam że poczuje ból odrazę ale było odwrotnie. Poczułam ciepło , przyjemność . Chciałam więcej , pragnęłam tego. Ciepło rozpłynęło się po moim ciele. Odchyliłam się i mimowolnie otworzyłam usta. To było tak przyjemne ale jednak czułam że złe. Kiedy tylko skończył i mogłam się ruszyć wystrzeliłam jak z procy. Biegłam jak najszybciej , zastanawiałam się co się właściwie stało . Po kilkunastu minutach byłam w swoim domu. Rzuciłam się na łóżko myśląc o całej tej sytuacji. O co w tym chodziło ? Ciepło nadal oblewało moje ciało. Poszłam pod prysznic by to z siebie zmyć. Czułam obrzydzenie ale i chce poczuć to znów. Nic więcej niż przyjaźń nas nie łączyło , może gdyby coś więcej ... Nie przerwała bym tego ? Wytarłam ciało ręcznikiem i podeszłam do lustra i przyjrzałam się swojej szyi . Była zwykła , jakby nic . Przechyliłam głowa lekko zdziwiona. W końcu wyszłam z łazienki i przebrałam się w piżamę. Usiadłam na fotelu przy oknie i myślałam o wszystkim. Nie tylko o dzisiejszym dniu. To wszystko dzieje się tak szybko , wszystko jest zakręcone i podejrzane. Czy tylko ja mam takie problemy ? Całe to życie jest zakręcone i ciężkie.
Potrzebuję odpoczynku , wytchnienia... Nie wiem kiedy ale zasnęłam w fotelu.
Jak długo mam czekać? Otworzyłam oczy. Gdy spojrzałam na zegarek sama się zdziwiłam byłam spóźniona . Szybko wstałam i wzięłam pierwsze lepsze ciuchy. W lustrze zauważyłam że mam lekko podkrążone oczy , po tym wczorajszym siedzeniu i sytuacji nie dziwiłam się. Gdy byłam na dole wypiłam na szybko krew z woreczka i szybko wybiegłam. Ta krew była o wiele gorsza niż ludzka.
***
Wbiegłam do sali a wszyscy ( Max i Michael) spojrzeli na mnie. Gdy się zatrzymałam włosy poleciały mi na twarz. Szlag! Nie związałam ich! Poprawiłam je.
- No w końcu , Nowicjuszko- yh, znów nie mam imienia. Mam powiedzieć ' Panie ' ? No chyba nie ! Już się odzwyczaiłam. Nic nie odpowiedziałam . Chwile na mnie popatrzył i usiadł za biurko. Zaczął wypełniać papiery. Związałam włosy , gumkę miałam na nadgarstku.
- Panie , skoro Emily już jest- zaczął - mógłbym iść do siebie? - Max podniósł na niego wzrok.
- Ahh oczywiście -powiedział
tak jakby o czymś zapomniał. Mich wyszedł
. - Co robiłaś przez ten czas ? - zapytał gdy drzwi się zamknęły. Jego głos był ciepły nie taki jak teraz.
- ymm odpoczywałam- starałam się by mój głos był naturalny. Uśmiechnął się.
- mam nadzieję że teraz będziesz miała siły - odwrócił się w moją stronę - bo jutro wyjeżdżamy - dokończył patrząc na mnie a ja się zdziwiłam.
- jak to ? Gdzie ? - przechyliłam głowę podobnie jak wczoraj przed lustrem...
- muszę z kimś porozmawiać , ważna sprawa. Powiedziałbym ci wcześniej ale ... Nie było jak. Jutro weź ze sobą jakieś rzeczy i dokumenty. Masz je? - lubiłam gdy się uśmiechnął.
- Tak , ale gdzie jedziemy? - ponowiłam pytanie.
- jesteś zbyt ciekawska- zaśmiał się i wrócił do pracy. Próbowałam się skupić. I nagle nadeszła wizja : Stoję przed obrazem ale nie jestem zadowolona.
Zniknęło. Ten obraz ! Oczy mi się powiększyły to Mona Lisa! Luwr! Paryż! Już wiem gdzie chce jechać. Podskoczyłam zadowolona wydając z siebie okrzyk radości ! Jej! Podbiegłam do Mistrza i go przytuliłam.
- czyli już wiesz gdzie jedziemy? - zaśmiał się. Potem już zaczęliśmy normalnie rozmawiać o wszystkim. Starałam się zapomnieć o wczorajszej sytuacji ale chyba powinnam porozmawiać z Natem. Byłam zbyt przepełniona radością by o tym teraz myśleć. Reszta dnia minęła spokojnie. Jak sie cieszę!
W domu posprzątałam trochę i ogarnęłam swoje rzeczy . Poukładałam je w szafie i wszystko było jak najlepiej! Znaczy : czyściej! Już wszystko mi się myli. Jestem taka zadowolona! Miałam kłopoty z zaśnięciem , ale w końcu się udało.
__________
Super długi urodzinowy rozdział :) Liczę na porządne komy , już w kolejnym rozdziale akcja przyspieszy :)
czwartek, 24 kwietnia 2014
Rozdział 11
Znów budzę się myśląc co przyniesie ten dzień...
Za oknem jest ciemno.
Podniosłam się leniwie i poszłam do łazienki i ubrałam się w czarne spodnie ze skórzanymi detalami. Wybrałam jeszcze zwykłą koszulkę i bluzę z białymi sznurkami. Włosy związałam jak zwykle na czubku głowy. Ubrałam trampki i wyszłam z domu. Szłam szybko przed siebie. Nie czułam głodu , ludzka krew prosto ze źródła jest o wiele lepsza niż z woreczka. Wyczułam innego wampira. Skupiłam się by dowiedzieć się kto to... - nie zabijaj- teraz wiedziałam kto to. Zachrypnięty głos zdradzał go - weź sobie wolne to poćwiczymy- rzucił stając koło mnie.
- ale ...- zaczęłam , jednak mi przerwał.
- czekam na ławce - puścił mi oczko i poszedł w innym kierunku. Oni wszyscy mnie nie słuchają! Czym prędzej chciałam porozmawiać z Maxem o wolnym. Właściwie nie powinnam wierzyć Nateowi... Prawie go nie znam. A co jak to psychopatyczny wampir który morduje ? Tak , oczywiście - prychnęła moja druga strona.
Max się zgodził ale wypytał o wszystko co było bardzo komiczne. Powiedziałam mu że muszę iść na zakupy i chyba uwierzył.
Po 15 minutach byłam w parku. Chłopak jak obiecał , tak czekał.
- pięknie - rzucił i szłam za nim w nie znane mi strony. Rozglądałam się. W końcu doszliśmy do małego budynku.
Weszliśmy. W środku było dość mało miejsca . Brązowo-szare ściany nadawały smutny wyraz mieszkaniu. Było tutaj ciepło. Okna zasłonięte były grubymi ciemnymi zasłonami. Pachniało... Trochę dziwnie. Nie znałam tego zapachu. Jednak chłopak się nie zatrzymał , szliśmy na górę. Mieszkanie nie wyglądało na dwupiętrowe. W końcu usiadł na fotelu. To był strych. Pokazał palcem na drugi. Zajęłam wyznaczone miejsce.
Przedstawił się i powiedział mi trochę o sobie. Nazywa się Nate Ashra . Nie pochodzi skąd. Nie należy też do żadnego z domów co okropnie mnie zdziwiło. Jego oczy nie były całe czarne - tak jak myślałam wczoraj - miały miodową nutę. W końcu zaczęliśmy 'ćwiczenia' .
- skup się i spróbuj coś przewidzieć....- tłumaczył. Nic i nic.
Powtarzaliśmy to kilka razy ale nadal nic. W końcu podał mi swoją rękę i kazał to powtarzać. Nadal nic. Ja już się zdenerwowałam , ale on nie. Nadal był spokojny i to sprawiało że nie wybuchłam.
- spróbuj myśleć o mnie , dasz radę- i właśnie wtedy zobaczyłam coś. Właśnie Natea. Przytulał mnie ... Chyba. Wszystko było niewyraźne... A ja byłam zdziwiona ? Wystraszona ?Nie wiem... I koniec!
- udało się, właściwie nic takiego ale w końcu !- ucieszyłam się. Potem zaczęliśmy ćwiczyć jego umiejętności a właściwie każdego umiejętności bo to miał każdy wampir - perswazja.
- wstań- patrzył na mnie . Jego oczy zmieniły kolor na żółty. Podniosłam się- nie tak. Masz to zrobić wbrew swojej woli. Siedź i patrz mi w oczy. To wszystko- uśmiechnął się.
-wstań- powtórzył. Siedziałam dalej.
- wstań!- jego głos był wyraźniejszy i głośniejszy a moje ciało uniosło się automatycznie. Otworzyłam oczy szerzej. To działa! Chłopak się nie uśmiechnął. - wcześniej zwykłe komendy działały na wszystkich od razu...- myślał.
- emm... Uderz pięścią w ścianę. Uderz - znów nic nie mogłam zrobić. Wzięłam rozmach i uderzyłam w ścianie zrobiła się dziura ! Dom był dość stary...Więc nawet lżejszy atak mógł spowodować uszkodzenie - wow! Chyba ćwiczysz - zaśmiał się. Zrobiłam jeszcze kilka podobnych ćwiczeń i mogłam iść , na pożegnanie dodał :
- Twoje umiejętności coś blokuje , jakiś inny psychiczny dar. Widzimy się jutro- i wyszłam.
_____
Jak zawsze liczę na jakieś komy :)
Za oknem jest ciemno.
Podniosłam się leniwie i poszłam do łazienki i ubrałam się w czarne spodnie ze skórzanymi detalami. Wybrałam jeszcze zwykłą koszulkę i bluzę z białymi sznurkami. Włosy związałam jak zwykle na czubku głowy. Ubrałam trampki i wyszłam z domu. Szłam szybko przed siebie. Nie czułam głodu , ludzka krew prosto ze źródła jest o wiele lepsza niż z woreczka. Wyczułam innego wampira. Skupiłam się by dowiedzieć się kto to... - nie zabijaj- teraz wiedziałam kto to. Zachrypnięty głos zdradzał go - weź sobie wolne to poćwiczymy- rzucił stając koło mnie.
- ale ...- zaczęłam , jednak mi przerwał.
- czekam na ławce - puścił mi oczko i poszedł w innym kierunku. Oni wszyscy mnie nie słuchają! Czym prędzej chciałam porozmawiać z Maxem o wolnym. Właściwie nie powinnam wierzyć Nateowi... Prawie go nie znam. A co jak to psychopatyczny wampir który morduje ? Tak , oczywiście - prychnęła moja druga strona.
Max się zgodził ale wypytał o wszystko co było bardzo komiczne. Powiedziałam mu że muszę iść na zakupy i chyba uwierzył.
Po 15 minutach byłam w parku. Chłopak jak obiecał , tak czekał.
- pięknie - rzucił i szłam za nim w nie znane mi strony. Rozglądałam się. W końcu doszliśmy do małego budynku.
Weszliśmy. W środku było dość mało miejsca . Brązowo-szare ściany nadawały smutny wyraz mieszkaniu. Było tutaj ciepło. Okna zasłonięte były grubymi ciemnymi zasłonami. Pachniało... Trochę dziwnie. Nie znałam tego zapachu. Jednak chłopak się nie zatrzymał , szliśmy na górę. Mieszkanie nie wyglądało na dwupiętrowe. W końcu usiadł na fotelu. To był strych. Pokazał palcem na drugi. Zajęłam wyznaczone miejsce.
Przedstawił się i powiedział mi trochę o sobie. Nazywa się Nate Ashra . Nie pochodzi skąd. Nie należy też do żadnego z domów co okropnie mnie zdziwiło. Jego oczy nie były całe czarne - tak jak myślałam wczoraj - miały miodową nutę. W końcu zaczęliśmy 'ćwiczenia' .
- skup się i spróbuj coś przewidzieć....- tłumaczył. Nic i nic.
Powtarzaliśmy to kilka razy ale nadal nic. W końcu podał mi swoją rękę i kazał to powtarzać. Nadal nic. Ja już się zdenerwowałam , ale on nie. Nadal był spokojny i to sprawiało że nie wybuchłam.
- spróbuj myśleć o mnie , dasz radę- i właśnie wtedy zobaczyłam coś. Właśnie Natea. Przytulał mnie ... Chyba. Wszystko było niewyraźne... A ja byłam zdziwiona ? Wystraszona ?Nie wiem... I koniec!
- udało się, właściwie nic takiego ale w końcu !- ucieszyłam się. Potem zaczęliśmy ćwiczyć jego umiejętności a właściwie każdego umiejętności bo to miał każdy wampir - perswazja.
- wstań- patrzył na mnie . Jego oczy zmieniły kolor na żółty. Podniosłam się- nie tak. Masz to zrobić wbrew swojej woli. Siedź i patrz mi w oczy. To wszystko- uśmiechnął się.
-wstań- powtórzył. Siedziałam dalej.
- wstań!- jego głos był wyraźniejszy i głośniejszy a moje ciało uniosło się automatycznie. Otworzyłam oczy szerzej. To działa! Chłopak się nie uśmiechnął. - wcześniej zwykłe komendy działały na wszystkich od razu...- myślał.
- emm... Uderz pięścią w ścianę. Uderz - znów nic nie mogłam zrobić. Wzięłam rozmach i uderzyłam w ścianie zrobiła się dziura ! Dom był dość stary...Więc nawet lżejszy atak mógł spowodować uszkodzenie - wow! Chyba ćwiczysz - zaśmiał się. Zrobiłam jeszcze kilka podobnych ćwiczeń i mogłam iść , na pożegnanie dodał :
- Twoje umiejętności coś blokuje , jakiś inny psychiczny dar. Widzimy się jutro- i wyszłam.
W domu wzięłam prysznic i poszłam spać ten dzień też był męczący,nawet bardzo. Nie myślałam że moje życie potoczy się właśnie tak....
_____
Jak zawsze liczę na jakieś komy :)
wtorek, 15 kwietnia 2014
Rozdział 10
Wstawaj...- usłyszałam w swojej głowie. Max ? Wchodzę
za 3 ...2 ... Poprawiłam kołdrę -Już. Słyszałam jak drzwi się
otwierają.
- wstaniesz ? - usłyszałam tym razem jego prawdziwy głos. Wtedy coś się zmieniło. Jego głos był... Tak cholernie boski ! Spojrzałam na niego. Był w skórzanej kurtce. To był 'mój' Max , Max nie Maximilian. Ten wesoły , normalny. Po chwili stałam przy nim. Parzyłam mu w oczy. Uwielbiałam je. Pachniał cytryną zmieszaną z wanilią...
Nachylił się , łapiąc mnie w pasie. Całował tak zachłannie a ja chciałam tylko więcej. Oboje wiemy że to złe , wbrew zasadom . Pieprzyć to ! Nikt mi tego nie zabroni. Teraz zrozumiałam , kochałam do a on mnie... Tak - usłyszałam w głowie , nie to nie był jego głos. Wyobraźnia działa bez zarzutów. Lubiłam takiego Maxa. Ten dzień zapowiadał się pięknie ; Max , ja i sypialnia. Pociągnęłam go w stronę łóżka. Byliśmy na nim. Jego ręka złapała moje udo.
Puf! Rozmył się i już był przy drzwiach. Położyłam głowę na łóżko i wydałam siebie ciche sapnięcie.
- ubierz się , czekam na dole - otworzył drzwi - dzień dobry Słońce - uśmiech wrócił na moje usta.
- dobry , mógłby być lepszy ... - przygryzłam usta. Na dole są strażnicy- wybałuszyłam oczy. Wyszedł. Wybrałam spodnie , bokserkę i tą boską kurtkę . Lubiłam ją. Włosy związałam , oczy lekko podmalowałam i gotowa chciałam wyjść gdy przed oczami zobaczyłam :
jakiegoś chłopaka , rzucił się na mnie gdy wychodziłam z domu. Tym razem obraz był nie wyraźny i strasznie jasny. Lekko głowa mnie zabolała.
Ubrałam trampki i zbiegłam na dół. W kuchni stała jakaś dziewczyna - strażniczka.
Otworzyła mi drzwi a ja gotowa wyszłam.
Przygotowana na cios. Chłopak chciał zaatakować , zrobiłam to pierwsza. Przywaliłam z całej siły , miało być w nos , było w czoło.
-cholera Michael! Co ty robisz?!- zapytałam widząc chłopaka. Pacnęłam się w czoło i poszłam do auta. Gdy tylko wsiadłam usłyszałam śmiech Georga. On był boski. Opanuj! Normalnie i tu mogłabym się na niego rzucić.
- bądź poważna - rzucił gdy byliśmy na miejscu - Voltaire jest ważny. Bardzo. Zrozum to ...
- nie tłumacz mi jak dziecku - jęknęłam. Otworzono mi drzwi. Przed nami był zwykły dom.
- sprawdzam jak reagujesz na atak znienacka- wyjaśnił (dopiero) Mich. Aha... Weszliśmy do środka. Przyszedł do nas chłopczyk . Miał może 10 lat. Moje serce zaczęło bić szybciej. To człowiek...a pachniał... Mmmm! Jeśli poczujesz pragnienie to mów od razu ! Nie możesz mu nic zrobić! On ma informacje o twojej mamie Od razu spojrzałam na Maxa. Nie patrzył w moją stronę. Ciągle myślałam o tym co powiedział...
- zapraszam - powiedział od razu. Nic nie odpowiedziałam , szłam za nim. Usialiśmy do stołu. - potrzebuję imię osoby zmarłej - powiedział. Otworzyłam usta , ale nic nie powiedziałam... Poprosiłam w myślach Maxa by to zrobił. Kolejnie podałam rękę chłopakowi. Zaczął coś mówić , nie wytrzymałam. Ten temat był zbyt bolesny. Puściłam jego rękę i już byłam na dworze.
*Max*
Wybiegła. Źle to zrobiłem... Razem z Michaelem wyszliśmy na zewnątrz. Była w aucie , płakała. Coś w sercu mnie zakuło. Gdy usiadłem
___________________
Liczę na komy :)
- wstaniesz ? - usłyszałam tym razem jego prawdziwy głos. Wtedy coś się zmieniło. Jego głos był... Tak cholernie boski ! Spojrzałam na niego. Był w skórzanej kurtce. To był 'mój' Max , Max nie Maximilian. Ten wesoły , normalny. Po chwili stałam przy nim. Parzyłam mu w oczy. Uwielbiałam je. Pachniał cytryną zmieszaną z wanilią...
Nachylił się , łapiąc mnie w pasie. Całował tak zachłannie a ja chciałam tylko więcej. Oboje wiemy że to złe , wbrew zasadom . Pieprzyć to ! Nikt mi tego nie zabroni. Teraz zrozumiałam , kochałam do a on mnie... Tak - usłyszałam w głowie , nie to nie był jego głos. Wyobraźnia działa bez zarzutów. Lubiłam takiego Maxa. Ten dzień zapowiadał się pięknie ; Max , ja i sypialnia. Pociągnęłam go w stronę łóżka. Byliśmy na nim. Jego ręka złapała moje udo.
Puf! Rozmył się i już był przy drzwiach. Położyłam głowę na łóżko i wydałam siebie ciche sapnięcie.
- ubierz się , czekam na dole - otworzył drzwi - dzień dobry Słońce - uśmiech wrócił na moje usta.
- dobry , mógłby być lepszy ... - przygryzłam usta. Na dole są strażnicy- wybałuszyłam oczy. Wyszedł. Wybrałam spodnie , bokserkę i tą boską kurtkę . Lubiłam ją. Włosy związałam , oczy lekko podmalowałam i gotowa chciałam wyjść gdy przed oczami zobaczyłam :
jakiegoś chłopaka , rzucił się na mnie gdy wychodziłam z domu. Tym razem obraz był nie wyraźny i strasznie jasny. Lekko głowa mnie zabolała.
Ubrałam trampki i zbiegłam na dół. W kuchni stała jakaś dziewczyna - strażniczka.
Otworzyła mi drzwi a ja gotowa wyszłam.
Przygotowana na cios. Chłopak chciał zaatakować , zrobiłam to pierwsza. Przywaliłam z całej siły , miało być w nos , było w czoło.
-cholera Michael! Co ty robisz?!- zapytałam widząc chłopaka. Pacnęłam się w czoło i poszłam do auta. Gdy tylko wsiadłam usłyszałam śmiech Georga. On był boski. Opanuj! Normalnie i tu mogłabym się na niego rzucić.
- bądź poważna - rzucił gdy byliśmy na miejscu - Voltaire jest ważny. Bardzo. Zrozum to ...
- nie tłumacz mi jak dziecku - jęknęłam. Otworzono mi drzwi. Przed nami był zwykły dom.
- sprawdzam jak reagujesz na atak znienacka- wyjaśnił (dopiero) Mich. Aha... Weszliśmy do środka. Przyszedł do nas chłopczyk . Miał może 10 lat. Moje serce zaczęło bić szybciej. To człowiek...a pachniał... Mmmm! Jeśli poczujesz pragnienie to mów od razu ! Nie możesz mu nic zrobić! On ma informacje o twojej mamie Od razu spojrzałam na Maxa. Nie patrzył w moją stronę. Ciągle myślałam o tym co powiedział...
- zapraszam - powiedział od razu. Nic nie odpowiedziałam , szłam za nim. Usialiśmy do stołu. - potrzebuję imię osoby zmarłej - powiedział. Otworzyłam usta , ale nic nie powiedziałam... Poprosiłam w myślach Maxa by to zrobił. Kolejnie podałam rękę chłopakowi. Zaczął coś mówić , nie wytrzymałam. Ten temat był zbyt bolesny. Puściłam jego rękę i już byłam na dworze.
*Max*
Wybiegła. Źle to zrobiłem... Razem z Michaelem wyszliśmy na zewnątrz. Była w aucie , płakała. Coś w sercu mnie zakuło. Gdy usiadłem
koło niej
podniosłem jej brodę by patrzyła mi w oczy.
- zapomnisz o tym . Pamiętasz tylko że przyjechałem po ciebie i cały ten czas spędziliśmy na rozmowach - użyłem wpływu. Nie chciałem znowu robić tego na niej , jednak musiałem....
*Emily*
Zamrugałam. Nadal jechaliśmy... Ciekawe gdzie ?
- o czym chciałeś pogadać ? - zapytałam.
- o... Twoich wizjach ! - powiedział zadowolony i lekko... wystraszony ? Poranne przywitanie było piękne , nadal o tym myślę.
- ostatnio... Nie ma ich. Wydaje mi się że coś to blokuje...- rozmawialiśmy o tym dłuższy czas. W końcu auto się zatrzymało. Wysialiśmy. Max poszedł w jedną stronę a ja czekałam z Michaelem. Zmrużyłam oczy patrząc na niego.
- o co ci chodziło pod domem ? -zapytałam
- chciałem cię zaatakować , zobaczyć czy się obronisz i jestem pod wrażeniem - kiwnął głową.
-czyli... Ja też mogę - nie zdążył odpowiedzieć. Zamachnęłam siè i... Złapał moją rękę. Mruknęłam coś pod nosem.
Wtedy poczułam ten zapach. Piękny... Poszłam w tamtą stronę. Max. Plecy Maxa - pierwsze co
- zapomnisz o tym . Pamiętasz tylko że przyjechałem po ciebie i cały ten czas spędziliśmy na rozmowach - użyłem wpływu. Nie chciałem znowu robić tego na niej , jednak musiałem....
*Emily*
Zamrugałam. Nadal jechaliśmy... Ciekawe gdzie ?
- o czym chciałeś pogadać ? - zapytałam.
- o... Twoich wizjach ! - powiedział zadowolony i lekko... wystraszony ? Poranne przywitanie było piękne , nadal o tym myślę.
- ostatnio... Nie ma ich. Wydaje mi się że coś to blokuje...- rozmawialiśmy o tym dłuższy czas. W końcu auto się zatrzymało. Wysialiśmy. Max poszedł w jedną stronę a ja czekałam z Michaelem. Zmrużyłam oczy patrząc na niego.
- o co ci chodziło pod domem ? -zapytałam
- chciałem cię zaatakować , zobaczyć czy się obronisz i jestem pod wrażeniem - kiwnął głową.
-czyli... Ja też mogę - nie zdążył odpowiedzieć. Zamachnęłam siè i... Złapał moją rękę. Mruknęłam coś pod nosem.
Wtedy poczułam ten zapach. Piękny... Poszłam w tamtą stronę. Max. Plecy Maxa - pierwsze co
zauważyłam.
Odwrócił się w moją stronę. Jego oczy były złote i miał kły...
Dostrzegłam człowieka , był obok. Max miałby wydawać się straszny w
takiej postaci ? Wręcz przeciwnie. Był cholernie seksowny. Dwóch
mężczyzn odeszło. Wyczułam że i ja mam wydłużone przednie zęby. Ten
zapach mącił mi w głowie , ogłupiał. Straciłam panowanie nad swoim
ciałem.
Już po chwili byłam przy Łysym. Patrzyłam na człowieka. Zerknęłam na Georga , uśmiechał się szerzej niż kiedykolwiek dotąd. Już po chwili wpiłam kły w szyję tego człowieka.
To było lepsze niż... Niż wszystko!
- starczy , zabijesz go - nic nie dało , nadal piłam. Mężczyzna złapał mnie w pasie i odciągnął. Warknęłam na niego ! Warknęłam na Maxa ! A on tylko... Śmiał się!
-oj ! Przestań ! - szturchnęłam go ale nieee on nadal dławił się śmiechem. Też zaczęłam się śmiać.
Nagle on złapał moją twarz w dłonie i mnie pocałował , tak jak nigdy wcześniej...
***
Wracałam do domu. Przez park. Było około czwartej nad ranem.
- Ward ! - usłyszałam za Odwróciłam się. Na ławce siedział chłopak. Ciemne włosy były postawione , gdy podeszłam bliżej spojrzałam na jego oczy. Były czarne , dosłownie. Dość ostro zakończona twarz pasowała idealnie . Jego głos był silny , chłodny i zachrypnięty.
- znamy się?- zapytałam.
- nie , ale możemy się poznać - usiadłam obok.
-po co ? - nauczę cię kontrolować twój dar...
- w zamian za ? - zaśmiał się gardłowo.
- zobaczysz jutro ,dzisiaj muszę się zbierać - pokazał palcem w górę. Słońce.
- przyjdź jutro - rzucił i wstał - jestem Nate - puścił mi oczko i odszedł. Rozmowa była krótka ale treściwa.
Myślałam o nim wracając do domu. Dziwny.. Jednak świat jest piękny.. Świat czy Max ? Śmiałam się do siebie.
Już po chwili byłam przy Łysym. Patrzyłam na człowieka. Zerknęłam na Georga , uśmiechał się szerzej niż kiedykolwiek dotąd. Już po chwili wpiłam kły w szyję tego człowieka.
To było lepsze niż... Niż wszystko!
- starczy , zabijesz go - nic nie dało , nadal piłam. Mężczyzna złapał mnie w pasie i odciągnął. Warknęłam na niego ! Warknęłam na Maxa ! A on tylko... Śmiał się!
-oj ! Przestań ! - szturchnęłam go ale nieee on nadal dławił się śmiechem. Też zaczęłam się śmiać.
Nagle on złapał moją twarz w dłonie i mnie pocałował , tak jak nigdy wcześniej...
***
Wracałam do domu. Przez park. Było około czwartej nad ranem.
- Ward ! - usłyszałam za Odwróciłam się. Na ławce siedział chłopak. Ciemne włosy były postawione , gdy podeszłam bliżej spojrzałam na jego oczy. Były czarne , dosłownie. Dość ostro zakończona twarz pasowała idealnie . Jego głos był silny , chłodny i zachrypnięty.
- znamy się?- zapytałam.
- nie , ale możemy się poznać - usiadłam obok.
-po co ? - nauczę cię kontrolować twój dar...
- w zamian za ? - zaśmiał się gardłowo.
- zobaczysz jutro ,dzisiaj muszę się zbierać - pokazał palcem w górę. Słońce.
- przyjdź jutro - rzucił i wstał - jestem Nate - puścił mi oczko i odszedł. Rozmowa była krótka ale treściwa.
Myślałam o nim wracając do domu. Dziwny.. Jednak świat jest piękny.. Świat czy Max ? Śmiałam się do siebie.
___________________
Liczę na komy :)
środa, 26 marca 2014
Rozdział 9
i... Nic ! NIC ! Kompletnie nic ! Jak 'żyłam' tak
'żyję' ... Otworzyłam usta ze zdziwienia ... Nie mogłam
uwierzyć... Nadal wszystko widziałam , jasne słońce ... Grzało
mi skórę (albo tak mi się wydawało) . Wyciągnęłam ręce przed
siebie. Wszystko było piękne , jakby w lepszej jakości ... Piękne.
Uśmiechałam się , pierwszy raz tak szczerze . Pierwszy raz od ...
Od tamtej nocy... Zaraz! Stop! Jak to możliwe ?! Może jednak nie
żyję , a to jest Raj .. ?
Odwróciłam się. Max nadal tam stał. Starał się nie pokazywać uśmiechu. Nie ruszyłam się , to on zbawił się przy mnie
-Wiedziałeś ... - patrzyłam na niego , jego oczy były tak hipnotyzujące...- ... Wiedziałeś!- zaczęłam się śmiać. Na cały głos śmiałam się. Usiadłam na trawie , gdzieniegdzie leżał śnieg. Gdyby ktoś mnie zobaczył - pomyślał by że zwariowałam. Chodź - usłyszałam w głowie , a mężczyzna się oddalał. W końcu, po krótkim spacerku , doszliśmy do ławki. Tutaj było o wiele słoneczniej . Usiadłam i zamknęłam oczy. Pachniało pięknie. Tak bardzo tęskniłam za tym wszystkim... Jak to się stało ? O tym powiem ci ... Później. Powiedz mi co chciałabyś zrobić , co jest twoim marzeniem ? - musiałam się zastanowić. Zawsze chciałam zwiedzić Paryż , Luwr... - uwielbiam obrazy . Uśmiechnęłam się wspominając o tym wszystkim - A ty ? Ucichł. Dłuższa cisza. Może to głupie ale chciałbym być człowiekiem.. Poczuć to wszystko... Zrozumieć... Ja byłem z tobą szczery. Twoja kolej. Coś czego pragniesz. Coś ważnego ...- w moich oczach pojawiły się łzy a dostępność do moich myśli zamknęła się. Patrzeliśmy na siebie chwilę.
- Bądź szczera - jego oczy zmieniły kolor na złoty , jedynie na sekundę. Wyglądały jeszcze piękniej. Szczególnie teraz , gdy po tym bólu zaczęłam patrzeć inaczej , dokładniej na wszystko.
- Denerwujesz mnie - powiedziałam automatycznie. Jak on mógł użyć na mnie wpływu ?! - Chciałabym zobaczyć mamę. Porozmawiać z nią...- szybko zakryłam dłonią usta. Po policzku spłynęła mi łza , pierwszy raz to powiedziałam.
-czy ona ...?- zaczął Max. Pokiwałam głową na 'nie' . Zaczęłam płakać.
- Przepraszam. Bardzo cię przepraszam. Nie chciałem..- objął mnie. Po chwili już było dobrze. Ogarnęłam się.
-obiecuję- zaczął- że zrobię wszystko żebyś z nią porozmawiała.
- nie ma szans. Żadnych - powiedziałam cicho.
- obiecałem - patrzył mi w oczy - więc słowa dotrzymam - przysunął się do mnie. Nie liczyłam że to zrobi bo w tym przypadku nie dało się nic zrobić. Patrzyłam w jego oczy. Były coraz bliżej... Zamknęłam swoje czekając aż poczuje jego wargi na swoich... Ktoś chrząknął . Ogarnęłam się a kilka metrów dalej stał Michael.
- Daj nam jeszcze minutę- do Maxa wrócił TEN ton. Taki stanowczy , nie lubiłam go.
- Czy ty też tak masz ? - zapytałam bo nadal nie mogłam przyzwyczaić się do zmienionych głosów innych osób.
- jak ? - nie wytłumaczyłam mu.
- że wszystko jest głośniejsze , wyraźne , lepiej widzisz...
- nie przechodziłem przemiany ale z tego co wiem to wszystko zmienia się w dniu przemiany.
- nie ,wszystko się zmieniło kiedy... Właśnie co mi zrobiłeś ? Od czego był ten cholerny ból?! - zapomniałam już o tym.
- Właśnie ! - wstał i zaczął iść do środka , ja za nim. Byliśmy w jakimś pokoju. Przed nami stało lustro. Pokazał mi gestem dłoni abym podeszła. Stanął za mną i wolno podnosił moją koszulkę. Złapałam jego rękę i uniosłam brew. Nie bój się - yhhh , puściłam. Znów ją podnosił. Złapałam z przodu aby nie podniósł za wysoko. W końcu się zatrzymał. W lusterku które miał w dłoni zobaczyłam moją prawą łopatkę. Pod nią był znaczek : czarne kółko z odchodzącymi kreskami.
- to przez to ? - zapytałam.
- tak - lekki uśmiech był na jego twarzy.
- a ty... ?- zaczęłam i tym razem ja stałam za nim. Podciągnęłam jego koszulkę. Nic. Zdziwiłam się. Odwrócił się przodem do mnie. I uniósł ją jeszcze wyżej. Po lewej stronie klatki miał znaczek. Jedną dłoń położyłam na jego ramię - jakbym bała się że ucieknie - a drugą lekko dotknęłam skóry obok znamienia. W końcu dotknęłam też znak. Był ...Wypalony ? Nagle odsunął się , już stał przy oknie. Wystraszyłam się że go zabolało , ale gdy wszedł Mich zrozumiałam.
- Możemy ? - zapytał.
- Oczywiście . Przebiorę się i możemy wyjeżdżać - odparł poważnie Max. Nie lubiłam go takiego - Możesz iść , do rozmów wrócimy jutro , bo masz mi jeszcze coś do wyjaśnienia - zwrócił się do mnie.
Wyszłam i zadowolona wracałam do domu.
Wypiłam dzienną dawkę krwi i zasnęłam bo byłam masakrycznie zmęczona.
________________
Jeden komentarz , ale boski ! Bardzo Ci za niego dziękuję <3 font="" nbsp="">3>
UWAGA !
Fioletowy kolor - myśli Emily przekazane Maxowi
Niebieski - Myśli Maxa przekazane Emily !
W poprzednim rozdziale tego nie zrobiłam ale od tego rozdziału jest taka zasada !
Odwróciłam się. Max nadal tam stał. Starał się nie pokazywać uśmiechu. Nie ruszyłam się , to on zbawił się przy mnie
-Wiedziałeś ... - patrzyłam na niego , jego oczy były tak hipnotyzujące...- ... Wiedziałeś!- zaczęłam się śmiać. Na cały głos śmiałam się. Usiadłam na trawie , gdzieniegdzie leżał śnieg. Gdyby ktoś mnie zobaczył - pomyślał by że zwariowałam. Chodź - usłyszałam w głowie , a mężczyzna się oddalał. W końcu, po krótkim spacerku , doszliśmy do ławki. Tutaj było o wiele słoneczniej . Usiadłam i zamknęłam oczy. Pachniało pięknie. Tak bardzo tęskniłam za tym wszystkim... Jak to się stało ? O tym powiem ci ... Później. Powiedz mi co chciałabyś zrobić , co jest twoim marzeniem ? - musiałam się zastanowić. Zawsze chciałam zwiedzić Paryż , Luwr... - uwielbiam obrazy . Uśmiechnęłam się wspominając o tym wszystkim - A ty ? Ucichł. Dłuższa cisza. Może to głupie ale chciałbym być człowiekiem.. Poczuć to wszystko... Zrozumieć... Ja byłem z tobą szczery. Twoja kolej. Coś czego pragniesz. Coś ważnego ...- w moich oczach pojawiły się łzy a dostępność do moich myśli zamknęła się. Patrzeliśmy na siebie chwilę.
- Bądź szczera - jego oczy zmieniły kolor na złoty , jedynie na sekundę. Wyglądały jeszcze piękniej. Szczególnie teraz , gdy po tym bólu zaczęłam patrzeć inaczej , dokładniej na wszystko.
- Denerwujesz mnie - powiedziałam automatycznie. Jak on mógł użyć na mnie wpływu ?! - Chciałabym zobaczyć mamę. Porozmawiać z nią...- szybko zakryłam dłonią usta. Po policzku spłynęła mi łza , pierwszy raz to powiedziałam.
-czy ona ...?- zaczął Max. Pokiwałam głową na 'nie' . Zaczęłam płakać.
- Przepraszam. Bardzo cię przepraszam. Nie chciałem..- objął mnie. Po chwili już było dobrze. Ogarnęłam się.
-obiecuję- zaczął- że zrobię wszystko żebyś z nią porozmawiała.
- nie ma szans. Żadnych - powiedziałam cicho.
- obiecałem - patrzył mi w oczy - więc słowa dotrzymam - przysunął się do mnie. Nie liczyłam że to zrobi bo w tym przypadku nie dało się nic zrobić. Patrzyłam w jego oczy. Były coraz bliżej... Zamknęłam swoje czekając aż poczuje jego wargi na swoich... Ktoś chrząknął . Ogarnęłam się a kilka metrów dalej stał Michael.
- Daj nam jeszcze minutę- do Maxa wrócił TEN ton. Taki stanowczy , nie lubiłam go.
- Czy ty też tak masz ? - zapytałam bo nadal nie mogłam przyzwyczaić się do zmienionych głosów innych osób.
- jak ? - nie wytłumaczyłam mu.
- że wszystko jest głośniejsze , wyraźne , lepiej widzisz...
- nie przechodziłem przemiany ale z tego co wiem to wszystko zmienia się w dniu przemiany.
- nie ,wszystko się zmieniło kiedy... Właśnie co mi zrobiłeś ? Od czego był ten cholerny ból?! - zapomniałam już o tym.
- Właśnie ! - wstał i zaczął iść do środka , ja za nim. Byliśmy w jakimś pokoju. Przed nami stało lustro. Pokazał mi gestem dłoni abym podeszła. Stanął za mną i wolno podnosił moją koszulkę. Złapałam jego rękę i uniosłam brew. Nie bój się - yhhh , puściłam. Znów ją podnosił. Złapałam z przodu aby nie podniósł za wysoko. W końcu się zatrzymał. W lusterku które miał w dłoni zobaczyłam moją prawą łopatkę. Pod nią był znaczek : czarne kółko z odchodzącymi kreskami.
- to przez to ? - zapytałam.
- tak - lekki uśmiech był na jego twarzy.
- a ty... ?- zaczęłam i tym razem ja stałam za nim. Podciągnęłam jego koszulkę. Nic. Zdziwiłam się. Odwrócił się przodem do mnie. I uniósł ją jeszcze wyżej. Po lewej stronie klatki miał znaczek. Jedną dłoń położyłam na jego ramię - jakbym bała się że ucieknie - a drugą lekko dotknęłam skóry obok znamienia. W końcu dotknęłam też znak. Był ...Wypalony ? Nagle odsunął się , już stał przy oknie. Wystraszyłam się że go zabolało , ale gdy wszedł Mich zrozumiałam.
- Możemy ? - zapytał.
- Oczywiście . Przebiorę się i możemy wyjeżdżać - odparł poważnie Max. Nie lubiłam go takiego - Możesz iść , do rozmów wrócimy jutro , bo masz mi jeszcze coś do wyjaśnienia - zwrócił się do mnie.
Wyszłam i zadowolona wracałam do domu.
Wypiłam dzienną dawkę krwi i zasnęłam bo byłam masakrycznie zmęczona.
________________
Jeden komentarz , ale boski ! Bardzo Ci za niego dziękuję <3 font="" nbsp="">3>
UWAGA !
Fioletowy kolor - myśli Emily przekazane Maxowi
Niebieski - Myśli Maxa przekazane Emily !
W poprzednim rozdziale tego nie zrobiłam ale od tego rozdziału jest taka zasada !
poniedziałek, 17 marca 2014
Rozdział 8
Otworzyłam oczy. Byłam w
Domu. Co ja tutaj robię ?! Przypominałam sobie wszystko ... Cały
wczorajszy dzień (a raczej noc ) . Weszło dwóch mężczyzn . Od razu do
mnie podeszli. Jeden z nich to Michael . Nie zdążyłam nic zrobić , ten
którego nie znałam wbił mi coś w rękę. Zaczęłam odpływać ....
Ktoś mnie podniósł i szepnął :
- nie martw się - próbowałam nie zasnąć. Wszystko się zamazało .
Zauważyłam Maxa , chyba...
Ogromny ból , gorszy niż ten od słońca. O wiele ! Co się działo ? Umierałam ? To koniec... Ból rozpływał się od strony prawej łopatki. Krzyczałam , w końcu jednak nie miałam siły. Przestałam. Czy Max właśnie tak chciał mnie ukarać ?
Siedziałem na krześle próbując zachować spokój. Ona tak strasznie krzyczała...
- Dajcie jej środki przeciwbólowe!- polecił Maximilian.
już to zrobiliśmy - powiedział chłopak
- jeszcze raz ! Już !- warknął . On od razu wyszedł .
*perspektywa Emily *
Nie bolało . Nadal było ciemno , nic nie czułam . Czy to właśnie śmierć ? Było cicho ... Dobijało mnie to! Próbowałam otworzyć oczy , ale nic z tego...
***
Wstałam , próbowałam zrobić krok do przodu . Nagle usłyszałam podmuch i Michael złapał mnie przed upadkiem. Odezwał się... Jego głos był inny ... Głośniejszy , barwniejszy ... Wspaniały. Patrzyłam na niego z przechyloną głową. Zapachy były wyraźniejsze . Wszystko dokładniejsze ... Szliśmy gdzieś a ja rozglądałam się , wszystko było inne... Stanęliśmy przez Panem. On też wyglądał inaczej... Lepiej. Rysy były wyraźniejsze , oczy jaśniejsze .... Mogłam z przekonaniem stwierdzić że był przystojny.
- więc ?- w końcu usłyszałam. Jego głos też się zmienił...
-co ?- odpowiedziałam jakże elokwentnie...
- nadal będziesz chciała się zabić ? - już nie żyje ... Myślałam . Odpowiedziałam całą prawdę.
-tak.
- więc proszę - złapał mnie za ramię . Jego dotyk był ciepły. Staliśmy przed bramą. Otworzyła się , słońce... - teraz nikt Ci nie przeszkodzi - miałam łzy w oczach -zrób co chcesz ...- wiedział co zrobię...
Odwróciłam się w jego stronę . Patrzył na mnie z kamienną miną. Nie zdradzał żadnych uczuć. Jego malinowe usta były zaciśnięte w prostą kreskę . Musiałam to zrobić. Jeżeli to moje ostatnie chwile... Stałam przy nim. Spojrzałam w jego oczy które teraz ukazywały zdziwienie. Położyłam ręce na jego kark. Moje usta dotknęły jego. Wsunął swoje palce w moje włosy. Nie dało się tego opisać. Czułam jakby mini fajerwerki wystrzeliły wewnątrz mnie... W końcu odsunęliśmy się od siebie.
Pewnie myślał że tego nie zrobię , że nie skończę swojego życia tu i za kilka sekund , a jednak...
Patrzyłam mu w oczy i odsunęłam się w tył . Mocno. Znalazłam się za drzwiami i ...
_________________________________________
^^ więcej w następny rozdziale . Mam nadzieję że wam się podoba .... Trochę krótki ale jest ;)
Piękny komentarz , dlatego rozdział z dedykiem dla Avalon Calder ^^
- nie martw się - próbowałam nie zasnąć. Wszystko się zamazało .
Zauważyłam Maxa , chyba...
***
Ogromny ból , gorszy niż ten od słońca. O wiele ! Co się działo ? Umierałam ? To koniec... Ból rozpływał się od strony prawej łopatki. Krzyczałam , w końcu jednak nie miałam siły. Przestałam. Czy Max właśnie tak chciał mnie ukarać ?
*perspektywa Michaela *
Siedziałem na krześle próbując zachować spokój. Ona tak strasznie krzyczała...
- Dajcie jej środki przeciwbólowe!- polecił Maximilian.
już to zrobiliśmy - powiedział chłopak
- jeszcze raz ! Już !- warknął . On od razu wyszedł .
Nie bolało . Nadal było ciemno , nic nie czułam . Czy to właśnie śmierć ? Było cicho ... Dobijało mnie to! Próbowałam otworzyć oczy , ale nic z tego...
***
Wstałam , próbowałam zrobić krok do przodu . Nagle usłyszałam podmuch i Michael złapał mnie przed upadkiem. Odezwał się... Jego głos był inny ... Głośniejszy , barwniejszy ... Wspaniały. Patrzyłam na niego z przechyloną głową. Zapachy były wyraźniejsze . Wszystko dokładniejsze ... Szliśmy gdzieś a ja rozglądałam się , wszystko było inne... Stanęliśmy przez Panem. On też wyglądał inaczej... Lepiej. Rysy były wyraźniejsze , oczy jaśniejsze .... Mogłam z przekonaniem stwierdzić że był przystojny.
- więc ?- w końcu usłyszałam. Jego głos też się zmienił...
-co ?- odpowiedziałam jakże elokwentnie...
- nadal będziesz chciała się zabić ? - już nie żyje ... Myślałam . Odpowiedziałam całą prawdę.
-tak.
- więc proszę - złapał mnie za ramię . Jego dotyk był ciepły. Staliśmy przed bramą. Otworzyła się , słońce... - teraz nikt Ci nie przeszkodzi - miałam łzy w oczach -zrób co chcesz ...- wiedział co zrobię...
Odwróciłam się w jego stronę . Patrzył na mnie z kamienną miną. Nie zdradzał żadnych uczuć. Jego malinowe usta były zaciśnięte w prostą kreskę . Musiałam to zrobić. Jeżeli to moje ostatnie chwile... Stałam przy nim. Spojrzałam w jego oczy które teraz ukazywały zdziwienie. Położyłam ręce na jego kark. Moje usta dotknęły jego. Wsunął swoje palce w moje włosy. Nie dało się tego opisać. Czułam jakby mini fajerwerki wystrzeliły wewnątrz mnie... W końcu odsunęliśmy się od siebie.
Pewnie myślał że tego nie zrobię , że nie skończę swojego życia tu i za kilka sekund , a jednak...
Patrzyłam mu w oczy i odsunęłam się w tył . Mocno. Znalazłam się za drzwiami i ...
_________________________________________
^^ więcej w następny rozdziale . Mam nadzieję że wam się podoba .... Trochę krótki ale jest ;)
Piękny komentarz , dlatego rozdział z dedykiem dla Avalon Calder ^^
czwartek, 13 marca 2014
Rozdział 7
Dziesięć minut przed 23 byłam gotowa . Wybrałam jeden z
zestawów który wczoraj otrzymałam. Straszne było to , że tak
szybko przyzwyczaiłam się do takiego życia ... Ding -Dong .
Otworzyłam drzwi. Jakiś mężczyzna. Otwierał usta ale mu przerwałam .
- wiem - Wiedziałam po co tu był więc nie było sensu by mi tłumaczył .wyszliśmy z domu.
Autem pojechaliśmy do celu. Max od razu wyjaśnił mi co mam robić ; moim zadaniem było jego bezpieczeństwo. Miałam być ciągle przy nim. Wraz z Michaelem . Oboje byliśmy jego ochroniarzami. Chyba trzy godziny spędziliśmy stojąc. Znaczy Mich stał a ja się oglądałam itp. Nie potrafię stać prosto. George rozmawiał z jakąś kobietą . Wyglądała na bardzo poważną . Wyłapałam tylko poszczególne słowa : nie ma , ofiar , zaszczyt , zwięzłe , wina. Nic z tego nie potrafiłam złożyć . W końcu , po tak długim czasie kobieta wyszła. Usiadłam na kanapie w kącie sali.
-Ciekawe jak to jest że ludzie nie wiedzą o wampirach ...- myślałam.
- Jeśli mamy podejrzenia że ktoś wie , wysyłamy odpowiednią osobę. Ta wmawia danemu człowiekowi że nic takiego nie wie.
-Jak to wyłączyć ?! Nie chcę by on siedział w mojej głowie!
- Po prostu pomyśl że nie chcesz bym słyszał twoje myśli. Skupiłam się. Jesteś poj***any - mówiłam w myślach. Jednak (chyba) tego nie słyszał . Nic , czyli już jest normalnie.
-Michael , sprawdzi się ? - kiwnął na mnie głową.
- Powinna. Jest niezła . Ma w sobie coś... Walecznego - odparł chłopak nawet nie zwracając na mnie uwagi. Ja. Nadal. Tu. Jestem!
- Reszty nauczy się z czasem - traktują mnie jak dziecko. Zaczęłam zęby . Drzwi otworzyły się . Wszedł Chris. Uśmiechnięta patrzałam na niego. Usiadł na miejscu kobiety , która była tu wcześniej. Michael wstał , rozmył się i zniknął. Zdziwiłam się.
- Nie będziesz rozmawiał z Emily , przychodził do niej , dotykał. Nic - nie rozumiałam - Rozumiesz ? - chłopak spojrzał na mnie. Myślałam tylko : Max nie mógł tego zrobić! Przecież to właśnie Brunet wszystko mi pokazał , wytłumaczył . Czemu ?! Wiedziałam że moje oczy zmieniły kolor. Nie mogłam nic powiedzieć. Szok ył zbyt wielki. Chłopak jeszcze chwilę na mnie patrzył po czym odwrócił się i odpowiedział :
-tak- coś w środku mnie zabolało.
-nie - szepnęłam. Spojrzał na mnie jedynie Chris.
- możesz się oddalić - odparł 'Mistrz' . On wyszedł a ja wstałam.
- nie możesz tego zrobić! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby .
- już to zrobiłem - nawet nie podniósł wzroku. Miałam dość. Prąd wściekłości przebiegł całe moje ciało.
- koniec - nie chciałam by to wszystko tak wyglądało . Teraz nic już nie miało sensu. Wyszłam. Czym prędzej chciałam być w domu. On nie mógł tak postąpić ! Nie mógł... Łza spłynęła po moim policzku . Mogło już być w miarę normalnie ale oczywiście wszystko musiało się zepsuć ! Już się przyzwyczajałam do takiego życia ale on ! Trzęsłam się ze wściekłości.
Wyszłam do mieszkania . Trzasnęłam drzwiami . Chodziłam trochę czasu po domu i nadal nie mogłam się uspokoić. Zawsze już zasypiałam o tej godzinie lub nawet wcześniej.... Przez to nerwy się nie zmniejszyły . Denerwowałam się tym ,
że się denerwuje. Koło się zamykało. Usiadłam na krześle w kuchni.
- uspokój się - powtarzałam . Przez kuchenne okno zaczynały wpadać promienie słońca. Pierwszy raz od tak dawna je widziałam ... Wyrwałam się w nie , lekko uśmiechnęłam się . Były hipnotyzujące .
Tęskniłam za normalnym życiem.... Właśnie wtedy przyszła mi do głowy taka myśl... Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i schowałam się za ścianą . Słońce automatycznie wpadło do pomieszczenia . Po co mi takie 'życie ' ? Nie miało już sensu... Odetchnęłam głęboko i zrobiłam krok.
Znalazłam się na słońcu. Całe moje ciało zaczęło piec . Gorzej niż jakikolwiek ból. Bolało bardzo mocno ,ale nie miałam zamiaru tego przerwać. Trwało to może sekundę. Poczułam mocne uderzenie . Odleciałam . Uderzyłam w szafkę . Wszystko zniknęło. Zamrugałam kilka razy. Obraz był zamazany . Nie miałam już sił . Spojrzałam w górę. Brązowe loki...
- Izzy ? - właściwie nie powiedziałam tego . Ruszyłam tylko ustami. Potem już była tylko ciemność...
___________________
Nie było komów <znaczy jeden był <3 > więc rozdział jest ale krótki ;)
Otworzyłam drzwi. Jakiś mężczyzna. Otwierał usta ale mu przerwałam .
- wiem - Wiedziałam po co tu był więc nie było sensu by mi tłumaczył .wyszliśmy z domu.
Autem pojechaliśmy do celu. Max od razu wyjaśnił mi co mam robić ; moim zadaniem było jego bezpieczeństwo. Miałam być ciągle przy nim. Wraz z Michaelem . Oboje byliśmy jego ochroniarzami. Chyba trzy godziny spędziliśmy stojąc. Znaczy Mich stał a ja się oglądałam itp. Nie potrafię stać prosto. George rozmawiał z jakąś kobietą . Wyglądała na bardzo poważną . Wyłapałam tylko poszczególne słowa : nie ma , ofiar , zaszczyt , zwięzłe , wina. Nic z tego nie potrafiłam złożyć . W końcu , po tak długim czasie kobieta wyszła. Usiadłam na kanapie w kącie sali.
-Ciekawe jak to jest że ludzie nie wiedzą o wampirach ...- myślałam.
- Jeśli mamy podejrzenia że ktoś wie , wysyłamy odpowiednią osobę. Ta wmawia danemu człowiekowi że nic takiego nie wie.
-Jak to wyłączyć ?! Nie chcę by on siedział w mojej głowie!
- Po prostu pomyśl że nie chcesz bym słyszał twoje myśli. Skupiłam się. Jesteś poj***any - mówiłam w myślach. Jednak (chyba) tego nie słyszał . Nic , czyli już jest normalnie.
-Michael , sprawdzi się ? - kiwnął na mnie głową.
- Powinna. Jest niezła . Ma w sobie coś... Walecznego - odparł chłopak nawet nie zwracając na mnie uwagi. Ja. Nadal. Tu. Jestem!
- Reszty nauczy się z czasem - traktują mnie jak dziecko. Zaczęłam zęby . Drzwi otworzyły się . Wszedł Chris. Uśmiechnięta patrzałam na niego. Usiadł na miejscu kobiety , która była tu wcześniej. Michael wstał , rozmył się i zniknął. Zdziwiłam się.
- Nie będziesz rozmawiał z Emily , przychodził do niej , dotykał. Nic - nie rozumiałam - Rozumiesz ? - chłopak spojrzał na mnie. Myślałam tylko : Max nie mógł tego zrobić! Przecież to właśnie Brunet wszystko mi pokazał , wytłumaczył . Czemu ?! Wiedziałam że moje oczy zmieniły kolor. Nie mogłam nic powiedzieć. Szok ył zbyt wielki. Chłopak jeszcze chwilę na mnie patrzył po czym odwrócił się i odpowiedział :
-tak- coś w środku mnie zabolało.
-nie - szepnęłam. Spojrzał na mnie jedynie Chris.
- możesz się oddalić - odparł 'Mistrz' . On wyszedł a ja wstałam.
- nie możesz tego zrobić! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby .
- już to zrobiłem - nawet nie podniósł wzroku. Miałam dość. Prąd wściekłości przebiegł całe moje ciało.
- koniec - nie chciałam by to wszystko tak wyglądało . Teraz nic już nie miało sensu. Wyszłam. Czym prędzej chciałam być w domu. On nie mógł tak postąpić ! Nie mógł... Łza spłynęła po moim policzku . Mogło już być w miarę normalnie ale oczywiście wszystko musiało się zepsuć ! Już się przyzwyczajałam do takiego życia ale on ! Trzęsłam się ze wściekłości.
Wyszłam do mieszkania . Trzasnęłam drzwiami . Chodziłam trochę czasu po domu i nadal nie mogłam się uspokoić. Zawsze już zasypiałam o tej godzinie lub nawet wcześniej.... Przez to nerwy się nie zmniejszyły . Denerwowałam się tym ,
że się denerwuje. Koło się zamykało. Usiadłam na krześle w kuchni.
- uspokój się - powtarzałam . Przez kuchenne okno zaczynały wpadać promienie słońca. Pierwszy raz od tak dawna je widziałam ... Wyrwałam się w nie , lekko uśmiechnęłam się . Były hipnotyzujące .
Tęskniłam za normalnym życiem.... Właśnie wtedy przyszła mi do głowy taka myśl... Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i schowałam się za ścianą . Słońce automatycznie wpadło do pomieszczenia . Po co mi takie 'życie ' ? Nie miało już sensu... Odetchnęłam głęboko i zrobiłam krok.
Znalazłam się na słońcu. Całe moje ciało zaczęło piec . Gorzej niż jakikolwiek ból. Bolało bardzo mocno ,ale nie miałam zamiaru tego przerwać. Trwało to może sekundę. Poczułam mocne uderzenie . Odleciałam . Uderzyłam w szafkę . Wszystko zniknęło. Zamrugałam kilka razy. Obraz był zamazany . Nie miałam już sił . Spojrzałam w górę. Brązowe loki...
- Izzy ? - właściwie nie powiedziałam tego . Ruszyłam tylko ustami. Potem już była tylko ciemność...
___________________
Nie było komów <znaczy jeden był <3 > więc rozdział jest ale krótki ;)
piątek, 28 lutego 2014
Rozdział 6
Odsunęłam się.
- To nie powinno się zdążyć- zrobiłam kilka kroków w przód ale on zagroził mi drogę.
-nie?- patrzył na mnie z kamiennym wyrazem twarzy.
-nie - wymknęłam go .
- mógłbym dać ci więcej. Wejścia. Podwyżkę. Władzę . Wszystko stałoby przed tobą otworem...
- Czy ty... - nie mogłam zrozumieć - właśnie proponujesz mi bycie twoją kochanką ?- zarzucałam . Zamyślił się.
- Tak - nic nie mogłam odpowiedzieć. Oszołomienie ogarnęło mnie całą.
- o Boże ! - nie mogłam uwierzyć .
- czy to znaczy 'tak'?
-nie , z całą pewnością nie! Mam większy szacunek do swojego ciała.
- Bycie nałożnicą Mistrza to zaszczyt Nowicjuszko*
- nie dla mnie - szłam do drzwi.
- jeszcze zmienisz zdanie - powiedział na koniec. Weszłam na salę , chciałam wyjść ale zgarnęła mnie Mer.
- chodź ! - rozkazała.
- ale...- zaczęłam . Nie dała mi dokończyć . Pociągnęła mnie w stronę środka sali. Chciałam już być w domu , normalna .... Znów wyszedł na środek ten starszy mężczyzna. Zaczął coś mówić ale nie słuchałam. Stałam tam , ale myślami byłam gdzie indziej. W swoim dawnym życiu. Analizowałam wszystko , każde większe przeżycie. Całe dzieciństwo. Wszystko....
***
Z odrętwienia wywarły mnie oklaski. Max stał na środku , nawet nie dostrzegłam kiedy wchodził...
- co się właśnie stało ? - zapytałam cicho Mer. Zdziwiona spojrzała na mnie.
- Maximilian właśnie stał się naszym Panem - szepnęła na ucho. Patrzyłam przed siebie.
- Teraz nastąpi nawiązanie i odpowiednie więzi - powiedział Max. Wszyscy nowicjusze wyszli na środek. Ja nie , patrzyłam na wyjście. Może by uciec ... Nie wypadało. Ktoś chrząknął , dziewczyna popchnęła mnie w przód. Wampiry po kolei podchodziły do niego . Ja też.... Nie patrzyłam na niego. Czułam obrzydzenie. Zachował się jak dupek . Przepraszam . Usłyszałam w swojej głowie jego głos. Podniosłam wzrok. Patrzył mi w oczy . Wyznaczałam mu . Tak , właśnie to robiłam. Szybko skierowałam się do wyjścia. Szłam do domu. Pieszo , po śniegu. Myśląc o nim najgorsze rzeczy. Próbowałam mu
tego nie wybaczyć ... Niestety to się działo samo czynnie. W domu od razu przebrałam się i położyłam do łóżka . Chwyciłam słuchawki i włączyłam muzykę na cały głośnik. Gdy już się zrelaksowałam chociaż trochę, wyłączyłam je i zasnęłam .
*następny dzień *
Nie miałam ochoty na nic...
W końcu się podniosłam i zaczęłam ubierać . Wybrałam jeansy i koszulkę z padną. Schodząc na dół w głowie znów usłyszałam głos : Czym prędzej wyjdź przed dom. To miała być ta więź ? Ciekawe czy on mnie słyszy... Jeśli słyszysz to odpowiedz.. Nic. Jesteś pieprzonym dupkiem ! Ubrałam buty i wyszłam przed mieszkanie. Stała limuzyna . Drzwi otworzyły się. Miałam wsiąść ... Nie , stałam. Dalej - można to jakoś wyłączyć ?! Wsiadałam . Siedział tam nie kto inny jak Max. Spojrzał na mnie .
- Lilian znajdzie ci odpowiednie ubranie- już mnie denerwował. Zacisnęłam zęby .
- od jutra zaczynasz . Dzisiaj Michael pokaże ci co i jak - nie patrzył na mnie. Jeszcze bardziej mnie wpieniał ! Był tak poważny... Ehhhh !
Drzwi znów się otworzyły. On się nie ruszył. Machnięciem dłoni nakazał mi wysiąść . Zrobiłam to. Od razu złapała mnie jakąś kobieta. Miała koło trzydziestu lat. Po chwili byłyśmy w jakimś pomieszczeniu. Usiadła na kanapie zostawiając mi miejsce. Usiadłam tam.
- Mów mi Li . Pokazuj co ci się podoba - zaśmiała się i pstryknęła palcami. Nie wiedziałam o co chodzi. Zmarszczyłam brwi. Nic z tego nie rozumiałam... Wszystko działo się zbyt szybko. Wyszła dziewczyna , ubrana na czarno. Modelka ? Pokaz mody czy coś...? Li spojrzała na mnie.
- podoba ci się ?
- nie , wolę kolorowe ubrania.
- właśnie widzę - prychnęła- trzeba zmienić twój gust. Czarne lub ciemne ubrania , tylko takie możesz nosić. Masz zbyt odpowiedzialną pracę. Nie rozumiem czemu właśnie ty...- weszła kolejna dziewczyna i następna... - no wybierz coś!- wrzasnęła kobieta. Lekko się wytrzymałam ale nie dałam po sobie tego poznać.
- kiedy nic mi się nie podoba ! - odgryzłam się. Spojrzała na mnie krzywo.
- wybierz coś -powiedziała miłym , udawanym tonem. Wyszła kolejna. Ubrana w skórzaną kurteczkę i spodnie , wszystko czarne . Ten zestaw spodobał mi się.
-to!-powiedziałam. Kobieta kiwnęła głową , zadowolona. Dziewczyna ustała na boku . Później poszło już szybciej. Wybrałam jeszcze około dwunastu zestawów. Potem kobieta kazała mi się przebrać w strój do ćwiczeń. Dresy i zwykła koszulka. Wciągnęłam moje buty. Nie mogłam uwierzyć że moje życie tak bardzo się zmienia ... Wyszłam. Nikogo. Kolejny raz tego dnia ogarnęło mnie zdziwienie. Wtedy kogoś wyczułam. Stał za mną . To musiał być Michael . Odwróciłam się.
- cześć - przywitałam się.
- jesteś niezła ale do prawdziwego talentu dużo ci brakuje - mówił bardziej do siebie niż do mnie. - umiesz walczyć ? - zapytał. Kiwnęłam głową. Już po chwili stał za mną i trzymał mnie za gardło. - nie ufaj nikomu. Każdy może chcieć zaatakować Pana. On jest najważniejszy- kopnęłam go. Odwróciłam się i tym razem to ją stałam za nim. - całkiem nieźle...- uderzył mnie z łokciem w brzuch. Znów złapał za szyję ale odwrotnie opierałam się plecami o jego klatkę. Zrobił dwa kroki w tył przez co znalazłam się bliżej ziemi . Z tej sytuacji nie wiedziałam wyjścia.
W końcu , po jakimś czasie udało mi się wydostać . Zaczął opowiadać o wszystkim . Szczególnie o używaniu kołka . Tego miał mnie nauczyć. Pokazywał mi wszystko na manekinie nie dając dotknąć przedmiotu. Około pół godziny później mogłam wziąć owy przedmiot do rąk. Jeszcze raz zaczął swoje tłumaczenia. Pokazywał mi co i jak. Kazał uderzyć w manekina . Zrobiłam to. Oczywiście wytykał mi masę błędów. Powtórzyłam polecenie kilkadziesiąt (jak nie kilkaset ) razy. W końcu uznał to jako 'wykonane poprawnie ' , jednak znów kazał powtórzyć. Kończyły mi się siły
- przerwa - powiedziałam. Podszedł do torby i wyjął bidon . - masz- rzucił mi go. Tak jak można się było spodziewać w środku była krew. Wypiłam wszystko .
- chodź - polecił . Wyszliśmy na zewnątrz . Byliśmy na bieżni ,tak. Bardzo długiej
bieżni. - zaczynasz - nakazał. Zaczęłam biec
- szybciej ! - krzyknął. Przyspieszyłam. Nie wiem ile czasu tak biegałam ale w końcu straciłam siły. Pozwolił mi wyjść do domu. W szatni czekały na mnie torby z ubraniami. Wzięłam wszystko i poszłam do domu.
W lodówce była już świeża dostawa krwi. Poszłam się umyć. Porozwieszałam ciuchy w szafach na wieszakach . Jutro o 23 masz być gotowa. Znów Max. Ciekawiło mnie czy on też mnie słyszy ale nie odpowiedział więc myślałam że nie. Położyłam się spać bo byłam tak zmęczona że oczy same mi się zamykały .
_______________________
Były komentarze - jest rozdział :)
- To nie powinno się zdążyć- zrobiłam kilka kroków w przód ale on zagroził mi drogę.
-nie?- patrzył na mnie z kamiennym wyrazem twarzy.
-nie - wymknęłam go .
- mógłbym dać ci więcej. Wejścia. Podwyżkę. Władzę . Wszystko stałoby przed tobą otworem...
- Czy ty... - nie mogłam zrozumieć - właśnie proponujesz mi bycie twoją kochanką ?- zarzucałam . Zamyślił się.
- Tak - nic nie mogłam odpowiedzieć. Oszołomienie ogarnęło mnie całą.
- o Boże ! - nie mogłam uwierzyć .
- czy to znaczy 'tak'?
-nie , z całą pewnością nie! Mam większy szacunek do swojego ciała.
- Bycie nałożnicą Mistrza to zaszczyt Nowicjuszko*
- nie dla mnie - szłam do drzwi.
- jeszcze zmienisz zdanie - powiedział na koniec. Weszłam na salę , chciałam wyjść ale zgarnęła mnie Mer.
- chodź ! - rozkazała.
- ale...- zaczęłam . Nie dała mi dokończyć . Pociągnęła mnie w stronę środka sali. Chciałam już być w domu , normalna .... Znów wyszedł na środek ten starszy mężczyzna. Zaczął coś mówić ale nie słuchałam. Stałam tam , ale myślami byłam gdzie indziej. W swoim dawnym życiu. Analizowałam wszystko , każde większe przeżycie. Całe dzieciństwo. Wszystko....
***
Z odrętwienia wywarły mnie oklaski. Max stał na środku , nawet nie dostrzegłam kiedy wchodził...
- co się właśnie stało ? - zapytałam cicho Mer. Zdziwiona spojrzała na mnie.
- Maximilian właśnie stał się naszym Panem - szepnęła na ucho. Patrzyłam przed siebie.
- Teraz nastąpi nawiązanie i odpowiednie więzi - powiedział Max. Wszyscy nowicjusze wyszli na środek. Ja nie , patrzyłam na wyjście. Może by uciec ... Nie wypadało. Ktoś chrząknął , dziewczyna popchnęła mnie w przód. Wampiry po kolei podchodziły do niego . Ja też.... Nie patrzyłam na niego. Czułam obrzydzenie. Zachował się jak dupek . Przepraszam . Usłyszałam w swojej głowie jego głos. Podniosłam wzrok. Patrzył mi w oczy . Wyznaczałam mu . Tak , właśnie to robiłam. Szybko skierowałam się do wyjścia. Szłam do domu. Pieszo , po śniegu. Myśląc o nim najgorsze rzeczy. Próbowałam mu
tego nie wybaczyć ... Niestety to się działo samo czynnie. W domu od razu przebrałam się i położyłam do łóżka . Chwyciłam słuchawki i włączyłam muzykę na cały głośnik. Gdy już się zrelaksowałam chociaż trochę, wyłączyłam je i zasnęłam .
*następny dzień *
Nie miałam ochoty na nic...
W końcu się podniosłam i zaczęłam ubierać . Wybrałam jeansy i koszulkę z padną. Schodząc na dół w głowie znów usłyszałam głos : Czym prędzej wyjdź przed dom. To miała być ta więź ? Ciekawe czy on mnie słyszy... Jeśli słyszysz to odpowiedz.. Nic. Jesteś pieprzonym dupkiem ! Ubrałam buty i wyszłam przed mieszkanie. Stała limuzyna . Drzwi otworzyły się. Miałam wsiąść ... Nie , stałam. Dalej - można to jakoś wyłączyć ?! Wsiadałam . Siedział tam nie kto inny jak Max. Spojrzał na mnie .
- Lilian znajdzie ci odpowiednie ubranie- już mnie denerwował. Zacisnęłam zęby .
- od jutra zaczynasz . Dzisiaj Michael pokaże ci co i jak - nie patrzył na mnie. Jeszcze bardziej mnie wpieniał ! Był tak poważny... Ehhhh !
Drzwi znów się otworzyły. On się nie ruszył. Machnięciem dłoni nakazał mi wysiąść . Zrobiłam to. Od razu złapała mnie jakąś kobieta. Miała koło trzydziestu lat. Po chwili byłyśmy w jakimś pomieszczeniu. Usiadła na kanapie zostawiając mi miejsce. Usiadłam tam.
- Mów mi Li . Pokazuj co ci się podoba - zaśmiała się i pstryknęła palcami. Nie wiedziałam o co chodzi. Zmarszczyłam brwi. Nic z tego nie rozumiałam... Wszystko działo się zbyt szybko. Wyszła dziewczyna , ubrana na czarno. Modelka ? Pokaz mody czy coś...? Li spojrzała na mnie.
- podoba ci się ?
- nie , wolę kolorowe ubrania.
- właśnie widzę - prychnęła- trzeba zmienić twój gust. Czarne lub ciemne ubrania , tylko takie możesz nosić. Masz zbyt odpowiedzialną pracę. Nie rozumiem czemu właśnie ty...- weszła kolejna dziewczyna i następna... - no wybierz coś!- wrzasnęła kobieta. Lekko się wytrzymałam ale nie dałam po sobie tego poznać.
- kiedy nic mi się nie podoba ! - odgryzłam się. Spojrzała na mnie krzywo.
- wybierz coś -powiedziała miłym , udawanym tonem. Wyszła kolejna. Ubrana w skórzaną kurteczkę i spodnie , wszystko czarne . Ten zestaw spodobał mi się.
-to!-powiedziałam. Kobieta kiwnęła głową , zadowolona. Dziewczyna ustała na boku . Później poszło już szybciej. Wybrałam jeszcze około dwunastu zestawów. Potem kobieta kazała mi się przebrać w strój do ćwiczeń. Dresy i zwykła koszulka. Wciągnęłam moje buty. Nie mogłam uwierzyć że moje życie tak bardzo się zmienia ... Wyszłam. Nikogo. Kolejny raz tego dnia ogarnęło mnie zdziwienie. Wtedy kogoś wyczułam. Stał za mną . To musiał być Michael . Odwróciłam się.
- cześć - przywitałam się.
- jesteś niezła ale do prawdziwego talentu dużo ci brakuje - mówił bardziej do siebie niż do mnie. - umiesz walczyć ? - zapytał. Kiwnęłam głową. Już po chwili stał za mną i trzymał mnie za gardło. - nie ufaj nikomu. Każdy może chcieć zaatakować Pana. On jest najważniejszy- kopnęłam go. Odwróciłam się i tym razem to ją stałam za nim. - całkiem nieźle...- uderzył mnie z łokciem w brzuch. Znów złapał za szyję ale odwrotnie opierałam się plecami o jego klatkę. Zrobił dwa kroki w tył przez co znalazłam się bliżej ziemi . Z tej sytuacji nie wiedziałam wyjścia.
W końcu , po jakimś czasie udało mi się wydostać . Zaczął opowiadać o wszystkim . Szczególnie o używaniu kołka . Tego miał mnie nauczyć. Pokazywał mi wszystko na manekinie nie dając dotknąć przedmiotu. Około pół godziny później mogłam wziąć owy przedmiot do rąk. Jeszcze raz zaczął swoje tłumaczenia. Pokazywał mi co i jak. Kazał uderzyć w manekina . Zrobiłam to. Oczywiście wytykał mi masę błędów. Powtórzyłam polecenie kilkadziesiąt (jak nie kilkaset ) razy. W końcu uznał to jako 'wykonane poprawnie ' , jednak znów kazał powtórzyć. Kończyły mi się siły
- przerwa - powiedziałam. Podszedł do torby i wyjął bidon . - masz- rzucił mi go. Tak jak można się było spodziewać w środku była krew. Wypiłam wszystko .
- chodź - polecił . Wyszliśmy na zewnątrz . Byliśmy na bieżni ,tak. Bardzo długiej
bieżni. - zaczynasz - nakazał. Zaczęłam biec
- szybciej ! - krzyknął. Przyspieszyłam. Nie wiem ile czasu tak biegałam ale w końcu straciłam siły. Pozwolił mi wyjść do domu. W szatni czekały na mnie torby z ubraniami. Wzięłam wszystko i poszłam do domu.
W lodówce była już świeża dostawa krwi. Poszłam się umyć. Porozwieszałam ciuchy w szafach na wieszakach . Jutro o 23 masz być gotowa. Znów Max. Ciekawiło mnie czy on też mnie słyszy ale nie odpowiedział więc myślałam że nie. Położyłam się spać bo byłam tak zmęczona że oczy same mi się zamykały .
_______________________
Były komentarze - jest rozdział :)
poniedziałek, 17 lutego 2014
Rozdział 5
Kolejne dni minęły zaskakująco szybko Chris nie przychodził
,nie pisał , nic. Zdziwiło mnie to... Może obraził się za tamten
dzień? Wydawało mi się że wszystko było ok. Zawsze mogłam się
pomylić... Właśnie dzisiaj miała odbyć się Przemiana . Bałam
się? Może troszkę . Brunet wspominał mi że mam ubrać się
elegancko ale nie nakładać większej ilości makijażu .
Tak też zrobiłam. Z szafy Izzy wybrałam małą czarną i szpilki . Ja w sukience i szpilkach .... Jednak,ku mojemu zdziwieniu , było mi całkiem dobrze. Chodziłam prosto . Zrobiłam lekkie kreski . Po 15 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je , zobaczyłam starszego mężczyznę .
-Panna Ward?- usłyszałam.
-Tak-odpowiedziałam z uśmiechem .
- Przyjechałem by zabrać Panią na ceremonię - miał stanowczy głos. Chwyciłam torebkę i gotowa udałam się za mężczyzną do limuzyny. Jechaliśmy w ciszy jakieś 20 minut. W końcu ktoś otworzył drzwi i wystawił rękę w moją stronę . Złapałam ją . Wysiadłam i poprawiłam sukienkę . Zobaczyłam dziewczynę , młodszą ode mnie. Rude włosy za ucho i grzywka odpadająca na oczy od razu rzuciły się w oczy.
Tak też zrobiłam. Z szafy Izzy wybrałam małą czarną i szpilki . Ja w sukience i szpilkach .... Jednak,ku mojemu zdziwieniu , było mi całkiem dobrze. Chodziłam prosto . Zrobiłam lekkie kreski . Po 15 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je , zobaczyłam starszego mężczyznę .
-Panna Ward?- usłyszałam.
-Tak-odpowiedziałam z uśmiechem .
- Przyjechałem by zabrać Panią na ceremonię - miał stanowczy głos. Chwyciłam torebkę i gotowa udałam się za mężczyzną do limuzyny. Jechaliśmy w ciszy jakieś 20 minut. W końcu ktoś otworzył drzwi i wystawił rękę w moją stronę . Złapałam ją . Wysiadłam i poprawiłam sukienkę . Zobaczyłam dziewczynę , młodszą ode mnie. Rude włosy za ucho i grzywka odpadająca na oczy od razu rzuciły się w oczy.
-jestem Mer- posłała mi ciepły
uśmiech . Odwdzięczyłam się tym samym .
-Emily- odpowiedziałam. Szłam za nią
przez długi korytarz urządzony na ciemno. Potężne drzwi otworzyły
się . W środku było dużo osób . Niektórzy tańczyli , inni
siedzieli przy stole. Weszłam za Mer i osiadłam koło niej.
Przejrzałam się dokładniej. Zauważyłam Maxa. Stał koło
starszego mężczyzny . Przez chwilę wydawało mi się że lekko
uśmiechnął się do mnie . Odwróciłem się a dziewczyna w tym
czasie nalała czerwonego płynu .
-Witajcie- zaczął mężczyzna
stojący koło Łysego- tą Przemianę poprowadzę wraz z moim synem
- chłopak kiwnął głową - i będzie to ostatnia Ceremonia w
której będę uczestniczył - właśnie w tym momencie zawirowała
moja torebka . Na wyświetlaczu pojawił się napis ' Izz ' .
Dlaczego dzwoniła do mnie chwilę przed północą ? Odrzuciłam
połączenie .
-Więc zacznijmy od tej części
bardziej oficjalnej . Nowicjusze , wystąpcie- wtedy ktoś lekko
pchnął mnie w przód . Szłam wolno , wraz z innymi. Obejrzałem
się kto mnie pchnął . Zobaczyłam uśmiechniętego Bruneta . Sama
też się uśmiechnęłam i już pewniej szłam w wyznaczonym
kierunku. Staliśmy w rzędzie . Mężczyzna wypytywał imiona osób
stojących obok mnie. Zostały cztery osoby , w tym ja.
-Emily Ward - usłyszałam . Zamrugałam
i zrobiłam kilka kroków w przód . Stanęłam przed mężczyzna -
Nowicjuszko Domu George czy obiecujesz służyć całemu Domowi i
swoim braciom i siostrom?
-Tak-odpowiedziałam .
Obiecujesz chronić swojego Mistrza
nawet narażając lub oddając swoje życie za jego ? -Tak. -
Obiecujesz być wierna swojemu Panu , wykonywać wszystkie wydane
przez niego polecenia oraz oferujesz nam swoje oddanie?
-Tak- powtórzyłam.
-Wybierz swojego Opiekuna ,
Nowicjuszko- przede mną ustały trzy osoby : Chris , Mer i Max
. - Chciałabym prosić na mojego
opiekuna...- Chrisa. Jednak nie to powiedziałam -
Maximiliana-zdziwiłam się . Tak , zdziwiła mnie moja własna
decyzja.
Mężczyzna kiwnął głową ,
zaakceptował moją prośbę .
-Emily , chcę byś przyjęła na
siebie obowiązek bycia - zamilkł na chwilę - osobistą ochroną
Pana- tłum zabrzmiał z poruszenia . Tym razem ja kiwnęłam głową.
Odeszłam w tłum . Po mnie było jeszcze kilka osób.
-Nowicjusze , zostały przed Wami
jeszcze dwie próby . Jeśli nauczyciel tą , będziecie oficjalnie w
naszym Domu - wszyscy skierowali się w stronę drzwi , ale my nie.
Dla nas były inne drzwi. Kobiety poszły w jedną stronę a
mężczyźni w drugą . Były to szatnie. W torbach znajdowały się
dresy i zwykła koszulka. Przegrałam się . Znów staliśmy razem.
Wchodziły różne osoby i zabierały
nas pojedynczo . Zostało pięć osób. Weszła wysoka , czarnoskóra
dziewczyna i zabrała kolejna osobę. Wszyscy byli cicho. Jeden
chłopak chodził zdenerwowany od ściany do ściany. Drzwi otworzyły
się znów , stał w nich Łysy . Dał mi znak ręką bym poszła za
nim. Odetchnęła i poszłam za nim. Byliśmy na arenie ? W okół
nas siedziały wszystkie inne wampiry. Odwróciłam się twarzą w
stronę mężczyzny . Uśmiechał się. Znów spojrzałam na trybuny.
Dostrzegłam Bruneta , podniósł palce do ust i pokazał kły .
Zrozumiałam . Chciał mi powiedzieć 'jesteś wampirem , wykorzystaj
to' .
-gotowa? - odezwał się mój
przeciwnik. Ustałam w odpowiedniej pozycji .
-tak- odpowiedziałam . Nic. Nie ruszył
się. Ja miałam zacząć ? Rzuciłam się w jego stronę . Odsunął
się. Szybko odwróciłam się . Zobaczyłam jego rękę , nie
zdążyłam nic zrobić. Dostałam prosto w twarz. Mocno. Odleciałam
kawałek. Z gardła wydał się lekki pomruk. Zamrugałam kilka razy
by odzyskać ostrość widzenia. Wtedy przed oczami zobaczyłam obraz
: Max uchylił się przed ciosem i podciął mi nogi. Przewróciłam
się , wygrał . Znów zaatakował , tym razem udało mi się uniknąć
ciosu. Spróbowałam go uderzyć. Nic. Ponowiłam próbę , uchylił
się . To właśnie ten moment. Przekroczyłam nad nim. Nie
spodziewał się . Złapał mnie za rękę i przerzucił za siebie.
Wylądowałam na plecach. Jęknęłam z bólu . Zabolało , bardzo. Z
trudem wyciągałam powietrze. Po chwili chłopak podał mi rękę .
Ustalam . Wychodząc stamtąd zadałam sobie sprawę że walka nie
trwała dłużej niż minutę . Znów poszłam do szatni , przebrałam
się w sukienkę . Wampiry się nie pocą ? Chyba nie. Spojrzałem w
lustro , nadal dobrze wyglądałam. Ból dalej mi towarzyszył ,
trochę mniejszy .
Wyszłam z pomieszczenia do sali. Od
razu przy mnie pojawił się Chris , po chwili też Mer. -Brawo ,
byłaś świetna - chwaliła .
-Miałaś ciężkiego przeciwnika , nie
było szans na wygraną aż dziwne że utrzymałaś się tak długo-
mówił chłopak .
-Długo ? To nawet nie minuta -
prychnęłam spadając .
-Nie. Prawie minuta , to bardzo wiele
jak na Nowicjuszkę - nalał mi pół kieliszka. Pomalowałam .
-dziwnie smakuje - patrzałam na ciecz.
- bo ta krew jest z alkoholem - zasłaniała się Mer. Siedzieliśmy
tak chwilę i rozmawialiśmy o wszystkim. Bruneta szczególnie
interesowały ruchy Maxa. Właśnie wtedy podszedł do nas owy
mężczyzna .
-Mogę prosić ?- wyciągnął do mnie
dłoń , spojrzałam jeszcze na moich towarzyszy i nic nie wyczytując
z ich twarzy poszłam z nim. Tańczyli w rytm jakiejś wolnej
piosenki. Ja miałam ręce na jego karku , on swoje trzymał na mojej
talii . Podobało mi się to . W końcu pochylił się lekko.
cieszę się że to właśnie Ty
będziesz mnie chroniła - mówił cicho. Następnie zakręcił mnie
w około. - interesujesz się sztuką , prawda?-nie mówiłam o tym
nikomu. Zdziwiłam się że on to wie.
- tak , ale...- przerwał mi. - to
chodź pokażę ci naszą galerię - znalazł mnie za rękę i już
po kilku sekundach byliśmy w całkiem innym pomieszczeniu. Szliśmy
wzdłuż korytarza , było słychać tylko głos Maxa. Opowiadał mi
o każdym obrazie , niektóre znałam. Innych nie , ciekawiła mnie
ich historia. Co jakiś czas zadawałam pytania , na które
dostawałam fascynujące odpowiedzi. W końcu przestaliśmy.
Mężczyzna pochylił się , doczekał trochę patrząc mi w oczy.
Sprawdzał czy się nie odsunę . W końcu jego usta dotknęły
moich...
_________________
Nie było ŻADNYCH komentarzy :( , nie podoba Wam się blog ? Jeśli dalej nie będzie komentarzu (lub 1) nie będę pisała ....
czwartek, 30 stycznia 2014
Rozdział 4
<zobacz do postaci zanim zaczniesz czytać >
Znów budzę się gdy słońca nie ma
już na niebie. Nigdy więcej nie zobaczę go na żywo...
Podniosłam się umyłam twarz i
obrałam się w szare dresy i białą koszulkę. Zeszłam na dół i
zaczęłam jeść jabłko . Nadal miało smak. Max wydawał się miły
i przystojny... bardzo. Chris też był niczego sobie. Ktoś zapukał
, odtworzyłam.
-Hej- pokazał mi się uśmiechnięty
od ucha do ucha Brunet.
-Hej , wchodź – popchnęłam drzwi a
on wsunął się do środka.
-Gotowa?
-Jasne.
-To jedziemy ?-byłam zdziwiona że tak
szybko chciał jechać.
-Już? - tylko kiwnął głową –
dobra – po chwili siedzieliśmy już w samochodzie. W czasie drogi
myślałam nad przemianą... Nie chciałam być pod czyjaś
władzą... Może jej nie przyjmę ?
Samochód się zatrzymał , on otworzył
mi drzwi. Wysiadłam. Byliśmy przed sporym budynkiem. Wyszedł z
niego chłopka , a właściwie wybiegł.
-Siema-przybił piątkę z Chrisem.
-To jest Emily – pokazał na mnie.
Uścisnęłam wyciągniętą rękę chłopaka.
-Jeff-wyszczerzył się . Prowadził
nas do środka , na dużą salę.
-Tam jest szatnia – pokazał na drzwi
– przebierz się-rzucił mi torbę. Posłusznie poszłam do
pomieszczenia. Otworzyłam torbę . Oczekiwałam że będą tam
spodnie/spodenki i koszulka . Wyjęłam z niej majtki ? Te 'spodenki'
wyglądały jak bokserki ! Koszulka ? To był raczej sportowy stanik.
Wybiegłam z sali.
-Nie ubiorę tego – założyłam ręce
na piersi.
-Muszę widzieć jak pracują twoje
mięśnie- powiedział , nie odwracając się.
-Ale...-zaczęłam. W końcu prychnęłam
i wróciłam do szatni. Zła włożyłam na siebie 'ubrania'.
-Fuck- syknęłam. Od razu poszłam do
lustra. Szczerze ? Wyglądałam bardzo dobrze ! Długie nogi , płaski
brzuszek. Trochę tak te kobiety reklamujące rożne dziwne
przedmioty. Pewniejsza siebie wyszłam. Jeff siedzący a trybunach
spojrzał na mnie i poleciał w tył. Zrobiłam zdziwioną minę.
Chłopak miał blond loczki , po bokach wygolone.
-Ał-jęknął. Brunet odwrócił się
tym razem. Szedł do mnie starając się nie lustrować mnie
wzrokiem. Lecz trochę mu to nie wychodziło. Spodobało mi się to.
-Widzisz ? Nie było aż tak ciężko -
był naprzeciw mnie – zaczynamy. Pompki -rzucił . Spojrzałam
jeszcze na Jeffa który siadał na trybuny trzymając się za głowę.
Zaczęłam wykonywa ćwiczenie. Pierwsza … trzecia.. dziewiąta...
dwudziesta piąta … trzydziesta druga... dziewięćdziesiąta …
czterdziesta siódma.... pięćdziesiąta-szósta... sześćdziesiąta
druga. ..siedemdziesiąta. Ręce odmawiały posłuszeństwa. Już nie
mogłam. Ciężko oddychałam.
-Długo jeszcze ? - pytałam dusząc.
-Jeff !- krzyknął.
-73.
-Starszy. Brzuszki – rzucił luźno .
Znów zaczęłam się nachylać. Byłam zła. Ile można ? W końcu
podszedł Blondyn i podał mi butelkę wody. Nie wiem czy to mogło
mi pomóc ale wypiłam. Jeff patrzył mi w dekolt , czy to można
było nazwać dekoltem ?
-Starszy tej przerwy. Wstawaj.
Zaczynamy na poważnie – posłusznie wstałam . Ustał przed mną.
Przygotował dłonie , ja tez. Miałam zacząć ? Rzuciłam się w
jego stronę. W mgnieniu oka odsunął się i podłożył mi nogę.
Wylądowałam na ziemi. Szybko się podniosłam. Był za mną więc
odwróciłam się. Dostałam pięścią w twarz. Wszystko lekko
ściemniało. Zamrugałam i było już normalnie. Zdenerwowałam
się. Chciałam uderzyć ale on odsunął się w tył. Jednak lekko
dotknęłam ręką jego brzuch. To było już coś. Znów
spróbowałam. Złapał mnie za rękę i przerzucił za siebie. Ałłł
… zabolało. Czułam że moje oczy jakiś czas temu zmieniły
kolor.
-Jesteś wampirem. Wykorzystaj to –
dobrze. Skupiłam się na nim. Zobaczyłam obraz . Chrisa gdy odsuwa
się w prawo. Ustałam prosto. Zebrałam wszystkie siły i uderzyłam.
Lekko skierowałam się w prawo. Trafiłam ! Odleciał dobry kawałek.
-Jak?-zapytał wstając- to była moja
najlepsza zmyłka.
-Widziałam że tak zrobisz –
zadowolona z wygranej uśmiechnęłam się.
-widziałaś ? - zapytał mrożąc
oczy.
-Tak . Widziałam ciebie .
Co w tym dziwnego ? - coś ukuło mnie w gardle , załapałam się za
nie- piecze – jęknęłam i wtedy zrobiło się gorzej. Zaczęło
palić . W tej samej sekundzie skierowałam się w stronę Blondyna.
Chris podłożył mi nogę. Wywróciłam się , dziko warknęłam.
-Krew- rzucił do Blondyna a
ten wybiegł z sali. Położył się na mnie. Uniemożliwiając
ruszenie się. Był tak blisko , pachniał cytryną. Ta chwila
mogłaby być tak piękna gdyby nie to chole*ne pragnienie!
-masz- Jeff rzucił mu
pojemnik. Podał mi go.
-Wyjdź – odpowiedział
Brunet. Od razu wypiłam zawartość .Było lepiej.
-Chris ja tak nie chcę !
Tak bardzo nie chciałam...- czułam że łza poleciała mi po
policzku. On nadal nie wstawał. Wytarł ją.
-To nie twoja wina. Też
przez to przechodziłem. Pij krew regularnie.
-To zniknie ?
-Z czasem -Przysunął się.
Nasze usta dzieliły milimetry . Zamknęłam oczy czekając aż
poczuje jego wargi na swoich.
-Już po wszystkim ?- w
drzwiach pojawiła się głowa Jeffa. Byłam złą że przewał w
takim momencie , no!
-Tak- powiedziałam kwaśno.
Brunet już wyciągał do mnie rękę. Złapałam ją i wstałam.
Następnie poszłam do szatni , przebrałam się w swoje rzeczy. Pożgaliśmy się z nowym znajomym i wyszliśmy. W samochodzie zaczęliśmy rozmowę.
Następnie poszłam do szatni , przebrałam się w swoje rzeczy. Pożgaliśmy się z nowym znajomym i wyszliśmy. W samochodzie zaczęliśmy rozmowę.
-Opowiedz mi coś o sobie-
zaczęłam.
-Nazywam się Christopher
Bennett , urodziłem się w Manchesterze . Mam 127 lat , nie
posiadam żadnych darów. Przemienił mnie Alexander – ojciec
Maxa. Teraz ty .
-Emily , studiuje...
studiowałam. Mieszkam z moją najlepszą przyjaciółką Izzy, znamy
się od dwóch lat. Z tatą widuję się tylko na święta.
-Dlaczego ?
-Miesza daleko więc nie
opłaca mi się często jeździć.
-A mama ?- posmutniałam.
-Nie żyje. Popełniła
samobójstwo 5 lat temu.
-Przepraszam , nie chciałem-
spojrzał na mnie.
-Nie. Jest ok- chciałam , a
właściwi musiałam zmienić temat – są inne Domy ?
-W Wielkiej Brytanii jeszcze
jeden. Dlaczego nie piłaś dzisiaj krwi ?- zauważył.
-Wypiję jak wrócę.
-Myślałaś o przemianie?-
zapytał gdy samochód się zatrzymał.
-Nie , jaszcze nie wiem czy
ją przyjmę- odpowiedziałam szczerze. Wysiadłam.
-Pa-pomachał mi.
-Pa -odpowiedziałam i
weszłam do domu.
Od razu popędziłam do
łazienki. Wzięłam cieplutki prysznic. Potem wypiłam paczkę krwi
i poszłam do łóżka. Myślałam o całym dzisiejszym dniu , o
Chrisie...
____________
LA <3
Pytania
1. Imię?
2. Masz TT?
3. Jesteś w #TWFanmily?
4. Co sądzisz o JB?
5. Co sądzisz o 1D?
6. Inny ulubiony wykonawca?
7. Ulubiony Aktor?
8. Ulubiony Model?
9. Ulubiony Kolor?
10. Ile już miałaś nominacji do LA?
11. Znasz New Kids On The Block?
1.Marysia
2. Marysia_TW
3.Oczywiście
4.Lubię
5.Nic
6.Rixton , The Vamps
7.eee ian somerhalder
8. ?
9. Fioletowy / brązowy
10. Ta jest pierwsza
11. Nie :p
Pytania :
1. W jakich fandomach jesteś ?
2.Ulubiona piosenka ?
3.Najfajniejszy film ?
4.Jakie seriale oglądasz ?
5. Masz zwierzęta ?
6. Jakie jest Twoje marzenie ?
7.Czego się boisz ?
8. Co jest dla ciebie najważniejsze ?
9. Twoja średnia to....?
10. Ulubiony aktor ?
11. Masz inne blogi ?
Nominuję :
http://demons-in-my-headd.blogspot.com/
http://love-will-remember-tw.blogspot.com/
lie-to-me-thewanted.blogspot.com
http://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/
http://my-lovesick.blogspot.com/
http://zacznij-zyc-dla-siebie.blogspot.com/
http://glowninthedark.blogspot.com/
http://as-long-you-love-me.blogspot.com/
http://opowaidaniaotw.blogspot.com/
http://time-is-slepping-away.blogspot.com/
http://time-is-slepping-away.blogspot.com/
____________
LA <3
Pytania
1. Imię?
2. Masz TT?
3. Jesteś w #TWFanmily?
4. Co sądzisz o JB?
5. Co sądzisz o 1D?
6. Inny ulubiony wykonawca?
7. Ulubiony Aktor?
8. Ulubiony Model?
9. Ulubiony Kolor?
10. Ile już miałaś nominacji do LA?
11. Znasz New Kids On The Block?
1.Marysia
2. Marysia_TW
3.Oczywiście
4.Lubię
5.Nic
6.Rixton , The Vamps
7.eee ian somerhalder
8. ?
9. Fioletowy / brązowy
10. Ta jest pierwsza
11. Nie :p
Pytania :
1. W jakich fandomach jesteś ?
2.Ulubiona piosenka ?
3.Najfajniejszy film ?
4.Jakie seriale oglądasz ?
5. Masz zwierzęta ?
6. Jakie jest Twoje marzenie ?
7.Czego się boisz ?
8. Co jest dla ciebie najważniejsze ?
9. Twoja średnia to....?
10. Ulubiony aktor ?
11. Masz inne blogi ?
Nominuję :
http://demons-in-my-headd.blogspot.com/
http://love-will-remember-tw.blogspot.com/
lie-to-me-thewanted.blogspot.com
http://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/
http://my-lovesick.blogspot.com/
http://zacznij-zyc-dla-siebie.blogspot.com/
http://glowninthedark.blogspot.com/
http://as-long-you-love-me.blogspot.com/
http://opowaidaniaotw.blogspot.com/
http://time-is-slepping-away.blogspot.com/
http://time-is-slepping-away.blogspot.com/
sobota, 25 stycznia 2014
Rozdział 3
Jak co rano (czytaj wieczorem ,
przyzwyczajenie bohaterki) przeciągnęłam się podnosząc. Poszłam
do łazienki , ustałam przed lustrem. Poprawiłam włosy i
spojrzałam na dłoń. Zaschnięta krew lekko przebijała prze
opatrunek. Zdjęłam go , przemyłam dłoń. Rana była już
zaschnięta. Założyłam nowy plaster. Dokończyłam poranną
toaletę.
Wyglądam o wiele lepiej więc ubiorę
sukienkę ! Nie często mi się to zdarza , w mojej szafie jest
jedna. Podreptałam do pokoju Izzy . Wybrałam czarną w małe
kolorowe kwiatki , sięgałam mi do kolan. Lekko ściśnięta w talii
, leżała idealnie. Gdy stałam przed lustrem zadzwonił dzwonek.
Szybko zbiegłam na dół. Zbyt szybko jak na człowieka. Po co się
oszukujesz ?! To oczywiste że jesteś wampirem – mówił głos w
mojej głowie. Wiedziałam to , ale wolałam tak nie myśleć...
Otworzyłam.
-Hej- rzucił od razu Brunet . Nie był
sam. Obok stał trochę wyższy , łysy , przystojny chłopak. Był
starszy ode mnie , ale nie dużo. Stał prosto , kiwnął głową.
-Maximilian -Lekko się skłonił.
Szczerze ? Śmiać mi się chciało z jego poważnego tonu.
-Emily – rzuciłam mu uśmiech.
Weszli do środka.
-Max wytłumaczy ci wszystko , odpowie
– Brunet wygodnie rozkładał się na fotelu, wyjął telefon . Czy
nie ma kobiet wampirów ? Poznaję samych <przystojnych >
mężczyzn . Nie żebym narzekała.... Łysy spojrzał na mnie .
Czułam że ta rozmowa będzie sucha. Chrząknęłam.
-Nie jest wampirem-starałam się mieć
oponowy ton głosu – moje serce bije .
-Oczywiście że bije , masz też puls
, krew. Moją krew. Jesteś bardziej rozwinięta i potrzebujesz krwi.
-Moge jeśc normalne rzeczy ? -
przypomniała mi się sytuacja z ostatnich kilkunastu godzin gdy
myślałam : Czy jeśli ugryzę pomidorka , zginę ? W duchu śmiałam
się sama z siebie. Byłam wampirem – to pewne.
-Będziesz czuła smak, ale nic ci to
nie da. Pragnienie nie zniknie.
-Wampiry maja uczucia ? Czują ból ? -
wiedziałam że to będą same pytania , ale nie myślałam że aż
tak... suche. To jedyne odpowiednie słowo.
-Oczywiście. Czujemy złość , smutek
, radość , miłość , żal , Niektóre wampiry starają się
wyłączyć emocje , stają się bezlitosne- przeszły mnie ciarki.
-Jak często powinno się jeść ? -
przypomniało mi się pytanie.
-Na początku 2-3 razy lub nawet
codziennie. Potem rzadziej , nawet raz na tydzień.
Tego pytania się bałam – Trzeba
zabijać ludzi ?
-Krew prosto ze źródła jest wiele
lepsza . Niektórzy nie rozumieją tego że , gdyby wszyscy tak się
żywili ludzie by wyginęli.
-Można pic krew zwierząt ?
-Ona da ci ukojenie na godzinę. Krew
od innego wampira jest dość pożywna ale uzależnia.
-Od innego wampira ? - tak się da ?
-Tak . Jeżeli pijesz ją zbyt często
to staje się uzależniające .Potem przestajesz normalnie
funkcjonować . Potrzebujesz krwi wampira , inna ci nie smakuje.
Zaczynasz zabijać braci i nie widzisz w tym nic złego. To nazywa
się Pragnieniem.
-A jeżeli robisz to co jakiś czas ?
-Można też..- ucichł , na twarzy
Bruneta pojawił się uśmiech ale nie oderwał wzroku od telefonu –
Niektórzy piją krew swoich partnerów – dobra! Zrozumiałam.
Chodziło mu o seks.
-O co chodzi z tym że moja przemiana
miała być tajemnicą ?
-Nie rządzę jeszcze Domem więc nie
mogę nikogo przemieniać . Takie prawo ma tylko Pan. Nie pytałem o
zgodę więc to nie było zgodne z zasadami. Już wszystko jest
legalne , wie o wszystkim.
-Dom ? Pan ?Mógłbyś rozwinąć ?
-Dom – mieszkają tam wampiry
należące do niego . Te które przyjęły Przemianę do końca. Pan
– rządni domem . Tylko on może przemieniać ludzi. Przemiana –
zaliczają się do tego śluby , ślubowanie danemu Panu oraz Domowi
wierności.
-Ja też będę musiała ? - zapytałam
zakładając nogę na nogę.
-Nie. Nikt nie musi. Możesz być
chętna. Odbywa się to co 2 miesiące. Za cztery dni bedzir to
ostatnia przemiana za panowania mojego ojca , za tydzień przejmę
władzę. Niestety bardzo mało czasu zostało ci na decyzję.
-na czym ona polega ? Mam ją przyjąć
? Sama ma się zgłosić ? - całkiem nie byłam w temacie.
-On kogoś o ciebie wyśle. Jak chcesz
, to zależy od ciebie. Na próbach :siły i psychiki
-Kołek i słońce. To zabija wampiry?
-Tak. Jeżeli ktoś wbije ci nóż ,
przeżyjesz. Chyba że rana będzie głęboka , wtedy potrzebujesz
krwi. Ona leczy wszystkie rany.
-Czy wampir może zginać ?
-Może być pozbawiony krwi , wtedy
jego ciało umiera. Nadal wszystko czujesz , potężny ból ale nie
możesz się ruszyć. Jedyne co czujesz to ból... Jeżeli cię spalą
to koniec.
-Umiemy latać ? Teleportować się ?-
zaśmiał się .
-Nie , nic z tych rzeczy . Niektóre
wampiry mają dary , ale to zdarza się bardzo rzadko. Każdy z nas
ma manipulacje uczuciami. Jest to bardzo ciężkie do wyszkolenia. Na
inne wampiry bardzo słabo działa chyba że ktoś dużo się tego
uczy. Na ludzi , jeżeli pouczysz się kilka miesięcy będzie
działało bez zarzutów.
-Możemy przebywać między ludźmi ?
-Tak, gdy jesteś młodym wampirem to
bardzo ciężkie ale z czasem jest łatwiej. Możesz otrzymywać
normalne kontakty.
-Dziękuje wam za wszystko –
uśmiechnęłam się , byli bardzo mili. Zmieniałam zdanie o
wampirach .Wcześniej myślałam że są bezdusznymi potworami , ale
oni są mili- teraz chciałabym zostać już sama , przemyśleć
wszystko – nie chciałam być niemiła .
-Oczywiście -Łysy wstał i zaczął
iść w stronę drzwi , Brunet się nie ruszył.
-Rozumiem że to dla ciebie ciężkie.
Pomożemy ci. Jeżeli będziesz czegoś chciała to powiedz . Mogę
przygotować cie do Przemiany- puścił mi oczko. Poprawiłam się na
krześle.
-Właściwie , tak. Chciałbym abyś
pomógł mi , przygotował do walki.
-Spoko- uśmiechnął się . On prawie
cały czas się uśmiechał. Gdyby mi nie powiedział że jest
wampirem , nie domyśliłabym się- co ci się stało w rękę ? -
zapytał , aja schowałam ja za plecy.
-Chciałam...-ucichłam-.. sprawdzić
czy jestem wampirem. Krew mi leciała więc pomyślałam że nie
jestem nim – czekałam aż się zaśmieje , nic. W moich oczach
urósł o 5 centymetrów , zdobył plusa- są inni ? W sensie wróżki
, elfy ?- chciałam zmienić temat.
-Nie. Chyba. Ja spotkałem tylko zmiennokształtnego- wstał- jesteś wampirem. Więcej tego nie próbuj –
poczochrał mi włosy i poszedł. Później już nic takiego nie
robiłam , zasypiając myślałam co będzie dalej.
_______
Przykro mi że pod ostatnim postem był jeden kom. Jeżeli tego nie czytacie - nie będę pisała. Może ten dłuższy rozdział was przekona. Jest to bardziej taki informacyjny rozdział..
***
Przykro mi że pod ostatnim postem był jeden kom. Jeżeli tego nie czytacie - nie będę pisała. Może ten dłuższy rozdział was przekona. Jest to bardziej taki informacyjny rozdział..
***
poniedziałek, 20 stycznia 2014
Rozdział 2
Gardło płonęło żywym ogniem.
Złapałam się za nie. Wyczuwałam dwa różne zapachy. Jeden był
apetyczniejszy – Brunet. To on tak pachniał , drugi – torba.
-Oddychaj- instruował. Pierwszy raz go
takiego widziałam. Wcześniej był maksymalnie opanowany. A teraz ?
Odwrotnie. Nie mogłam powstrzymać swojego ciała , straciłam nad
nim kontrolę .
Pół sekundy później stałam przy
nim. Złapałam go za ramiona.
-Opanuj pragnienie- jego oczy z
zielonych zmieniły kolor na żółte. Moje tez pewnie są tego
koloru... Nie chciał się wyrwać , pewnie dlatego by nie zrobić
mi krzywdy. Myślałam już tylko o tym by zatopić zęby w jego
ciele , tak pysznie pachnącym... - daj mi dwie sekundy- nie chciałam
zrobić mu krzywdy. Resztkami sił , puściłam go.
Rozmył się , a ja syknęłam z bólu.
-Pij-podał mi woreczek czerwonego
płynu , to był ten drugi zapach. Szybko wypiłam. Było pysze ,
pragnienie ustało. Byłam na siebie zła! Bardzo. Jego oczy zmieniły
kolor znów , w piękną zieleń.
-Co to było ?! Wytłumacz mi ,
proszę- czułam się bezsilna. Usiadłam na łóżku.
-Twoje pierwsze pragnienie, Jesteś –
zamilkł na chwilkę – wampirem. Możesz nie wierzyc – jakby
czytał mi w myślach – ale sama to widzisz!-pierwszy raz podniósł
głos. Wampir – nieśmiertelna istota , żywiąca się krwią
swoich ofiar.... to przerażające. To wszystko on!
-To wszystko przez ciebie ! Po co to
zrobiłeś ?!- warknęłam gardłowo , zdziwiło mnie to. Czułam łzy
napływające mi do oczu- po co niszczysz mi życie ?- wtedy je
poczułam. Dwa dłuższe kły z przodu. Delikatnie przejechałam po
nich językiem.
-Wszystko ci wyjaśnię . Zrozumiesz.
Patrolowałem z moim Panem i kilkoma innymi ochroniarzami okolicę.
Ray – jeden z ochroniarzy wyczuł innego wampira. Szybko
pobiegliśmy w tamta stronę. W czasie biegu wyczuliśmy krew. Twoją
krew. Zdążył nas wyczuć , uciekł. Ray i Tom pobiegli za nim . A
ja i Pan zajęliśmy się tobą. Byłaś już praktycznie martwa- nie
mogłam w to uwierzyć- Pan dał ci swojej krwi czym zapoczątkował
przemianę. Niestety Maximilian nie jest jeszcze prawnym władną
więc nie może bez zgody swojego ojca przemieniać innych. To
musiało zostać między nami. Zabrałem się do domu za miastem.
Niestety musiałem wrócić po krew, wiedziałem że będziesz
głodna, ale ty musiałaś uciec- wstał. Wyjął z torby trzy
woreczki – zaniosę je do lodówki. Gdy poczujesz głód
skorzystaj. Powinnaś pic co 2-3 dni , może nawet co dzień..- Gdy
wrócił pożegnał si e i wyszedł przez okno.
Może to żart ? Może znów Dan –
pracuje z nim w kawiarni- wygłupia się moim kosztem ? Musiałam to
sprawdzić ! Poszłam do łazienki. Wolno otworzyłam usta , kłów
nie było. Wyglądałam jak człowiek , tylko bardziej seksownie ,
długie nogi , pełne malinowe usta...
Wpadłam na pomysł. Otworzyłam
szufladę. Było tam to , czego szukałam. Nożyczki. Przyłożyłam
je ostrzem skierowanym na wewnętrzną stronę dłoni. Przeciągnęłam.
Nic. Odetchnęłam. Ponowiłam próbę , tym razem mocniej , głębiej.
Krew zaczęła lecieć. Mocniej niż się spodziewałam.
Chwyciłam ręcznik i przyłożyłam
go do dłoni. Rzuciłam nożyczki i podeszłam do zlewu. Wyjęłam
plaster , przepłukałam dłoń i nakleiłam. Rana miała około
czterech centymetrów.
Piekło gdy przebierałam się w piżamę
ale byłam zadowolona. Krew – jestem człowiekiem. Z uśmiechem na
ustach , zasypiałam.
______
Przepraszam ze takie krótkie ale szkoła + sprawy prywatne = brak czasu. Pod następnym rozdziałem ukaże się filmik promujący przyszłe losy Emily ^^
Czekam na komentarze , które strasznie motywują . Może jeżeli będzie ich więcej dodam NN szybciej.. :)
Dziękuję za nominację do LA , postaram się odpowiedzieć przy kolejnym rozdziale ..
piątek, 17 stycznia 2014
Rozdział 1
Monstrualny ból – jedyne co
pamiętam. Wszystko mnie boli , nie mogę się ruszyć. Piekielny
ogień pali moje ciało , czuję że to już końcówka. Dłużej
nie wytrzymam....
Przestaje , zaczyna stopniowo znikać.
Próbuje ruszyć palcami , nic. Otworzyć powieki , nic. Ogień
opuszcza moje ciało …
Powtarzam próbę. Tak! Poruszyłam
ręką . Co mi się stało ? Jestem w szpitalu ? Wsłuchuję się ale
otacza mnie głucha cisza. Umarłam ? Mój umysł nie potrafi sobie z
tym poradzić.... Wściekam się ! Co się ze mną do cho*ery dzieje
?!? Unoszę leniwe powieki i od razy znów je zamykam. Jasne światło
razi mnie. Powoli się podnoszę , siadam. Mrugam kilka razy by
przyzwyczaić się do światła. Jestem w szarym pokoju , stoi tylko
łóżko na którym leżałam , żadnych okien. To nie jest szpital.
Nie jest to też mój dom , ani żadne miejsce które znam. Wstałam
, moje całe ciało przeszedł dreszcz. Rozglądałam się uważnie ,
nic takiego tutaj nie było. Podeszłam do drzwi zdziwiona z jaką
lekkością stawiam kroki. Spojrzałam na swoje dłonie , chwytając
klamkę , były piękne. Bardzo zadbane , paznokcie pomalowane... NO
CO JEST!? Gotowałam się w środku. Spojrzałam na całą rękę
była blada. Bledsza niż zawsze , ze zmęczenia często byłam blada
ale nie aż tak !
Pociągnęłam za klamkę , nic! To
był kres mojego spokoju! Szarpnęłam za drzwi , coś zaskrzypiało.
Bałam się i to bardzo! Co jest grane ?- te myśli mnie nie
odpuszczały ani na sekundę. Walnęłam z pięści , kopałam ale
nadal byłam zamknięta. Zebrałam wszystkie siły , wzięłam
rozbieg i uderzyłam w drzwi. Były uchylone , próbowałam się
przecisnąć. Czułam się jak w wariatkowie ! Jest! Wyszłam! Był
jeden długi korytarz .
-Co ja w horrorze jestem ?!?-
przenikałam , tak mówiłam sama do siebie.
Szybko wydostałam się w owego 'domu'
. Jaaaasne przecież starszy dom jest w lesie! Całe moje ciało
zadrżało , było we mnie tyle gniewu. Nie wiedziałam co się
dzieje . Zaczęłam biec w jedna stronę , nie wiem gdzie , nie wiem
po co. Było ciemno , musiało być już po północy.
Po kilkuminutowym biegu znalazłam
ulicę. Tak! Cieszyłam się , to jedyna dobra wieść . Na moje
nieszczęście – nic nie jechało. Zaczęłam iść pieszo , nie
czułam zmęczenia.
*Jakiś czas później *
Jestem już prawie w domu. Co to było?
Nikt by mi nie uwierzył! Weszłam do środka , Izzy nie było. Był
już prawie świt , około 6 rano więc pewnie była na uczelni. Ona
nie uczy się tam gdzie ja , więc ma dalej . Szybciej wyjeżdża.
Ogarnęło mnie zmęczenie. Podreptałam
do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na łózko przykrywając
się kołdrą . Nie zdjęłam ubrań nic nie zrobiłam , po prostu
usnęłam.
*Wieczór , tego samego dnia *
Podniosłam się leniwie wyżej. Ale
miałam paskudny sen! Jednak byłam już w domu , w swoim łóżko.
Żeby się upewnić wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Tak ,
jest mój. Zdziwiło mnie to że przespałam cały dzień , byłam
jednak zmęczona...
-Uciekłaś- usłyszałam za sobą
oskarżycielski , męski głos. Odwróciłam się tak szybko że
zakręciło mi się w głowie. Na krześle , przy oknie siedział
chłopak. Młodszy ode mnie .
-Kim ty jesteś?!- krzyknęłam i
złapałam pierwsze go wpadło mi pod rękę , kij od baseballa .
Grałam kiedyś , w dzieciństwie. Prychnął.
-Uciekłaś- powtórzył. Moje ciało
znów zaczynało się trząść. Denerwował mnie- Uspokój się-
powiedział stanowczo. Patrzył mi w o czy i nagle cały gniew
zniknął . Bałam się go … -Kim Ty jesteś- to było bez sensu .
-To ja się pytam- zmrużyłam oczy
dziwiąc się miękkością mojego głosu.
-Nic nie rozumiesz , ty nie wiesz !-
wstał , podszedł do mnie i złapał za rękę. Nie bałam się ,
nie uciekałam . Nie mogłam ! Pociągnął mnie stronę łazienki.
Ustawił koło siebie , przed lustrem.
Zszokowana tym widokiem dotknęłam
swojej twarzy. Była blada , miękka , piękna! Pełne , czerwone
usta. Zgrabny nosek. Włosy bujne , jaśniejsze , lekko podkręcone
. Oczy , były straszne. Żółte jak u kota !
-O matko. To nie jestem ja –
patrzałam przerażona w lustro – To nie mogę być ja !
-krzyczałam
-Co się ze mną stało?! -patrzyłam
na niego , on był spokojny! Cholernie spokojny! Otworzył usta by
coś powiedzieć , gdy , nagle syknęłam s bólu. Ogień wrócił z
podwojoną siłą .Wtedy , pierwszy raz zobaczyłam przerażenie na
twarzy nieznajomego...
Subskrybuj:
Posty (Atom)